Rozdział XXVIII:
KłótniaNastępnego ranka, Izuku wstał dość wcześnie, a to z powodu dzisiejszych egzaminów... Wstał wcześnie, aby się przygotować i powtórzyć cały swój plan działania.
Gdy tak się szykował, nagle Kaminari się obudził, zastając go w połowie ubierania się.– Gdzie ty się ubierasz? – Zapytał zaspanym głosem, złoto włosy.
– Dziś mam egzaminy! Te do U.A.! – Wytłumaczył szykujący się chłopak.
Denki, jakby był właśnie oparzony wrzątkiem, wstał i także zaczął się szykować.
– Huh? A ty..gdzie się szykujesz? Chyba nie też na egzaminy? – Zapytał lekko zdziwiony, Midoryia.
– Właśnie na egzaminy. Poprosiłem Mistrza, abym także mógł startować do U.A. i mi pozwolił. Będę tam razem z tobą, na wydziale bohaterskim, no chyba, że mnie nie przyjmą... – Wytłumaczył mu, wyższy.
– Denki! Uczyłeś się w ogóle!? Wiesz, że będzie egzamin pisemny? To U.A., nie jakaś tania szkoła publiczna, do której można ot tak chodzić! Dzbanie, nawet nie praktykowałeś swojego daru!! – Krzyczał Izuku, trochę rozzłoszczony.
– Coś tam się uczyłem, a dar mam mniej więcej opanowany...heh.
– Co to znaczy 'mniej więcej', IDIOTO, MASZ MIEĆ GO OPANOWANEGO NA STO PROCENT, NIE NA 'MNIEJ WIĘCEJ', ZABIJE CIĘ CHYBA, JAK BĘDZIESZ STARTOWAŁ I SIĘ NIE DOSTASZ TAM!! – Midoryia krzyczał na niego, jak nigdy wcześniej, co było słychać chyba w całym barze, przez co liga szybko się zebrała zobaczyć, co się dzieje.
– Oi, Izu-kun, co się dzieje? – Zapytała Toga, patrząc na całą sytuację przez drzwi.
– Tsk! Ten idiota w ogóle się nie uczył, a będzie na egzaminie wstępnym do U.A.! To się stało! Jak się nie dostanie, to go chyba zabije gołymi rękami!! – Wytłumaczył zielono włosy, dalej utrzymując ton krzyku.
– Nie musisz krzyczeć.. To mi nie pomoże. – Szepnął Denki.
– Zamknij. Się. – Warknął Midoryia, po czym wyszedł z pokoju i poszedł do kuchni.
CZYTASZ
Obsession~(KamiDeku)
FanficCzternastoletni chłopak, o częstych myślach samobójczych, oraz braku daru.. Chłopiec często przychodzi na dach, lecz nie spada tam z wysokości, a ratuje życia innym osobom. W pewnym momencie, mając dość tego wszystkiego, znowu przychodzi na dac...