65. Odwaga.

35 3 2
                                    

[BRAK KOREKTY]


Do tej pory sądziła, że jej mózg nie jest w stanie wytworzyć więcej przerażających scenariuszy niż w dniu, gdy po szkole grasował psychopata. Myliła się. „Karta przetargowa", huczały jej w głowie te dwa słowa, budząc przerażenie nie do opisania. Już wiedziała, co się z nią będzie działo w czasie, gdy będzie tą „kartą". Nie, co BY SIĘ DZIAŁO, gdyby nią została. Ale nie zamierzała. Podczas tego całego zdarzenia raczej sprawiła na napastniku wrażenie przestraszonego kurczaczka, który nie myślał, aby się bronić. Brawo. Każdy bandyta na pewno marzy o tego typu ofiarach. Ale teraz zamierzała się zreflektować. Wykorzystać to, że mężczyzna nie spodziewa się żadnego ataku.


„Nie będę niczyją kartą. Nie będę popychadłem, ani niczym, czym chciałby uczynić mnie ten dupek."


Myśli zawzięcie krążyły po jej umyśle, a ona zebrała w sobie wszystkie siły. Już się nie bała. Nie obchodziło ją, że facet ma przewagę fizyczną i trzyma w ręce nóż. Wolała zginąć teraz niż zostać przez niego uprowadzona. To miała być jej wygrana, albo koniec.Pierwszym jej odruchem, najbanalniejszym, ale za to zawsze skutecznym, było kopnięcie go między nogi. I nie oszczędzała przy tym siły. Facet, aż zaskomlał, zupełnie się nie spodziewając takiego obrotu sprawy. Mia sama była pod wrażeniem swojego dzieła. To trochę spowolniło jej dalsze działania. Odepchnęła go od siebie. Zatoczył się, ale nie stracił równowagi.- Ty mała zdziro! – Wrzasnął, ale ona już zaczęła uciekać. Bicie jej serca było tak głośne, że zagłuszało już wszelkie myśli. Nagle poczuła, jak coś ciężkiego powala ją na ziemię. Rzucił się na nią, a ona ledwo uniknęła wybicia sobie zębów o twardą powierzchnię. Za to boleśnie odczuło to jej całe ciało. Mimo to zaczęła wierzgać nogami, próbując się uwolnić. Był silniejszy. Przewrócił ją na plecy i usiadł na niej okrakiem. Po raz kolejny tego wieczoru przyłożył zimne ostrze do jej twarzy. – Teraz się na pewno nie dogadamy. A ty właśnie przestałaś być słodka i urocza – wysyczał jej do ucha, aż przeszły ją zimne dreszcze. Zamknęła oczy oddychając ciężko. Modliła się o cud. Ale tak naprawdę żaden już się nie mógł zdarzyć. Powinna walczyć. Przecież to nie mógł być koniec. – Twoja buźka też już nie – usłyszała jeszcze, jednocześnie czując, że siła z jaką nóż dotykał jej skóry, niebezpiecznie wzrosła.Otworzyła szerzej oczy i widząc jego perfidny wyraz twarzy, poczuła niewyobrażalną złość. Nie zastanawiała się już. Zaczęła okładać go pięściami z całych sił, praktycznie na oślep. Nie robiło to na nim wrażenia, dopóki nie trafiła prosto w jego nos. Ten cios okazał się niefortunny dla nich obojga. Facet poleciał do tyłu staczając się na brudną ziemię, a Mia poczuła ostre pieczenie na swoim policzku. Wiedziała, co to oznacza. Nie było jednak czasu, by w tym momencie oceniać stan twarzy. Poderwała się gwałtownie i zaczęła biec tak szybko, jak jeszcze nigdy w swoim całym życiu.Nie myślała o niczym. Po prostu biegła przed siebie z szalejącym w piersi sercem. Łzy płynęły z jej oczu, zamazując widok i powodując większe pieczenie jej rany na policzku, ale nie zważała na to. Biegła tak długo, aż opadła z sił. I choć mężczyzny już dawno nie było w pobliżu i tak schowała się w jakimś zaułku, w niewidocznym miejscu. Nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Przez pierwsze kilkanaście minut po prostu siedziała płacząc. Dopiero potem zaczęła myśleć o tym, by kogoś powiadomić. I tu nagle pojawiał się problem.Nie chciała niepokoić rodziców. Tom na pewno był z Vanessą i też martwili się o zdrowie jej synka. Andreas i Rebecca mieli swoje problemy. To było idiotyczne, ale naprawdę miała poczucie, że nie powinna dzwonić do żadnego z nich. Dodatkowo, nie miała telefonu. A co za tym idzie, nie miała żadnego numeru.Zamknęła oczy i odetchnęła głęboko. Wtedy w jej głowie pojawiły się cyfry. W tym momencie dziękowała Bogu, że zapamiętała ten numer. Dziękowała, że podczas ostatniego spotkania Daniel sam powiedział, że ma najbanalniejszy numer telefonu na świecie i uargumentował to od razu prostymi cyfrowymi skojarzeniami.W końcu wstała i odnalazła najbliższą budkę telefoniczną. W życiu nie odważyłaby się teraz wracać sama do domu. Pozostała jej tylko nadzieja, że Daniel odbierze i że w ogóle zechce jej pomóc.

Autostrada Uczuć ©2012-2017Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz