4. po prostu się bzykneli

109 11 5
                                    

MOLLY

- Czy mi się zdaje czy podczas naszej nieobecności coś się między wami wydarzyło? - Louis zmarszczył czoło, patrząc to raz na mnie a raz na loczka. Uniosłam brwi, nie rozumiejąc.

- Ej, też właśnie mam takie wrażenie. - wtrącił się Niall, drapiąc się po karku.

- No i nie wiem... piłem czy nie? - wybełkotał Liam a po chwili czkawnął. - Chyba nie.

Sięgał już po kolejne piwo, jednak dostał w tył głowy i cofnął rękę.

- Tobie już dzisiaj wystarczy, pijaku. - syknęła Amber, odsuwając kubek z dala od niego. - Ja naprawdę nie mam pojęcia jak można upić się samym piwem. - pokręciła załamana głową.

- Ja też i nie chce tego sprawdzać. - skrzywił się Louis, którego mierzyła ostrym wzrokiem Susan.

Oh, no kocham ich.

Choć przez nich muszę się użerać z człowiekiem, który ma mop na głowie.

- Wracając... - odchrzaknął grubo Niall.

- Jeśli myślisz, że zrobiłeś to męsko, jesteś w błędzie. - zripostowała go Olivia, na co część z nas wyostrzyła oczy a druga część cicho zaśmiała.

Blondyn podszedł do niej i jak gdyby nic wziął ją na ręce, kiedy siedziała na ławce i wyszli na zewnątrz.

- To ja to zrobię. - wróciliśmy wzrokiem na Tomlinsona. Wstał nagle na nogi i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Zmrużył na nas oczy i zamyślił się na chwilę. - Czy wy się jakoś teraz tak przypadkiem, całkiem nie chcący nie bzykneliście? - oparł ręce o stół, będąc bliżej nas.

Molly, jesteś spokojna. Jesteś spokojna. Jesteś spokojna. Powtarzałam sobie.

- A gdyby tak to co? - palnął Styles, na co przywaliłam czołem o stół.

- Ouu, to musiało boleć. - zasyczała Sue.

- Nie tak mocno jak jego teksty. - burknełam, mając na myśli oczywiście loczka.

- No, ale przyznaj się, dobrze ci było, co? - wyszczerzył się, schylając się by mieć widok na moją twarz. Spojrzał mi głęboko w oczy, jakby potrafił z nich wyczytać wszystko co czuje i myślę.

- Lepiej niż poprzednim razem?

- Louis... - westchnęłam.

- No co? Tak tylko pytam, przecież nie musisz mi odpowiadać. - machnął niedbale ręką, wracając na miejsce. Usiadłam już normalnie i wypiłam do końca cole, czując spragnienie.

- To było moje. - szepnął loczek, na co gęsia skórka pojawiła się na moim ciele. - A to moja ręka, którą gnieciesz. - dodał i w tym samym czasie poczułam, że nie opieram się o ławkę. Odsunęłam się lekko, by ją zabrał a on niespodziewanie przybliżył się i położył ją tak po prostu na moich barkach.

- Dobrze się czujesz? - wystrzeliłam brew do góry.

- Wyśmienicie. - wyszczerzył swoje żółte zęby od papierosów.

- Jedzie ci z gęby. Odsuń się. - skrzywiłam się na twarzy i położyłam ręce na jego czole by go od siebie odsunąć.

- Molly? Cześć. - obok mnie pojawił się Connor, na co odchrzaknęłam i wycierając dłoń o spodenki, wstałam.

Uśmiechnęłam się ładnie. Przynajmniej mam taką nadzieję.

- Cześć.

- Myślałem, że już się nigdy nie spotkamy a tu proszę bardzo. - przyznał a ktoś za mną parsknął cichym śmiechem i przedrzeźnił chłopaka. Przewróciłam oczami i przeprosiłam ich wszystkich, po czym wyszliśmy z knajpy.

Hey hey, here I'am || h.s 📝Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz