ROZDZIAŁ 31

6.5K 240 20
                                    

Zostawcie gwiazdkę i komentarz! Miłego czytania!

Clay🎀

– Niech cię coś... – zamilkłam, gdy zgrabnym ruchem Moon przesunął swoim palcem po moich plecach. Oparłam głowę na jego twardej piersi nie chcąc wydać z siebie jakiegokolwiek odgłosu, a było to potwornie ciężkie, ponieważ uczucie jakie towarzyszyło mi podczas wspólnej kąpieli okazało się nieziemskie.

W wannie wypełnionej po same brzegi ciasno przylegałam do gigantycznego cielska mojego prywatnego piekła.

– Przyznaj wreszcie, że jest ci bardzo dobrze, Clay Johnson – musnął wargami płatek mojego ucha zanurzając swoje dłonie głębiej pod taflą. Mimo parującej wody, która wylewała się na podłogę zadrżałam wgryzając się w swoje usta, hamując jakikolwiek odruch. Wbiłam paznokcie w umięśnione uda przymykając powieki, kiedy bardzo powoli dotknął mojego podbrzusza.

– Nigdy – jęknęłam, kiedy kciukiem zaczął masować bardzo wrażliwe miejsce. Domyśleć się nietrudno, gdzie ten nieszczęśnik próbował się dostać. Ale nie tak łatwo, Panie Moon. – Spadaj – z bardzo wielkim żalem, choć nie pokazywałam tego na zewnątrz trzepnęłam go w dłoń, za co uraczył mnie swoim ochrypłym śmiechem.

– Mój uparciuch...

Co? Coś ty właśnie powiedział?! Przebudziłam się natychmiast, poruszyłam miednicą, a wtedy wyczułam za sobą coś cholernie twardego napierającego na mnie w swojej całej krasie. Proszę, proszę... Pan Moon był nakręcony na igraszki.

Niby przypadkiem dotknęłam wyżej jego uda, a wtedy usłyszałam jak cicho przeklina pod nosem. Mam cię!

– O czym chciałeś ze mną porozmawiać? – zapytałam przesłodzonym tonem, chcąc zacząć go dręczyć. Zasłużył sobie. Palcami kreśliłam szlaczki na napiętych mięśniach, gdy ten odchodził od zmysłów.

– Jeśli nie przestaniesz nie będziemy zaraz rozmawiać, tylko się pieprzyć, Johnson – wychrypiał śmiertelnie poważnie, na co prychnęłam.

– Nie ma takiej opcji, Moon.

– A żebyś się nie zdziwiła, Johnson – dzięki temu, że obydwoje byliśmy okryci warstwą wody, nasze ciała były jak pieprzone kostki lodu, które ślizgały się po sobie jak po szklance. Wykorzystał to skurkowaniec, i jednym prostym ruchem obrócił mnie do siebie tak, że moje piersi znajdowały się na wysokości jego klatki. Przyciągnął mnie za kostki na swoje kolana, tak, abym oplotła jego plecy kolanami. Jęknęłam udając zażenowanie, ponieważ nie musiał wiedzieć, że byłam nakręcona jak pieprzona rakieta i w pełni gotowa. Nienawidzę swojego wysokiego libido, a najgorsze, że cała reszta jeszcze daleko przed nami.

O wnętrze mojego uda otarł się jego twardy członek. Przełknęłam ślinę wpatrując się w czarne jak smoła tęczówki mężczyzny nie zdradzając swojego podniecenia.

– Widzę, że ci się jednak podoba, kłamczuszko – dał mi kuksańca w biodro.

– Uszkodzisz dziecko – skłamałam. Momentalnie zamarł masując lekko obolałe miejsce kciukiem. Próbowałam nie roześmiać się w głos, kiedy z tak dużym przejęciem pieścił mój bok.

– Wybacz, nie wiedziałem – przyznał z wyraźną skruchą w głosie.

Ach! Miejcie dla mnie odrobinę litości! Jakim prawem ten prawie dwumetrowy mężczyzna wykuty z samych mięśni potrafił w chwilę zmienić się w najbardziej opiekuńczą osobę – no zaraz po moim tacie – na ziemi?!

– Lekko się z tobą droczę – wyznałam unosząc dwa palce do góry, między którymi znajdowała się mała szczelina. – Tak tyci, tyci.

– Manipulantka...

#2 The Business Art by Moon |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz