ROZDZIAŁ 25

6.3K 245 7
                                    

Zostawcie gwiazdkę i komentarz! Miłego czytania!

Clay🎀

Minnie zasnęła. Wsparta o miękką poduszkę opuściła swoją małą główkę, a jej szalona kokardka spadła na miękki dywan. Zachichotałam łapiąc ją odruchowo pod pachy. Tak szczerze, to... nie za bardzo wiedziałam, co mam zrobić w takiej sytuacji. Nigdy w swoim dwudziestopięcioletnim życiu nie zajmowałam się dziećmi, i wiedziałam jak nędznie to brzmi.

Sama będę mamą za osiem miesięcy!

Byłam święcie przekonana, że pośród tego rozrywkowego wystroju wnętrza, znajdowało się gdzieś specjalne lokum dla tej małej księżniczki. Mieszkanie Moona było PASKUDNE! I twierdziłam tak z czystym sumieniem. Chyba nie zdawał sobie sprawy, że na świecie istniało jeszcze multum innych kolorów typu różowy, – kochałam go! Mogłam dać się za niego pokroić żywcem – który przekazywał człowiekowi dobrą energię. Chociaż... moje żaluzje w biurze mogły go utwierdzić o jego istnieniu... mniejsza.

Dziewczynka była lekka jak piórko, bez problemu owinęła swoje małe dłonie na mojej szyi, i wtuliła się najmocniej jak się tylko dało w moją klatkę piersiową jak jakiś malutki misio.

Och tatusiu! Była tak rozkoszna, że jeszcze chwila, a bym ją schrupała.

Kompletnie na oślep zaczęłam iść przed siebie uważając na to, aby jej nie obudzić. Była spocona, i padała z małych nóżek. Nie sądziłam, że jedynie układanie z nią klocków będzie, aż tak energiczne. Kiedy wpadłam na ten genialny pomysł, żeby zacząć budować z jej zestawów przeróżne rzeczy była lekko zdystansowana. Pośród kredek i kartek to było dla niej jak coś kosmicznego, natomiast... po kilku nieudanych próbach, rzutach w meble zaczęła starannie wsuwać klocki na swoje miejsce, a moja aprobata w postaci klaskania i świergotu o tym jaka nie jest wspaniała nakręciły ją do tego stopnia, że na całym parterze poustawiane są przeróżne budowle z klocków, które nie mają żadnego sensu.

Ustawiła swojego "kicia" nawet w samym rogu, gdzie dotąd nic nie stało.

Natrafiłam na pierwsze drzwi, chciałam pociągnąć za klamkę, lecz to było niemożliwe. Były zamknięte. Chciałam tupnąć nogą. Zrobiłabym to, gdyby nie ta mała osóbka przyklejona do mnie. Skierowałam się w dalszy zakątek mieszkania Moona, i o dziwo... jego sypialnia – tak, wiedziałam, gdzie owa była! I proszę nie wysuwać pochopnych wniosków – była otwarta na oścież jakby przez to chciał przekazać, iż jesteśmy tam mile widziane.

Ten grobowiec przerażał mnie samym wyglądem. Ciemnoszare ściany, do tego ciemne, drewniane meble rozmieszczone były w bardzo oszczędny sposób.

Położyłam Minnie na satynowej narzucie. Gdy się wyprostowałam patrząc na nią czułam jakąś dumę sama z siebie. Poradziłam sobie z dzieckiem... i jak na pierwszy raz naprawdę nie poszło mi tak źle. No znaczy, chyba. O opinie musiałam zapytać później samej testerki.

Potarłam delikatnie swój płaski jeszcze brzuch nabierając głośno powietrza przez nos.

Muszę mu wreszcie powiedzieć.

Kiedy wychodziłam z sypialni nie domknęłam drzwi, tak naprawdę zostawiłam je nienaruszone. Idąc z powrotem na dół moją uwagę nieoczekiwanie przykuł mały element leżący w samym rogu, bardzo blisko zamkniętego pokoju. Zmarszczyłam czoło. Nie dostrzegłam tego wcześniej. Schyliłam się po fotografię?

Odwróciłam zdjęcie zderzając się z jakimiś ludźmi. Obydwoje bardzo młodzi. Obydwoje bardzo piękni, i obydwoje... trzymali między palcami zdjęcie USG, w samym rogu widniał napis: " Nasze pierwsze, wspólne zdjęcie. Claire, Mike, i..."

#2 The Business Art by Moon |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz