ROZDZIAŁ 3

7.9K 263 21
                                    

Zostawcie gwiazdkę i komentarz! Miłego czytania!

Clay🎀

Burmistrz jak co tydzień zawitał w gabinecie mojego szefa, w czasie, gdy ja dzielnie walczyłam o to, aby nadgonić zaległości jakie zostawiła jedna z księgowych. Mogłam zrozumieć to, że była w zaawansowanej ciąży, ale... mogła powiadomić wszystkich o chęci wzięcia wcześniej urlopu o wiele wcześniej, niż przed samym końcem inwestycji w Dubaju, która miała zacząć się niebawem! Wyrywałam sobie ostatnie włosy na głowie, żeby tylko zdążyć, a co gorsza... żadna inna księgowa nie mogła mi pomóc. Wszystko spadło na mnie.

Do tego ten okropny śmiech Henry'ego, który dudnił o wszystkie ściany drażnił mnie niemożliwie, i miałam w głowie dziwną wizję, gdzie idę prosto w stronę zamkniętych drzwi, wyważam je, a potem zaciskam dłoń...

– Przestań – szepnęłam sama do siebie odrobinę się rozpędzając. Przetarłam zmęczona twarz popijając już trzecią kawę w ciągu jakiś siedmiu godzin, co dla osoby z lekkimi problemami sercowymi było jak wieszanie sobie liny na szyi, lecz... inaczej to było nieosiągalne, abym wyrobiła się z tym wszystkim.

Wysunęłam się lekko prostując obolały kręgosłup, a wtedy wreszcie trzygodzinne spotkanie dobiegło końca. Henry Hopkins wypełzł z gabinetu Mike'a Moona, mając uśmiech od ucha do ucha, jakby nagle wygrał w totka.

– Do widzenia, Clay – skinął mi na odchodne.

– Do widzenia – burknęłam odruchowo wygładzając swoją bluzkę z bufiastymi rękawami. Czekałam, aż ten śliski typek zostawi mnie z moim kochanym przełożonym sam na sam. Musiałam z nim pilnie pomówić.

– Liczę, że zgodzisz się na propozycję, Mike'a. Bardzo mi na tym zależy – wzbudzając we mnie dziwną ciekawość uścisnął dłoń z barczystym mężczyzną, a potem zniknął w windzie.

Zaciekawiona okrążyłam swoje biurko podchodząc do zirytowanego Mike'a.

– Co tym razem? – parsknęłam zakładając ramiona pod biustem oczekując jakiegoś dziwnego tekstu, z pomysłem Burmistrza, a okazało się, że...

– Muszę lecieć do Dubaju, a ty razem ze mną w najbliższym tygodniu. Termin pobytu, zupełnie nieokreślony. Wiem tyle, że musimy zrobić to jak najszybciej tylko możliwe. I proszę, Clay – uniósł ręce, w momencie, gdy chciałam z przerażenia pisnąć, sam ledwo panując nad emocjami, jednak jego twarz płonęła złością. – Nie mów do mnie teraz.

Zacisnęłam usta w wąską kreskę tym razem słuchając jego polecenia, ponieważ znałam go już na tyle, że to ostrzeżenie było... jedyne, drugie mogło być zwolnieniem, a tego... moja duma by leżała i kwiczała na chodniku przed firmą, gdyby to ON mnie zwolnił, a to nie ja rzuciła mu papiery przed nos.


Mike🎀

To było jakimś popieprzonym koszmarem! Nie mieściło mi się w głowie, to co powiedział do mnie Hopkins.

Nienawidziłem robić interesów z tymi Habibi.

Sądzili, że to oni mieli całkowitą władzę nad tym, co powstaje, i to my mamy podporządkowywać się pod ich zasady. Nic bardziej mylnego, opatuleni w chusty popaprańcy. Mimo, że to był ich teren to miał powstać tam kolejny hotel, których sieć była rozpowszechniona już nawet na zakątki Europy. Wraz z Henrym wyłożyliśmy na stół ogromne pieniądze, które oni ochoczo przyjęli dlatego tak bardzo mnie wcięło, gdy Burmistrz zjawił się w moim gabinecie ogłaszając mi wszem i wobec, że budowa jest zagrożona przez odmienne zdanie co do budowy jednego z ważniejszych Szejków. A on nie ma możliwości lotu, więc wszystko jak chmura gradowa spadło na mnie.

#2 The Business Art by Moon |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz