34. jest dla mnie tylko przyjacielem

24 3 2
                                    

MOLLY

- Ale ty wywijasz. - mruknął mi wprost do ucha.

- Podoba ci się? - przygryzłam wargę.

- O jezu, i to jak. - cmoknął mnie w szyję. - Kobieto, jak ty na mnie działasz.

Uśmiechnęłam się, po czy się odwróciłam i kręciłam biodrami a on złapał mnie w talii.

- Kurwa, Molly! - usłyszałam, lecz nikogo nie widziałam. Nagle mój towarzysz zostaje odepchnięty ode mnie a ja przełożona przez ramię. Tylko nie widziałam kogo.

- Kto jest właścicielem takich pięknych pleców? - zaśmiałam się, bo tylko to widziałam. - No i dupy. - dodałam rozbawiona.

Czy bawiłam się dziś wyśmienicie? Jasne, że tak. Czy to mi odpowiadało? Pewnie, że tak.

- Jakbyś była trzeźwa nigdy byś tego nie powiedziała. - oznajmił, stawiając mnie na ziemię. Byliśmy na dworzu, przed domem. - Słuchaj. Musisz trochę wytrzeźwieć a potem wracamy do domu. Zrobił bym to teraz, ale twoi rodzice by mnie zabili jakby cię zobaczyli w takim stanie.

- Haroldzie, ale przecież jesteś ich najlepszym zięciem na świecie. - zawiesiłam się na jego klatce piersiowej.

- Bo jedynym.

- Logan...

- Tego chuja nawet nie liczę. - przerwał mi, masując mi plecy.

- Racja. To chuj. - przyznałam się. - Ale! Masz już klucze, możemy iść do ciebie i porobić ciekawsze rzeczy. - szepnęłam i zjechałam dłonią na jego krocze. Poczułam jak wstrzymuje oddech i się napina. - Napewno przyjemniejsze. - przygryzłam jego ucho, jednocześnie ściskając go za przyrodzenie.

- Molly. - warknął, jakby nie chciał kontynuacji, ale nie przerywał mi.

- Gramy w butelkę. Idzie... - ktoś inny to zrobił. Szybko spojrzeliśmy kto to i zobaczyliśmy Louis'a. - ... cie. - dokończył w szoku.

- A możemy. - odparłam podekscytowana. Widziałam kątem oka, że Styles nie zabardzo ogarniał co się dzieje, miał otwarte usta i głośno oddychał.

Poszliśmy za kumplem a ja co jakiś czas czułam jak dłoń loczka jest na moich pośladkach. Aczkolwiek byłam tak pijana i podniecona, że wcale mi to nie przeszkadzało a wręcz przeciwnie.

Usiedliśmy w ósemkę w kółko i zaczęliśmy grę. Z naszej paczki był tylko Louis, Allison i Zayn. Było już trochę po drugiej i połowa osób już znikła. Wrócili albo do domu albo położyli się na górze spać. Wiem napewno, że Susan i Olivia śpią już w łóżku Niall'a. A Amber i Liam chyba wrócili do domu. Niall natomiast ogarnia towarzystwo, żeby jego brat nie był sam.

Butelka padła na mulata, którą kręcił Tomlinson.

- Zrób dziesięć przysiadów. - zaśmiał się, gdy wybrał wyzwanie. To nie było by takie trudne, kiedy chłopak by nie miał nadal gipsu na nodze.

- Pierdol się, Tomlinson. Piję. - burknął. Allison podała mu kieliszek a on przechylił głowę, wypijając całość.

- Nawet nie chciałeś spróbować!

- Nie chciałbym mieć drugiej nogi w gipsie!

Kiedy w końcu skończyli się kłócić Zayn zakręcił butelką i trafił na Allison. Jego kąciki ust podniosły się ku górze.

- Pocałuj mnie. - powiedział.

- Ale ja nie wybrałam wyzwania!

- Ale ja tak mówię!

Hey hey, here I'am || h.s 📝Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz