56. Przeznaczenie.

50 3 0
                                    

[BRAK KOREKTY]

Ten poranek wyjątkowo nie należał do najciekawszych. I z pewnością przyczyniła się do tego rozmowa z Billem. Informacje, jakie przekazał bratu doszczętnie zniszczyły mu dobry nastrój. Na nowo przywróciły nieprzyjemne wspomnienia i dodatkowo sprawiły, że czuł się rozdarty w środku. Rozdarty między swoim gniewem i upartością a zdrowym rozsądkiem oraz sumieniem. Po tej rozmowie stał się ponury i milczący. Mia z trudem wydobyła od niego wiadomość o tym, co się stało. Niemniej, tyle jej też wystarczyło, by zrozumieć jego późniejsze zachowanie. Niestety nie mogła zbyt wiele z tym zrobić. Nie chciała się zbytnio narzucać, czy w jakiś sposób na niego naciskać. Zdawała sobie sprawę, że chłopak potrzebuje trochę czasu, żeby oswoić się z tym wszystkim. Tyle, że w tym wypadku tego czasu nie było. Dlatego tym bardziej ją to gnębiło. Nie chciała, aby Tom musiał żałować kiedyś swojej decyzji. Sama była w podobnej sytuacji, ze swoim bratem. I nie miała wątpliwości, że gdyby nie zdecydowała się wtedy na wyciagnięcie w jego kierunku ręki, a coś poszłoby nie tak, nigdy więcej już by go nie mogła nawet zobaczyć... To nie jest coś, co można sobie wybaczyć. Z czym można normalnie żyć. Bo za tymi wszystkimi niedoskonałościami, wadami, przykrymi słowami, odpychającymi gestami... zawsze kryje się człowiek. A rodzice czy rodzeństwo, to bez wątpienia najbliżsi ludzie dla każdego.Nie rozmawiali zbyt wiele. Przyczyniało się do tego również niewyspanie z powodu wczesnej pobudki przez telefon od Wokalisty. Wbrew pierwszym myślom zarówno Mii, jak i Billa... Gitarzysta wcale nie zerwał się z łóżka i nie wsiadł w samochód, by wracać do Niemiec. On po prostu odłożył komórkę i położył się z powrotem, przytulając głowę do poduszki. Dziewczyna wiedziała, że to wcale nie jest jego obojętność. Znowu chował wszystkie uczucia do siebie. Nie potrafił się tym od razu podzielić, nie potrafił też podjąć odpowiedniej decyzji. To była akurat jedna z niewielu rzeczy, w których mogła mu jakoś pomóc. Niekoniecznie mówiąc co ma robić, ale po prostu dzieląc się z nim swoimi odczuciami i doświadczeniami. Nie zrobiła tego jednak od razu. Pozwoliła mu na chwilę słabości, bo czuła, że właśnie tego potrzebował. Przez te kilka godzin, po prostu z nim była, towarzysząc mu w milczeniu. Bezczynność nie jest prostą rzeczą, gdy ma się świadomość, że ukochana osoba cierpi od wewnątrz i nie można na to w żaden sposób zaradzić.Dopiero przy śniadaniu postanowiła delikatnie poruszyć temat. Nie mogła dłużej patrzeć na jego przygaszoną twarz pogrążoną w zamyśleniu. Miała nadzieję, że jeśli się wygada choć trochę mu ulży. W każdym razie musiał wiedzieć, że nie jest z tym sam. Nie musi być. Będzie z nim niezależnie od decyzji, jakie podejmie. Zawsze po jego stronie.- Może dziś wybierzemy się na łyżwy? – odezwał się w pewnej chwili, jako pierwszy przerywając ciszę. Nastolatka uniosła na niego swoje zdziwione spojrzenie. Właściwie mogła się tego spodziewać. Oczywistym było, że będzie chciał zająć sobie czas czymkolwiek, by tylko nie myśleć. A najlepiej udawać, że zupełnie nic się nie wydarzyło. To nie była dobra droga, wiedziała o tym. I chyba czas, żeby go o tym uświadomić. Niekoniecznie subtelnie.- Myślę, że powinniśmy jednak wrócić – rzekła nieśmiało, obawiając się trochę jego reakcji. Nie lubiła, gdy jego oczy były ciemne a twarz pochmurna.- Dlaczego? Mamy jeszcze kilka dni wolnego – mruknął wbijając widelec w sałatkę, którą miał na talerzyku przed sobą. Mia westchnęła cicho. – Jeśli chodzi ci o tę sytuację z moją matką, nie musisz się przejmować. Złego diabli nie biorą.Poczuła jak przechodzi ją zimny dreszcz, gdy dotarły do niej jego słowa. Nie, to nie był on. Nie pozwoli mu stać się bezwzględnym, zimnym dupkiem. Nigdy nie założy już tej maski. Nie przy niej.- Tom – zwróciła się do niego ze stanowczością i odsunęła od stołu, by wstać. Gitarzysta wbił w nią swoje czekoladowe spojrzenie, uważnie śledząc jej ruchy. Przez moment miał wrażenie, że po prostu teraz zostawi go i wyjdzie. Zdawał sobie sprawę z tego, że się nie popisał. Może nawet przegiął. Rozsądne myślenie jednak nie było dziś jego mocną stroną.Mógł odetchnąć z ulgą, gdy dziewczyna jedynie zrobiła kilka kroków w jego kierunku. Bez słowa ujęła jego twarz w dłonie, unosząc lekko głowę ku górze i wpatrując się w jego oczy. Jedyne czego potrzebował to odrobina czułości, która stopi taflę lodu porastającą jego serce.- Wiem, przepraszam – powiedział cicho, jeszcze zanim ta zdążyła otworzyć usta. – Ja... po prostu nie wiem co mam robić – dodał i objął ją rękoma w pasie, przytulając głowę do jej brzucha. Znowu znalazł się w beznadziejnej dla siebie sytuacji i nie było to zdecydowanie coś, z czym umiał sobie dobrze radzić. Czuł się jednak dużo lepiej mogąc się do kogoś na chwilę przytulić, zamknąć oczy i odetchnąć głęboko.- Wiem, rozumiem cię – Pogładziła delikatnie dłonią jego kark, pomagając mu się uspokoić. – Nie mogę ci powiedzieć co powinieneś zrobić, czy do czegokolwiek zmusić. To musi wyjść od ciebie. Ja tylko... nie chcę, żebyś cierpiał. Wiem, że twoja mama zadała ci wiele bólu. Sama chyba nie umiałabym sobie z tym poradzić na twoim miejscu. Ale ty wiesz, że jesteś inny... Wiesz, jaki jesteś. Wiesz kim jesteś. I nie jest ważne, co inni o tobie myślą. Nie jest ważne co mówią. Chodzi o to byś ty widział w sobie tego właściwego człowieka, którym jesteś. By widzieli go w tobie ludzie, którzy chcesz by widzieli. A jeśli są tacy, co jeszcze nie potrafili tego dostrzec... To im to po prostu pokaż. Niech zobaczą, jakim jesteś wspaniałym człowiekiem. Niech zobaczą, że jesteś ponad to. Ponad wszelkie żale i złości, ponad wszelkie brudne słowa... - mówiła cicho i powoli pozwalając mu się oswoić z każdym słowem, zapisać je w jego pamięci. Nawet nie zdawała sobie sprawy z jaką zachłannością je pochłaniał całym sobą. Słuchał jej ze łzami w oczach. Wiedząc, że ma rację. A co najważniejsze, że ona właśnie widzi w nim tego, którym w rzeczywistości jest. – I naprawdę nie musisz robić zbyt wiele...- Powinienem tam po prostu być... - szepnął unosząc na nią swoje spojrzenie. Nie musiała mu odpowiadać. Wszystko widział w jej oczach. – Zepsuję nam ferie...- I tak nigdy w życiu lepszych nie miałam – uśmiechnęła się do niego. – Pojadę tam z tobą, dobrze?- Dziękuję – chwycił ją za dłonie z czułością obdarowując je pocałunkami. – Już chyba nie umiem bez ciebie funkcjonować...- Myślę, że dałbyś radę – zaśmiała się mrużąc przy tym zabawnie oczy. – ale powinniśmy się już zbierać. Podróż trochę trwa...- Dobrze. Zadzwonię jeszcze do Billa.- To ja pozbieram nasze rzeczy – oznajmiła całując go jeszcze w czoło i odsunęła się, by wykonać wcześniej wyznaczone przez siebie zadanie. Tom uśmiechnął się tylko i z ciężkim westchnieniem sięgnął po telefon. Było mu lepiej, ale to wciąż nie było jeszcze to całkowite uczucie spokoju. Nadal czegoś w głębi mu brakowało, coś doskwierało. Może to minie, gdy już znajdzie się w szpitalu. Dużą ulgę przynosił mu fakt, że Mia chciała jechać tam z nim. Przyda mu się jej wsparcie. Patrząc na nią będzie cały czas pamiętał o tym co mówiła. Będzie czuł się pewnie. Czyli tak jak powinien.

Autostrada Uczuć ©2012-2017Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz