ROZDZIAŁ 24

6.2K 237 33
                                    

Zostawcie gwiazdkę i komentarz! Miłego czytania!

Clay🎀

Przylegająca do mojego ciała sukienka nagle stała się zbyt ciasna, a powietrze w windzie praktycznie całkowicie zniknęło. Odliczałam każde piętro, które mijałam czując się z każdym pokonanym o wiele gorzej. Walczyłam o każdy oddech, a gdy drzwi się rozsunęły i zobaczyłam znajomy penthouse coś uderzyło z ogromną siłą w moje plecy. Aż nadto wyczuwalny wiatr pchnął mnie do przodu, gdzie zauważyłam czerwoną kokardkę, która wykonywała dość gwałtowne ruchy.

– Wujtu!

Najpierw stanęłam jak wryta, potem moje wargi samoistnie się uchyliły, a na sam koniec myślałam, że zemdleję, kiedy z części kuchennej wyłonił się sam Mike Moon ubrudzony aż po samo czoło mąką. Jego czarna koszulka była szara, a spodnie jeansowe straciły swoją granatową barwę. Wyglądał nierealnie, zbyt normalnie pozbawiony swojego gburowatego stylu bycia w markowym garniturze, gdzie nie można było nigdy dostrzec nawet zmechacenia.

– O, jesteś już! – entuzjastycznie czystą częścią swojej dłoni otarł białe policzki. Jego uśmiech... niech mnie coś strzeli! – Wejdź. Dasz mi chwilkę? – zapytał, chociaż przecież doskonale wiedział, że jestem pod jego władzą, jakkolwiek to brzmiało. – Pójdę szybko wziąć prysznic. Zerkniesz na Minnie?

Niepewnie, z bardzo dużą ostrożnością zbliżyłam się do dziewczynki, która była małym brzdącem. Poczułam jak w moim brzuchu coś delikatnie bulgocze, a przedziwna chęć interakcji z dziećmi praktycznie łaknie wydostać się na zewnątrz. Czy to było normalne, że nagle zaczynałam wyczuwać instynkt macierzyński, o którym wcześniej nie miałam bladego pojęcia?

– Och... – drżącą dłonią odsunęłam za ucho kosmyk swoich włosów. – Skoro i tak już tu jestem – zdobyłam się na delikatny uśmiech.

Gdy Moon w kilku pewnych krokach zniknął za jedną z ścian przysiadłam obok dziewczynki, która była bardzo zajęta rysowaniem czegoś na dużej kartce. Mojej uwadze nie umknął fakt, że jej cała piąstka niemal wciskała w drewno kredkę, a gdzieniegdzie pojawiły się delikatne dziurki. Nie miałam pojęcia, czy mogę się odezwać, dopiero, kiedy jej brudne paluszki uniosły przede mnie rysunek zapytała niewyraźnie:

– Ładne?

Och tatusiu... była najsłodszym dzieckiem jakie kiedykolwiek widziałam. Jej niebieskie, duże oczka wpatrywały się we mnie z nadzieją, a kręcone, ciemne włoski splecione były w nieudolny kucyk, który został przysłonięty dużą kokardą. Była tak malutka, urocza, że... dlaczego pod powiekami poczułam wtedy górę żyletek? Coś cięło moje oczodoły na drobne kawałeczki.

– Piękne – wyszeptałam, i chociaż kilka kolorowych kresek, miejscami rozerwana kartka, oraz plamy na rogach przyprawiłyby niektórych o zawrót głowy dla mnie wyglądało to jak najpiękniejsze dzieło stworzone przez to małe stworzenie.

Clay ogarnij się do cholery! Co ci strzeliło do głowy?!

– Jestem Clay – do reszty ocipiałam, ale postanowiłam się jej przedstawić. Tak kompletnie bez powodu.

– Ja Myska Minnie! – zarumieniła się wkładając do swojej uroczej buźki kciuk. Przyglądała mi się przez chwilę spod swoich nierealnie długich rzęs.

– Myszka Minnie? – zachichotałam. – Bardzo mi miło w takim razie, Myszko Minnie.

– Lubis Mikiego? – zapytała zeskakując ze swojego siedziska.

Mikiego? Odrobinę dłużej zajęło mi zrozumienie, o co mogło jej chodzić. Wodziłam za nią swoją uwagą, kiedy ta skakała między miękkim dywanem a przerwą między stolikiem.

#2 The Business Art by Moon |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz