EPILOG

6.8K 262 34
                                    

Zostawcie gwiazdkę i komentarz! Miłego czytania!

Clay🎀

Celestine i Matthew Moon.

– Witamy na świecie. Gratulacje mają państwo piękne dzieci.

Gdy cała we łzach tuliłam na swojej piersi nowonarodzone niemowlęta nie szczędziłam łez, które płynęły po moich policzkach jak szalone. Nawet płacz dzieci powodował we mnie przepływ tak ogromnej fali miłości, że bardzo trudno było mi oddać je w ręce...

– Jesteście tacy piękni – Mike również płakał. Trzymał w objęciach najpierw naszą córkę, a potem syna rozpływając się nad tym jak obydwoje byli drobni, tak niewinni... Chociaż ich skóra była pomarszczona, ciągle płakały to były najpiękniejszymi dziećmi na całym świecie. – Dziękuje, Clay – zaczął składać na moim czole stos mokrych pocałunków. – Jesteś taka dzielna, moja wojowniczko. Nawet nie wiesz jak jestem z ciebie dumny.

– Kocham cię – wychrypiałam ściskając jego dłoń. – Bardzo was kocham – odprowadziłam wzrokiem pielęgniarkę, która w wózeczkach zawiozła nasze dzieci na odpowiednie badania.

– Nigdy nie będę w stanie odwdzięczyć ci się miłością za to co dla mnie zrobiłaś. Za to, że spełniłaś moje największe marzenie i podarowałaś mi te małe ziarenka.

– Zabieramy Panią do sali, musi Pani odpocząć. Tatuś chce pójść z nami?

– Tak, kiedy będziemy mogli znowu je zobaczyć? – zapytał ocierając mokre krople swoim nadgarstkiem.

– Jak tylko skończymy przeprowadzić niezbędne badania, proszę się nie martwić. Maluchy są pod dobrą opieką, jak najszybciej je do państwa przywieziemy.


Rok później...

– Ja. Cię. Kręce – Joanne ledwo stała na nogach, kiedy weszła do pokoju bliźniaków. – Tu jest istny armagedon! Ja rozumiem, że te dwa stworki już powoli raczkują, i są chętni do przebierania tymi małymi nóżkami, no ale bez przesady!

– A co ja mam powiedzieć? – prawie zemdlałam na widok pomalowanych moimi kosmetykami ścian. – Najważniejsze pytanie, to skąd oni dorwały moje szminki? – wskazałam na Celestine, która wysmarowana była w soczystej czerwieni od Chanel.

– Gdzie tak właściwie Mike? – zapytała przybierają swoją bojową pozę.

– Wyszedł jak tylko wróciłam, spieszył się na jakieś tam spotkanie. Cel i Matt musieli gwizdnąć mi je z toaletki, ale dalej nie wiem jak otworzyli... chwila – uniosłam palec gdy mnie nagle oświeciło. – Nie mów.

– Mówię! – wypięła pierś do przodu. – Ma za uszami ten karygodny czyn. To jego sprawka, czuję to, a mój nos nigdy się nie zawodzi... no może czasami ma lekką usterkę, ale to zdarzyło się tylko raz – wspomniała o Asherze i aferze obrączkowej.

– Celestine – zawołałam moją małą pszczółkę, która momentalnie skupiła na mnie swoje okrągłe oczy okalane tak długimi rzęsami, że aż pałałam dumą. Malutka siedziała spokojnie zabrudzona od góry do dołu pokazując mi swoje dwa ząbki z przodu. – Matthew – zwróciłam się tym razem do małego rozrabiaki, który słuchał się tylko ojca. Zaczął się głośno śmiać, przez co Cel delikatnie się speszyła.

– Szalone dziecko – Jo prychnęła.

– Chodźcie do mamy, pójdziemy to zmyć, dobrze? – kucnęłam przywołując do siebie te dwa smrodki.

#2 The Business Art by Moon |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz