ROZDZIAŁ 29

6.2K 246 11
                                    

Zostawcie gwiazdkę i komentarz! Miłego czytania!

Clay🎀

– Będzie tam Tristan i moja siostra z Jamesem – nagle odezwał się Mike podczas, gdy szofer dojeżdżał do budynku, którego łuna biła już z kilku mil wcześniej. Byłam kłębkiem nerwów, a to co powiedział w żadnym stopniu nie podniosło mnie na duchu. Tylko garstka osób wiedziała o ciąży, niestety nie byli to bliscy Mike'a, których jak sam twierdził musiał odpowiednio przygotować. Nie chciałam na niego naciskać w żaden sposób.

– Czyli, że...

– Nie musisz się niczego obawiać. Wejdziemy tam razem, przecież dalej jesteś moją asystentką, czyż nie? – z błyskiem w oku zacisnął dłoń na mojej dodając mi w ten sposób może jakiejś otuchy? Jednak nic nie mogło sprawić, że obawy popłynął do dalszych zakątków mojej podświadomości. Były one druzgocące, tak bardzo niszczyły moją pewność, iż zaczęłam mieć pewne obawy. A co jeśli coś schrzanię? Lub co gorsza spotkam Arena?

– Niech ci będzie – odpuściłam, choć zrobiłam to z bardzo wielkim oporem. W międzyczasie ręka Moona powędrowała w kierunku mojego odkrytego uda. Opuszkami palców zaczął kreślić jakieś kółka, gdy mnie wbiło w skórzane siedzenie. Okay... ta pieszczota była zbyt przyjemna, by ją przerywać, tym bardziej, że powoli zaczął kierować się do złączenia moich nóg. Jednak...

Gdy jego szofer, Jack stanął przed rozświetlonym budynkiem na skraju Seattle dopiero wtedy dotarło do mnie, że tak naprawdę obydwoje pchamy się w paszczę lwa.

– Gotowa? – zapytał zakładając za ucho kosmyk moich włosów. Ten gest był rozczulający.

– Chyba nigdy bardziej nie będę.

Przyjęłam jego dłoń i na drżących nogach, trzymając go pod ramię zaczęłam kroczyć u jego boku udając, że mam gdzieś robiących nam zdjęcia reporterów. Wiedziałam, że następnego dnia zapuka do moich drzwi Victor Johnson i rzuci gazetą przed twarz, na której okładce będę ja z Moonem. Znałam to środowisko już dość dobrze. Bywałam z nim na przeróżnych imprezach, jednak zawsze przybywaliśmy oddzielnie. Ten jeden raz był inny. Dziennikarze nie mogliby się omieszkać od wszczęcia śledztwa na mój temat, bo przecież szłam przy mężczyźnie na którego łasiło się mnóstwo zamożnych panien. Byłam o tym święcie przekonana. Pragnęłam przystawić coś do brzucha, aby tylko nikt nie zauważył delikatnej wypukłości, lecz zdawałam sobie sprawę, że dzięki temu wzbudziłabym jeszcze większą kontrowersję.

– Nie stresuj się – Mike pochylił się w moim kierunku. – Uśmiechaj się szeroko jakby to była najlepsza noc w twoim życiu.

Uniosłam wysoko kąciki ust, w jak najmniej szczerym uśmiechu mówiąc przez zęby:

– Tak jest, Panie Moon.

Widziałam jak w jego oku pojawił się błysk.

– Miniemy to chore gówno, starczy im kilka zdjęć przed budynkiem. Gotowa? – złapał mnie za biodra, a przez to, że w tych szpilkach byłam niemal na tej samej wysokości co on, dzieliło nas może wtedy nie więcej niż kilka centymetrów, mógł swobodnie mną kierować.

Sprawnie, wchodząc w jak największy tłum przy wejściu minęliśmy dziennikarzy, których jęki niezadowolenia odbiły się za nami, kiedy nie zobaczyli Mike'a na specjalnej ściance, na której stada tych biznesmenów, ze swoimi partnerkami wyginali się w przeróżnych pozach, a potem udzielali szybkiego wywiadu.

Dwóch mężczyzn, w idealnie skrojonych smokingach otworzyło przed nami wysokie wrota, w których gdzieniegdzie pojawiły się złote dodatki, oraz szkło. Zaparło mi dech na widok sali bankietowej w hotelu Arena. Była ona żywcem wyjęta z tych wszystkich filmów, które przedstawiały iście królewskie bale. Zwisające z góry żyrandole, w jednej linii oświetlały każdy zakamarek. Mnóstwo stolików, które swoimi również złotymi dodatkami przykuwały najbardziej uwagę – zaraz po malunkach na ścianach, które były bajkowe! – stały w idealnej odległości od siebie. Nie trzeba było być specem, aby zauważyć te odległości liczone stopami.

#2 The Business Art by Moon |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz