ROZDZIAŁ 2

8K 277 8
                                    

Zostawcie gwiazdkę i komentarz! Miłego czytania!

Clay🎀

Zapewne moje oczy błyszczały, gdy patrzyłam na mój nowy zakup, a mianowicie: babeczki polane białą czekoladą. One wręcz mówiły do mnie zza szklanej lady, abym je wzięła i skonsumowała dodając do tego jęki aprobaty, oraz uznania.

– Och, mój pieprzony Boże – jęknęłam wgryzając się w nią najbardziej jak tylko byłam w stanie, nadzienie owocowe popłynęło mi po brodzie, i zanim chwyciłam chusteczkę truskawkowy sos spłynął mi na dekolt białej bluzki. – O kurczę bele mole – tym razem nie byłam skora do zachwytów, ponieważ nie miałam przy sobie nic, co mogłoby mnie jakoś uratować, a najgorsze było to, że ta cholerna plama przez pocieranie jej palcami zrobiła się o wiele większa niż powstała!

Zakryłam pudełko i odstawiłam je gwałtownie na mały stolik nieopodal mojego biurka.

– Za karę tam będziecie leżały do jutra, odpokutujecie za siostrę.

Zostało mi jakieś trzy godziny pracy, więc uznałam, że skoro to sama papierologia... podeszłam do drzwi, przekręciłam w nich zamek i zasłoniłam różowe żaluzje – za które swoją drogą również miałam niezłą sprzeczkę z szefunciem – zerknęłam jeszcze przez mały otwór, czy na pewno nikogo nie było i wróciłam na miejsce. Odkąd tylko pamiętałam uwielbiałam spędzać czas sama, najlepiej odosobniona od wszystkich tak jak wtedy. Moja przestrzeń... nikogo więcej.

Wróciłam na swoje miejsce, rozpięłam guziki swojej koszuli do połowy po czym zarzuciłam włosy na jedno ramię, aby dla własnego komfortu zasłonić ten pieprzony skrawek z truskawką.

Wszystko naprawdę by szło cudownie, wręcz bym mogła powiedzieć, że świetnie, gdyby nie fakt, że to był sam środek godzin mojej pracy, a za ścianą znajdował się upierdliwy szef, który sądził, że jestem maszyną i zrobienie kilkudziesięciu skanów rzutów na obszar, który chciał "zabrudzić" pieniędzmi wraz z Burmistrzem będzie dla mnie czystą przyjemnością. Obydwaj się dobrali, pomyślałam wspominając znany dobrze każdemu skandal wywołany przez tego drugiego pięć lat wstecz. Henry Hopkins dał się perfidnie oszukać na setki tysięcy w ciągu... nie wiem. może godziny? Przez nieuwagę i chęć skonsumowania nowego małżeństwa dał się wykorzystać młodej, zresztą bardzo pięknej kobiecie o imieniu Angelina. Już po pierwszej fotce jaką widziałam na Instagramie, gdzie wszystko aż huczało, wiedziałam że lalunia jest z nim tylko przez status i kasę, ale nigdy nie pomyślałabym, iż wda się w romans miesiąc po ślubie, do tego wydoi zbłąkanego Burmistrza z oszczędności. Biedak. A tak serio, wcale mi nie było go żal. Za każdym razem, gdy zjawiał się w progu Moon Technology zakładał perfidnie nogę na nogę i rządził się jakby był u siebie.

Clay zrób mi kawę, Clay zrób to, tamto... Boże dwóch pacanów w jednym pomieszczeniu to dopiero była katorga dla mojego zdrowia psychicznego.

Pociągnęłam przez szklaną słomkę mrożoną kawę, którą sobie przygotowałam już o dużo wcześniej zerkając w stronę drukarki. Męczarnia czas, start.

***

Po dwóch godzinach, i pozbyciu się całkiem uciążliwego materiału z ramion w samym staniku, spódnicy i szpilkach paradowałam po swoim gabinecie obserwując szkody jakie wynikły z rozmazania się tuszu, zamazując kompletnie liczby na wąskich kreskach. To nie była moja wina, a coś czułam, że i tak mi się nieźle za to oberwie.

– Clay, jesteś tam?! – pukanie spowodowało, że na moment zamarłam. Szmer w zamku sprawił, że włoski na ciele stanęły mi dęba, a puls w uszach zadudnił, kiedy drzwi się otworzyły szeroko, a w nich stanął nie kto inny jak... Mike Moon!

#2 The Business Art by Moon |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz