[BRAK KOREKTY]
Mężczyzna zaciągnął się papierosem, po chwili wypuszczając z ust tytoniowy dym. Spalił już kilka pod rząd ze złudną nadzieją, że pomoże mu to ukoić nerwy. Niestety, jedyne co osiągnął to uczucie zemdlenia od nadmiaru nikotyny. Czuł się okropnie. Miał wrażenie, jakby wszystko, co budował przez lata, dzisiaj rozsypało się na kawałki. A wszystko przez kilka niepozornych słów, które ledwie chociaż musnęły o prawdę. Myślał, że jest bardziej odporny. Nie spodziewał się, że matka mogłaby go tak łatwo doprowadzić do białej gorączki. Nawet na chwilę zapomniał, że Mia była tam z nim. Zostawił ją i po prostu sobie wyszedł. Jak ostatni tchórz... Zwyczajnie uciekł. Nie tak powinno być. Powinien był tam zostać i walczyć o siebie. Właśnie dla niej... Udowodnić jej, że to wszystko jest tylko stekiem bzdur. Udowodnić to każdemu z osobna przy tym stole.- Tom? – Bill wypowiedział jego imię zjawiając się niespodziewanie na tarasie. – Zostaw już te fajki, bo będziesz cuchnął, jak cep – rzucił, stając obok niego. Gitarzysta obdarzył go swoim zamglonym spojrzeniem. Wolał chyba palić, niż płakać z bezradności jak dziecko. – Mia... Wiesz co zrobiła twoja dziewczyna? – zaczął po chwili z uśmiechem, wzbudzając tym jednocześnie zainteresowanie swojego brata. – Tak po prostu wygarnęła wszystko naszej matce. Broniła cię, jak największego skarbu – oznajmił szturchając go przy tym zaczepnie w ramię. – Widzisz, jakie masz szczęście? A stoisz tu i się trujesz, zamiast do niej iść – dodał wymownie. Nie musiał dwa razy tego powtarzać. Reakcja Toma była natychmiastowa. Zgasił niedopalonego jeszcze papierosa o barierkę i bez słowa wszedł do domu pozostawiając Billa samego na tarasie. Ten uśmiechnął się tylko do siebie i westchnął przeciągle wyciągając telefon z kieszeni. Postanowił skorzystać z okazji i zadzwonić do swojej dziewczyny. Sam potrzebował chwili relaksu od tego wszystkiego. A Kath była najlepszym lekarstwem na wszystko.- Tak? – po krótkiej chwili mógł już słyszeć jej głos, który wciąż wywoływał dreszcze na jego ciele. Na jego twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Tak dobrze było ją usłyszeć. Teraz z podwojoną siłą odczuwał tęsknotę. Nie było to zbyt normalne, gdyż nie widział jej zaledwie parę dni. Miał wrażenie, że to świadomość kilometrów, jakie ich dzieliły, miała na to duży wpływ.- Cześć, Piękna. Tęsknisz?- Oh, Bill! I to jak! – zawołała pełna entuzjazmu, wyraźnie ciesząc się z jego telefonu. – Nie widziałam cię całe dwa dni, tragedia – zażartowała, a on wyobrażał sobie jej uśmiechniętą twarz, roziskrzone oczy i rumiane policzki. Właśnie taką chciał ją w tym momencie widzieć i być może właśnie tak wyglądała...- Ja też. Chyba wolałbym zostać w Berlinie z tobą i olać to wszystko tutaj... - wyznał wzdychając przy tym cicho. Zważając na wszystkie ostatnie wydarzenia sądził, że może lepiej byłoby tu nie przyjeżdżać, a z dziadkami spotkać się w jakichś innych okolicznościach.- Czemu? Coś się stało? – zapytała wyczuwając w jego głosie, że coś jest nie tak. Nie wiedział, czy powinien jej o tym opowiadać. Jeszcze mógłby ją odstraszyć. Chociaż, jeśli Mia to przetrwała... A Katharina jest przecież odważną kobietą. Nie łatwo ją przestraszyć.- Mama zafundowała nam dodatkowe atrakcje, mówiąc w skrócie – odparł dość niepewnie postanawiając jednak nie zagłębiać się na razie w ten temat. – Opowiem ci jak wrócimy. A teraz ty. Powiedz mi coś fajnego.- Właśnie leżę naga w wannie...- Ej! No to jest przegięcie, moja droga... Nie mówi się takich rzeczy, gdy jestem kilkaset kilometrów z dala od ciebie – przerwał jej z oburzeniem. Już słysząc ten zmysłowy ton głosu poczuł dreszcze na całym ciele, nie mówiąc o wyobraźni, która natychmiast przestawiła swój tryb, na zboczony.- To wsiadaj w samochód i przyjeżdżaj. Sam mówiłeś, że ci tam źle.- Nie zostawię Toma. I tak pewnie z rana wracamy... - stwierdził zdając sobie sprawę, że ani Mia, a już szczególnie jego brat, nie będą mieli ochoty przebywać w tym domu ani chwili dłużej. Dziwił się, że Tom nie postanowił od razu wyjechać. Widocznie jednak słucha swojego rozsądku.- Szybki ten wasz wyjazd.- Tak wyszło. Chyba nie jesteśmy tu mile widziani.- Jak to? Ty? Ja bym mogła na ciebie patrzeć bez przerwy – rzekła ze zdziwieniem, lecz w jej głosie można było słyszeć rozbawienie. Uwielbiał ją. Była tak bardzo pozytywna i zawsze zarażała go swoim humorem. Jego ukochana, słodka endorfinka. Tylko jego.- Oh, Kath... Jutro jadę prosto do ciebie. Masz wolne, prawda?- Może, może – wymruczała tajemniczo. Dałby sobie rękę uciąć, że przygryzała teraz seksownie wargę wyglądając przy tym naprawdę pociągająco. Nie mógł uwierzyć, co ta dziewczyna z nim wyprawia. W dodatku podczas rozmowy telefonicznej!- Jak nie, to cię porwę!- Dobrze, dobrze. To zawsze jakaś atrakcja – roześmiała się nie mając nic przeciwko takiemu rozwiązaniu.- Kocham cię – wyznał z rozmarzonym wyrazem twarzy.- Ja ciebie też, mój mężczyzno – odparła wyraźnie akcentując ostatnie słowo. – Ale woda mi już stygnie, Skarbie...- No tak, zapomniałem, że siedzisz zupełnie naga w wannie. Ehh... Jakie to przygnębiające, że mnie tam nie ma – westchnął ciężko. – Dobra, czekaj na mnie jutro. Wymyślę coś ciekawego na spędzenie tego dnia.- Wnioskując po tej rozmowie, to chyba zamkniesz mnie w sypialni.- To również! – potwierdził bez wahania. – Ale deser na koniec, prawda? – dodał retorycznie. – To miłego wieczoru, Piękna. Do zobaczenia.- Do zobaczenia – pożegnała go i od razu się rozłączyła. Chłopak zapalił jeszcze papierosa, delektując się jego smakiem przez kilka minut i przy okazji rozmyślając nad wieloma sprawami. Na szczęście, już tak bardzo nie zadręczał się problemami w rodzinie, teraz jego myśli zajmowała Katharina. Cieszył się, że spotkał ją na swojej drodze i nie musi być dłużej samotny. To wielka ulga mieć kogoś bliskiego poza bratem i przyjaciółmi. Może to nie jest najbardziej romantyczna miłość, jaka zdarzyła mu się w życiu... Ale nie oszukujmy się, nigdy mu się taka nie przytrafiła i zapewne już by się tak nie stało. Nie mógł czekać całą wieczność. Tym bardziej, że już raz to czekanie i cierpienie z braku miłości, skłoniło go do popełnienia głupoty. To była naprawdę wielka chwila słabości. Sam nie wierzył, że był zdolny do czegoś takiego. Na szczęście jakoś udało się mu o tym zapomnieć i wrócić do normalności. Zresztą, nie tylko jemu. Katharina pojawiła się w jego życiu w samą porę. I doznał swojej wymarzonej miłości od pierwszego wejrzenia... Co prawda, zawsze wyobrażał to sobie nieco inaczej. Rzadko kiedy jednak cokolwiek dzieje się dokładnie tak, jak widzimy to w swojej głowie.Jedynym, co go niepokoiło na dany moment, to praca jego dziewczyny. Nadal nie potrafił jej w pełni zaakceptować. Nie wiedział też, jak ma się zachowywać. Co mówić ludziom, którzy pytają. Nawet dziś na przyjęciu czuł się przyparty do muru i nie potrafił wykrztusić z siebie słowa. Był na siebie zły. Co, gdyby Katharina była tu razem z nim? Co, jeśli byłaby świadkiem tego, że jej chłopak boi się przyznać do tego, w jaki sposób ona zarabia na życie? Straciłby ją. Przez własną głupotę. Nie mógł do tego dopuścić. Musiał coś zrobić, aby ta sytuacja nigdy więcej się powtarzała. Albo zaakceptuje fakt, że jego dziewczyna pracuje jako striptizerka, albo... Zmieni ten fakt. Przy czym, druga opcja jest zdecydowanie trudniejsza. Nie może przecież nagle zmieniać jej całego życia. I tak już wiele namieszał... Ale jest tylko facetem, który chce dla swojej ukochanej, jak najlepiej. Chciałby jej udowodnić, że jest warta dużo więcej. Miał nadzieję, że w końcu mu na to pozwoli... W każdym razie, on nie zamierza odpuścić.Brunetka siedziała na łóżku składając ubrania, które Tom w pośpiechu zostawił w nieładzie. Nie miała ciekawszego zajęcia na tą chwilę. Czekała, aż jej chłopak zjawi się w pokoju. Bill miał o to zadbać, a przynajmniej tak zapewniał. W tym czasie, emocje zdążyły jej już znacznie opaść. Zdołała też doprowadzić swoje myśli do względnego ładu i patrzyła na wszystko nieco trzeźwiejszym okiem. Chciała teraz tylko przytulić Toma i powiedzieć mu, jak bardzo go kocha. Nic innego nie miało już znaczenia.Gitarzysta zjawił się po niespełna dziesięciu minutach. Uniosła na niego swoje lekko wystraszone spojrzenie, gdy wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Następnie od razu podszedł do łóżka zajmując miejsce obok niej. Dziewczyna odłożyła koszulkę, którą przed momentem składała na bok, aby móc skupić na nim swoją całą uwagę.- Bill mi o wszystkim powiedział... - rzekł na wstępie, a ona miała wrażenie, że serce podchodzi jej do gardła. Obawiała się, że Tom może mieć jej to za złe. W końcu to już drugi raz, kiedy pozwoliła sobie na zbyt wiele wobec jego matki. Może miała dobre intencje, ale nie powinna zachowywać się w taki sposób. Spuściła wzrok oczekując najgorszego. – Nigdy jeszcze... Nigdy jeszcze nie miałem kogoś, kto by mnie w taki sposób bronił. A ty... Wiem, jak wiele musiało cię to kosztować – złapał ją za dłonie zaskakując jednocześnie swoimi słowami. Patrzyła teraz na niego szeroko otwartymi oczami. Zupełnie nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Serce biło jej nienaturalnie mocno, chyba obydwoje byli tak samo przejęci w tym momencie. – Przepraszam, że musiałaś być świadkiem tego wszystkiego... Że zostawiłem cię potem. Nie chciałem, żeby to tak wyglądało... Naprawdę chciałem cię przed tym wszystkim ochronić...- Nie przepraszaj mnie, przecież to nie jest twoja wina. Nie zasłużyłeś na to wszystko... Ja po prostu nie mogłam tego znieść.- Kocham cię bardzo, wiesz? – spojrzał na nią błyszczącymi od łez oczami. Widziała w nich tyle cierpienia, jak jeszcze nigdy. Serce jej pękało. Ujęła jego twarz w dłonie gładząc policzki, a chłopak przymknął powieki czerpiąc przyjemność z tego drobnego gestu. Nastolatka zbliżyła się do niego, po czym złożyła czuły pocałunek na jego ustach, następnie pozwalając mu się do siebie przytulić. Gitarzysta niemal od razu wtulił się w nią, jak małe dziecko chowając swoją twarz w zagłębieniu jej szyi. Nie mogła zrobić zbyt wiele, ale mogła chociaż być przy nim i go wspierać. Sama z własnego doświadczenia wiedziała, jak bardzo pomaga taki drobny gest. Miała nadzieję, że w jego przypadku również działa.Chłopak rzeczywiście czuł się spokojniej, gdy ich serca były tak blisko siebie. Była teraz jedyną osobą, której potrzebował. Nigdy nie był tak bardzo pewien swoich uczuć i nie spodziewał się, że kiedykolwiek przekona się o nich w taki sposób. Właściwie patrząc na swoje całe życie, nie wiedział, czym sobie na nią zasłużył. Dlaczego los w końcu tak się do niego uśmiechnął. Nie był przecież zbyt dobrym człowiekiem. Jego matka nie bez powodu odnosi się do niego w taki sposób. Może faktycznie to ona ma rację, mimo wszystko. Nawet jeżeli wierzyła tylko w idiotyczne plotki. Chyba miała do tego prawo... Mogła dać się zwieść, jak każdy. Jest przecież tylko człowiekiem. A czy to nie on powinien dopilnować tego, aby mu zaufała? Wychodził z założenia, że jeśli jest jego matką, to kocha go bezgranicznie. I nic, co by uczynił, nie byłoby w stanie tej miłości naruszyć w żaden sposób. Może to był właśnie błąd. Bolało go to, jak został potraktowany. Nie tylko dzisiaj, ale i za każdym razem odkąd ich sława przybrała mocniejszych obrotów. Za pierwszym razem sądził, że to jakiś żart. Nie potrzebował jednak wiele czasu, aby się zorientować, że wcale tak nie jest. Wystarczyło spojrzeć w jej oczy, zobaczyć wyraz twarzy. Była wściekła, rozgoryczona, pełna żalu. Pierwszy raz od dawna widział wtedy w niej aż tyle emocji i uczuć na raz. I na nic zdały się jego tłumaczenia. Bo nawet jeżeli mu uwierzyła, to było za mało. Zawiodła się. A ludzie nie byli dla niej łaskawi i nie pozwalali dalej wierzyć, że jej syn jest bez skazy. Potem było już tylko gorzej. Każde ich spotkanie kończyło się okropną kłótnią, która tylko pogłębiała ranę w jego sercu. Z Billem było nieco lżej. Do jego ekscentrycznego wyglądu ludzie zdążyli przywyknąć jeszcze przed tym, jak założyli zespół i wkroczyli do show-biznesu. Matka zdążyła go zaakceptować, bo przecież był taki od zawsze. Nie miała mu tego za złe. A wszelkie późniejsze wyskoki młodszego syna i tak zostały przysłonięte przez Toma. To na nim skupiała się cała jej uwaga, niezadowolenie i rozczarowanie. Potrafiła doprowadzić nawet do tego, aby czuł się winny. Zupełnie, jakby cała odpowiedzialność za to wszystko spoczywała wyłącznie na jego osobie. A przecież tak nie było. Prawdopodobnie, gdyby się temu przyjrzeć i doszukiwać się winowajców, podzielić to na wszystkich ludzi, którzy mieli jakikolwiek związek z tą sprawą, to on byłby tym, który ponosi najmniejszą część winy. Tylko kogo to obchodzi? Najwygodniej jest oceniać, z góry postawić wyrok. Dlatego tak bardzo cieszył się, że ma jeszcze obok siebie ludzi, którzy potrafią patrzeć na niego z normalnej, ludzkiej perspektywy, a nie przez pryzmat jego kariery i tych wszystkich bzdur wypisywanych w gazetach. Oczywiście, nie wzięły się one zupełnie z niczego. To była część jego wizerunku, lecz miało to wyglądać nieco inaczej. Niestety nie zawsze wszystkie plany do końca wypalają. W tym przypadku to po prostu wymknęło się spod kontroli i w pewnym momencie już nic nie zależało od niego. Musiał się w końcu przyzwyczaić, zaakceptować sytuację. Nie miał jednak ochoty dłużej brać w tym udziału, więc po prostu się odciął. Zamilkł pozwalając jednym dać sobie spokój, a drugim kontynuować to, co zaczęli. Tyle, że tym razem wszystko musieli wymyślać sobie sami. Nie chciał uzależniać od tego całego swojego życia, też pragnął odrobiny normalności. Nie zamierzał całe życie udawać. Bardzo długo nie mógł odnaleźć szczęścia. Dlatego pojawienie się Mii w jego życiu było pewnego rodzaju przełomem. Nie mógł tego ot tak zignorować. To była dla niego szansa, czuł to od samego początku. Od momentu, gdy wpadł na nią w klubie. Nie często znajduje się takie skarby w tłumie. Musiał teraz walczyć, aby go nie stracić. I, aby nikt inny nie próbował zniszczyć tego, co sobie powoli i spokojnie tworzył. Wiedział, że jest wystarczająco silny, żeby walczyć o swoje życie. Musiał je wygrać.Spędził w jej ramionach tego wieczoru bardzo dużo czasu. Cisza panująca w pomieszczeniu sprzyjała jego przemyśleniom, jak i również kojeniu nerwów. Chciałby, aby już zawsze była przy nim w takich chwilach. Jeśli czułby potrzebę ucieczki od problemów, to właśnie w jej ramionach chciałby się ukrywać.- Chyba powinniśmy kłaść się spać – odezwał się przywracając tym samym dziewczynę do rzeczywistości. Sama zdążyła już odpłynąć w swoich myślach. – Rano stąd wyjedziemy...- Dobrze – odparła cicho, a on odsunął się od niej obdarzając ją swoim spojrzeniem.- Dziękuję za wszystko – uniósł swoją dłoń w kierunku jej policzka i pogładził go delikatnie. Brunetka uśmiechnęła się do niego czule, nie mówiąc już nic. Było jej lżej, gdy widziała, że chłopak czuje się dużo lepiej. Jego twarz znowu zaczęła nabierać koloru, a oczy nie były już takie smutne. Wszystko powoli wracało do normy, o ile jeszcze można nazwać to normą... Wciąż miała nadzieję, że jakoś się ułoży. Ośmieliła się nawet łudzić, że może jeszcze relacja Toma z mamą się jakoś poprawi. To wydawało się w tym momencie bardzo nierealne, lecz ona wiedziała, że na wszystko potrzeba czasu. Nie liczyła na żadne cuda. Chciała tylko, aby Gitarzysta chociaż spróbował coś zmienić... Sama dziwiła się sobie, że w ogóle coś takiego przyszło jej do głowy. Tym bardziej, że to nie on był winien. Znała jednak już trochę życie. Nic nie jest proste i oczywiste. Czasami trzeba poświęcić swoją dumę i wyciągnąć dłoń. Albo chociaż wyjaśnić pewne sprawy. Bo jeśli się tego nie zrobi, będą się ciągnęły za człowiekiem do końca życia. Męcząc go, niszcząc od środka. Nie chciała tego dla Toma. Sama pamiętała swoje uczucie ulgi, gdy wygarnęła wszystko bratu. Wszystko między nimi wtedy na chwilę runęło, ale to był jednocześnie początek czegoś nowego. Zaczęła powstawać nowa budowla. Czuła, że w tym przypadku mogłoby być podobnie. Może jeszcze nie teraz, ale w niedalekiej przyszłości...
Kolejnego dnia, rano.
- Hej, śpiochy! Wstawać na śniadanie – Wokalista wkroczył żwawo do pokoju brata przerywając jednocześnie jego słodki sen. Było już po ósmej, a Tom z Mią wciąż spali podczas, gdy Bill nie mógł się już doczekać powrotu do domu. Nic nie trzymało go w tym domu, przeciwnie, atmosfera, która tu panowała wręcz nakazywała mu, aby stąd uciekał jak najdalej. Nie miał więc skrupułów budząc smacznie śpiącą parę. Tworzyli naprawdę uroczy obrazek leżąc przytuleni do siebie na łóżku. Może w innym przypadku rozczulałby się nad nimi, lecz nie tym razem. Miał inne plany. Poza tym był pewien, że Tom mu głowy nie urwie za tą nagłą pobudkę, gdyż zapewne sam chciał wracać jak najwcześniej.Blondyn podszedł do okna i rozsunął zasłony wpuszczając do pomieszczenia trochę światła. Gitarzysta w tym czasie powoli się rozbudzał, jednocześnie przecierając zaspane oczy. Bardzo późno wczoraj zasnęli. Rozmawiali jeszcze długo przed snem. Opowiedział Mii trochę więcej szczegółów na temat swojej matki i ich dziwnej relacji. Zrobiło mu się nawet dzięki temu lżej. Potrzebował, aby ktoś go wysłuchał i zrozumiał. Nie osądzał. A Mia dodatkowo stała po jego stronie bez mrugnięcia okiem.- Bill, spać nie możesz? – mruknął w stronę brata nie wyrażając zbytniego entuzjazmu.- Coście robili w nocy? – spojrzał na niego podejrzliwie dziwiąc się, że jest, aż tak bardzo zaspany. Jego oczy wyglądały, jak małe szparki. Mia zaś leżała z twarzą w poduszce nawet nie drgając. Zastanawiał się przez chwilę, czy w ogóle żyje.- Na pewno nie to, co tam sobie wymyśliłeś w swoim genialnym móżdżku – odparł z przekąsem jednocześnie zrzucając z siebie kołdrę i siadając na skraju łóżka przetarł twarz dłońmi. Wtedy też dotarł do niego perlisty śmiech bliźniaka. Uniósł więc na niego swój pełen niezrozumienia wzrok, a leżąca obok brunetka przekręciła się na plecy otwierając w końcu szeroko oczy. Nie była przyzwyczajona do takich hałasów z samego rana.- Co ty masz na sobie!? – zawołał młodszy Kaulitz wyjaśniając jednocześnie powód jego nagłego wybuchu radości. Teraz nawet Mia zaśmiała się lekko pod nosem.- Piżamę! – prychnął oburzony Muzyk, po czym podniósł się z miejsca. – Coś ci się nie podoba? – rzucił wyzywająco, na co Bill przybrał całkiem niewinnego wyrazu twarzy.- Po prostu... Nie wiedziałem, że coś takiego w ogóle posiadasz w swojej garderobie – stwierdził wciąż bardzo rozbawiony.- Daj mu spokój, przecież wygląda w tym świetnie – Mia, jako że miała swój wkład w to, w czym Tom ostatnimi czasy sypia, poczuła się do odpowiedzialności, aby stanąć w jego obronie. Nie mogli spodziewać się przecież innej reakcji. Dla niej Tom wyglądał uroczo, ale dla większości, mógł wydawać się w tym stroju zabawny. Szczególnie dla płci męskiej, która w ogóle nie potrafi docenić uroku takich rzeczy. – To prezent ode mnie.- Ohh, to wiele wyjaśnia – pokiwał z uznaniem głową. – Normalnie uwielbiam cię, dziewczyno!- Nie zapędzaj się tak – Tom obdarzył go surowym spojrzeniem. – Poza tym, mógłbyś już wyjść. Wyobraź sobie, że moja dziewczyna nie ma na sobie, aż tyle materiału, co ja – dodał wymownie przez, co nieświadomie lekko zawstydził brunetkę. Sama zupełnie nie myślała o tym, że leży w łóżku w swojej koronkowej koszuli. Teraz dopiero poczuła się skrępowana.- Widziałem ją w stroju kąpielowym, a w piżamie nie mogę? – zapytał retorycznie unosząc przy tym swoje brwi. Spojrzenie Gitarzysty jednak mówiło wszystko. – Wiesz co, nawet bym nie zauważył, jakbyś nie powiedział! – rzucił kierując się już do wyjścia. – Zbierajcie się, musicie jeszcze coś zjeść.- No już – wywrócił teatralnie oczami i westchnął ciężko, gdy brat w końcu opuścił jego sypialnię. Zerknął na Mię, która teraz leżała zakryta kołdrą po samą szyję mając przy tym dość naburmuszoną minę. Wyglądało to przezabawnie. – Obraziłaś się?- Nie – zaprzeczyła choć jej wyraz twarzy i głos sprawiał wrażenie zupełnie czegoś innego. Tom zaśmiał się cicho kręcąc przy tym z dezaprobatą głową. Postanowił już jej nie męczyć. Wyciągnął ze swojej torby potrzebne mu rzeczy i udał się do drzwi.- Możesz skorzystać z tej łazienki, co zawsze – oznajmił jej z uśmiechem, lecz nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Nie przejmując się tym zbytnio, wyszedł, aby wykonać poranną toaletę i doprowadzić się do porządku. Wiedział, że nastolatka wcale nie będzie się długo na niego gniewała. Bardzo rzadko jej się to w ogóle zdarzało. Czasem jednak musi, prawda? Na szczęście miał w sobie wystarczająco dużo uroku, żeby zawsze w takich sytuacjach ją przekonać.
CZYTASZ
Autostrada Uczuć ©2012-2017
Fiksi PenggemarMia to zamknięta w sobie i bardzo nieśmiała siedemnastolatka. Jej życie jest dosyć monotonne i przygnębiające, jednak wszystko nieco zmienia bieg, gdy jej brat wprowadza ją w środowisko swoich przyjaciół (między innymi Tokio Hotel). Początki nowych...