32. pogadamy?

29 6 0
                                    

MOLLY

- Nie chciałabym, żebyś to odebrał jakoś źle, ale... traktuje cię tylko i wyłącznie jako dobrego przyjaciela. Kumpla z którym mogę wyjść na piwo i porobić śmieszne rzeczy. - powiedziałam prawie na jednym wdechu i myślałam, że zemdleje. Czekałam aż coś on powie, ale strasznie to długo trwało. Palce to już sobie powyrywałam z nerwów, ale strasznie nie lubię takich sytuacji. Kurde, kiedy to mi się ktoś podoba, on nie czuje tego samego. Kiedy teraz ja jestem po tej drugiej stronie, nagle tej drugiej osobie zaczęło zależeć. No chyba, że źle zrozumiałam.

- Czyli nic do mnie nie czujesz? - odezwał się w końcu.

- Przykro mi, ale nie. - mruknęłam, pocierając dłonie o spodnie, bo strasznie się spociły.

- Spędzało nam się miło i fajne czas i zacząłem czuć coś więcej. Nawet tego nie kontrolowałem. Myślałem też, że u ciebie jest to samo.

Przełknęłam ślinę.

- Jesteś przystojny, nawet bardzo, bardzo. - zaśmialiśmy się obydwoje. - Zabawny, kochany też. Ale no nie poczułam żadnej chemii. Żeby nie było jesteś dla mnie ważny, ale jako dobry kumpel.

- Dobrze, że mówisz mi to już teraz, bo jestem jeszcze w stanie to jakiś zatrzymać. - zażartował. Nie był jakiś mocno smutny, trochę przygnębiony, ale nadal sobie żartował.

- Jak by co, ja nadal chciałabym mieć z tobą kontakt. To idealny reset od mojej dużej, pojebanej paczki.

Wybuchliśmy śmiechem.

- Miło mi to słyszeć. - uśmiechnął się. - A powiedz mi, nadal próbują cię zeswatać z...

- Harry'm? Oczywiście. Przez jakiś czas był spokój i myślałam, że już skończyli, ale zaczęło się od nowa. - wzruszyłam ramionami, nadal mając w głowie słowa Zayn'a.

Tylko dlatego, że ty tego chcesz, a boisz się przyznać.

Chcę?

- Ależ przemiła, słodka randeczka. - usłyszałam i zobaczyłam, że przed nami na ławce siedzi mężczyzna. Był to Styles i w jednej spodni trzymał butelkę, chyba piwa. Byliśmy w parku, ale oświetlenie tutaj, gdy robi się ciemno, nie jest zbytnio za dobre.

- O boże. - westchnęłam. - Ignorujmy go. - nakazałam, na co Connor przystał. Przeszliśmy w ciszy obok niego i gdy odpowiednio się odsunęliśmy, chcieliśmy kontynuować rozmowie. Jednak nagle Styles pociągnął Connor'a za ramiona i powalił na ziemię. Mój towarzysz kompletnie się tego nie spodziewał i już po chwili dostał w twarz. - Harry, kurwa! Ogarnij się, co ty robisz! - wszczeszczałam na cały głos, lecz nic to nie dało.

Próbowałam ich też jakoś rozdzielić, ale nie potrafiłam. Connor już też nie dawał za wygraną i oddawał loczkowi. Do głowy wpadł mi pomysł, bo obok tego parku mieszka Liam, dosłownie kilka minut samochodem, więc szybko przedzwoniłam do niego. Chłopak akurat jechał z Amber na jedzenie, więc nie minęło pięć minut a dotarli na miejsce.

- Matko, co tu się dzieje! - krzyknęła Amber, gdy Liam próbował ich rozdzielić. Po chwili dołączyliśmy do niego i starałyśmy się mu pomóc. Payne w końcu szarpnął Harry'm, Amber złapała mocno Connor'a a ja stanęłam między nimi, przodem do loczka. W oczach było widać tylko i wyłącznie złość.

- Co ty wyprawiasz? Już do reszty zwariowałeś? - odparłam. Byłam zła, naprawdę zła. I było mi szkoda Connor'a, nie dość, że dostał ode mnie kosza to jeszcze w twarz.

- Na twoim punkcie. - burknął, po czym wyrwał się z objęć Liam'a i odszedł.

Mnie trochę wmurowało, ale po chwili byłam w stanie oznajmić reszcie trójce, że przepraszam, ale muszę za nim pobiec. Zrozumieli mnie, ale coś czuję, że Connor będzie chciał zerwać ze mną kontakt. Obiecałam sobie, że później się tym zajmę i ostatkami sił próbowałam dogonić Styles'a.

Hey hey, here I'am || h.s 📝Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz