ROZDZIAŁ 37

5.6K 237 18
                                    

Zostawcie gwiazdkę i komentarz! Miłego czytania!

Clay🎀

– Mógłbyś przestać? – zapytałam łagodnie, chociaż moje najwyższe ja już powoli kładło się z kretesem.

– Boje się, że pierdolnę coś – Moon potarł w zastanowieniu brodę stojąc na środku mojego mieszkania jak pieprzony panicz w swoim drogim, włoskim wdzianku. Przy mojej zwiewnej sukience, jego żakiecik się chował, nie żeby coś.

– Mówiłeś kiedyś, że grałeś w kosza i siatkówkę – wystrzeliłam nagle. – Mój ojciec to wielki fan NBA, jeśli masz coś wspólnego z ligą zadaj od razu mu pytanie na ten temat jeśli poczujesz, że wchodzi na niebezpieczny grunt.

– Myślisz, że jak zacznę pieprzyć mu o Draftach to nie wyjebie mnie przez okno?

– Myślę, że... – przeciągnęłam udając zastanowienie. – Wyjebałby cię przez okno jakby nagle doszła do niego świadomość, że się pieprzyliśmy. Dalej nie wiem jakim cudem on to znosi. Zawsze, gdy opowiadałam mu o chłopakach mówił, że odetnie im penisy, i schowa u siebie w sejfie, żeby mieć pewność, że mnie nie dotknął. Dojdzie to do niego chyba dopiero, gdy cię pozna i wyjdzie z mieszkania więc masz jeszcze kilka godzin życia.

– Pocieszyłaś mnie, wiesz? – na jego skroniach pojawiły się błyszczące kryształki.

Zachichotałam wzruszając ramionami.

– Kochający ojcowie tacy są.

– O cholera – wyszczerzył oczy nagle prostując się. – A co jeśli i my będziemy mieć córkę?! Zamknę każdego noworodka płci męskiej w inkubatorach do ich dwudziestych pierwszych urodzin, żeby żaden nie dostał się do niej.

Kochany, a co będzie jeśli okaże się, że to będą dwie córeczki?

Po wizycie u ginekolog nie pisnęłam mu ani słowem, o tym, że to są bliźniaki. Chciałam się z nim lekko podrażnić, a potem wejść na petardzie i obwieścić każdemu tę nie zaskakującą wieść.

– Nie panikuj, bo znajdę tę twoją Panią Doktor Reed's i wyślę cię na terapię, żeby przygotować cię na bycie ojcem.

– Chyba sam do niej niebawem pojadę. Clay, dostanę zaraz zawału przed trzydziestką! – złapał się za umięśnioną pierś masując ją. – Co się tak patrzysz? Cieszysz się z mojego cierpienia?

– Ależ skąd – zalotnie puściłam mu oczko dotykając naprężonych mięśni przez jego koszulę. Mogłam macać je godzinami. – Masz fajne cycuszki.

– Naprawdę?! – zadrwił.

– Nie, na niby – żachnęłam. – No, ale moje bez dwóch zdań są lepsze – wskazałam na swój biust.

– Och i to nie wiesz jak – w jego oczach pojawiły się pieprzone świeczki urodzinowe, jakbym była jego tortem. Patrzył na moje piersi jakby były darem z niebios, no po części nim były, czyż nie?

– Zboczeniec – zdzieliłam do delikatnie w tył głowy. – Szykuj się na wizytę Victora Johnsona, jeśli mu nie podpasujesz zrobi wszystko, by zrównać cię z ziemią, nawet jeśli jesteś ojcem jego wnuka – wnuków, o mały włos nie wypaplałam.

– Jeszcze mi gorzej – zaczął się wachlować. – Jesteś taka dzielna, że przyszłaś na spotkanie z moją rodziną, ja tu zaraz pierdolnę, przysięgam.

– Miejmy to już za sobą – westchnęłam słysząc w oddali brzdęk kluczy w zamku. – Oto przed państwem, Victor Johnson. Wielki, majestatyczny władca rodu Johnson!

#2 The Business Art by Moon |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz