ROZDZIAŁ 9

7.4K 269 44
                                    

Zostawcie gwiazdkę i komentarz! Miłego czytania!

Clay🎀

To była najgorsza noc w moim życiu... i przysięgam, że zarywane godziny z powodu nadrobienia wszystkich umów, tabel Moon Technology przy tym były jak prawdziwy czyściec. Dubaj to było moje piekło.

Przez całą "noc" obracałam się z boku na bok, w kompletnej ciszy dręczona tym natłokiem z jakim musiałam się zmierzyć. Nie było przy mnie nikogo, i po części byłam nawet wdzięczna Mike'owi, za to, że nie wrócił, bo tak... po tym jak wyszedł, nie wrócił już do apartamentu. Wpatrywałam się w migoczące światła, a w pewnej chwili nawet podeszłam do okna i obserwowałam turystów, którzy z tej wysokości przypominali małe mrówki. Czy mieli ten sam problem? Mieli też jet laga? Być możliwe... chociaż sądziłam, że gdyby nie "umowa na krótkie, Dubajskie chodzenie" z moim szefem, dzięki środkom nasennym udałoby mi się chociaż na moment zmrużyć oczy.

Jęknęłam z frustracji, gdyż uświadomiłam sobie, że skoro nie zasnęłam zmęczenie zapuka do moich drzwi lada moment w środku dnia, gdzie powinnam tryskać energią, żeby wciskać kit zboczeńcowi Szejkowi.

Opadłam na miękki materac zakrywając twarz dłońmi. Moje ciało drżało, czułam dziwne ciepło rozchodzące się po klatce piersiowej, jakby coś nagle chciało mnie udusić swoimi niewidzialnymi łapskami. Pod powiekami poczułam gorącą wodę, która pragnęła się ze mnie wydostać. Uniosłam telefon patrząc na godzinę.

– Ja pieprzę... – jęknęłam bezsilnie pozwalając łzom płynąć po moich policzkach.

Szykował się cudowny dzień...

***

Dobiła dziewiąta. Ociężale podniosłam się na łokciach kompletnie zdominowana słońcem, które przebijało się przez budynki prosto do łoża, w którym próbowałam zasnąć. Udało się, tyle, że... jedynie na jakąś godzinę?

Śmiem twierdzić, że po tych sześćdziesięciu minutach byłam wypruta o wiele bardziej, niżeli nie spałabym wcale. Oparta o miękki zagłówek przesunęłam językiem po suchych jak wiór wargach, a nieprzyjemne zawroty głowy, oraz zaciśnięty żołądek sprawiły, że... skończyłam nad klozetem, a zimne poty oblewały mnie na zmianę z ciepłymi. Przyłożyłam czoło do zimnych kafelków, bo tylko one dały mi jakąś ulgę, ale nie na długo.

Trzask spowodował, że spanikowałam jeszcze bardziej. I pewnie zamknęłabym się na zamek, ale nie miałam na to siły, żeby się nawet doczołgać do niego. Podciągnęłam nogi pod brodę próbując się ukryć jak jakieś małe dziecko w swoim pokoju przed rodzicami, gdy miało gorszy dzień.

– Clay, jesteś tu?

Nie, kuźwa! Nie ma mnie!

Nawet w takim stanie działał mi na nerwy. Ostatkiem sił, zapierając się o ścianę podniosłam się po to, żeby stanąć twarzą w twarz z tym... jakim cudem on wyglądał tak normalnie, kiedy ja przechodziłam właśnie swoją prywatną trzecią wojnę światową?!

Mike Moon z opuszczonymi brwiami przyglądał mi się w dość niekomfortowy sposób.

– Jesteś blada jak ściana – bardziej stwierdził swoim głębokim głosem. Zdradliwe dreszcze przemknęły przez mój kręgosłup.

– No wow... – mruknęłam ziewając. – Miło Pana widzieć! Panie Moon! – sarkastycznie mu machnęłam.

– Nie możesz w takim stanie pokazać się Rashidowi – syknął. – Kolacja z nim umówiona jest na dziewiętnastą, uda ci się do tego czasu...

#2 The Business Art by Moon |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz