Rozdział 2

464 28 3
                                    


Aleksander

Wsiadamy do pociągu właściwie w ostatniej chwili. Hermiona, z początku zdeterminowana samodzielnie poradzić sobie z wniesieniem torby przez wąskie wejście do pociągu pozwala sobie pomóc po tym, jak praktycznie wysypała jej się zawartość wypchanej po brzegi torebki.

Wiem, że kobieca torebka to istna skarbnica rzeczy potrzebnych i nie potrzebnych, ale ta dziewczyna zdaje się, że całkowicie opanowała wykorzystywanie jej do maksimum.

Dobrą chwilę zajmuje nam znalezienie naszego przedziału, ale gdy już nam się udaje od razu siada wyglądając na całkowicie wycieńczoną. Tym razem od razu przyjmuje pomoc przy położeniu walizki na górnej półce bagażowej zatrzymując przy sobie jedynie torebkę i sweter, który sądząc po maksymalnie podkręconej klimatyzacji w pociągu na pewno jej się niebawem przyda.

Siadamy naprzeciw siebie. Hermiona nie zaszczyciwszy mnie spojrzeniem wygrzebuje ze swojej torebki książkę w jakiejś czarnej, mrocznej okładce i całkowicie zatapia się w lekturze. Ja siedzę przez chwilę patrząc przez okno – w czasie, gdy byliśmy na dworcu na zewnątrz zrobiło się już całkowicie ciemno.

Lubię jeździć pociągiem na długich trasach. Przypomina mi to czasy, gdy razem z rodzicami jeździliśmy zimą na ferie w góry. Leżeliśmy ściśnięci w kulki na swoich siedzeniach z głowami na kolanach rodziców wsłuchując się w szum kół pociągu jadącego po torach, podczas gdy rodzice prosili abyśmy przynajmniej próbowali zasnąć. Oczywiście sen nigdy nie nadchodził szybko, ponieważ towarzyszące nam podniecenie z wyjazdu nie ustępowało łatwo.

Przymykam oczy i pozwalam sobie odpłynąć na chwilę do tamtych beztroskich chwil pełnych szczęścia i poczucia bezpieczeństwa.

Wydawało mi się, że przymknąłem oczy tylko na kilka minut, ale gdy przychodzi konduktor sprawdzić bilety z zaskoczeniem odkrywam, że spałem całe trzy godziny. Szlag. Powinienem zająć się siedzącą przede mną dziewczyną, jak na porządnego, odpowiedzialnego mężczyznę przystało, a zasnąłem już w kilka minut po rozpoczęciu podróży.

- Przepraszam cię, nawet nie wiem, kiedy zasnąłem.

- Nic się nie stało, ja też tego nie zauważyłam - uśmiecha się do mnie delikatnie, po raz pierwszy, odkąd ją poznałem. 

- Co czytasz? - zagaduję.

Na jej policzkach pojawia się subtelny rumieniec. Zdałem to pytanie jedynie z uprzejmości, ale jej reakcja sprawiła, że teraz byłem naprawdę ciekawy.

- To taki... Kryminał.

Nie wierze jej, no ale niech będzie.

- Dużo czytasz?

- W sumie to nie bardzo, ale od czasu do czasu wpadnie mi w ręce dobra książka. A ty?

- Jako nastolatek dużo czytałem, głównie fantastykę i science-fiction. Później miałem już na to dużo mniej czasu a z czasem całkiem się poddałem.

Zmęczenie malujące się na jej twarzy uświadamia mi, że zapewne nie zmrużyła oka pilnując naszych rzeczy podczas gdy ja w najlepsze sobie spałem.

- Powinnaś się przespać. Ja popilnuję teraz naszych rzeczy.

- Nie trzeba, nic mi nie jest – przeciera wierzchem dłoni oczy.

- Proszę. No chyba, że pierwszy dzień w Kołobrzegu chcesz przespać w swoim pokoju zamiast zażywać kąpieli słonecznej na plaży.

Mam wrażenie, że chce się dalej sprzeczać, ale rozsądek (lub zmęczenie) wygrywają. Odkłada książkę na niewielki stoliczek i kładzie się na dwóch siedzeniach opierając torebkę na głowie.

Jej oddech już po kilku minutach robi się miarowy i spokojny, oznaczający, że udało jej się zasnąć.

Mam teraz możliwość dokładniej jej się przyjrzeć.

Rafał nie mówił dużo na temat córki, a jak już coś mówił to odnosiłem wrażenie, że musi być naprawdę bardzo młoda. Spodziewałem się ujrzeć dziecko w wieku lat dwunastu, może trzynastu. A na peron weszła młoda kobieta.

W pierwszej chwili miałem jeszcze nadzieję, że to nie ona, ale gdy zobaczyłem, jak wzburzona rozmawia przez telefon nabrałem całkowitej pewności, że to z nią mam spędzić nadchodzące dni. Kompletnie nie byłem na to przygotowany.

Gdybym zobaczył ją, zanim Rafał poprosił abym wziął ją na te wakacje to na pewno bym odmówił. Jednak spodziewając się dwunastolatki uznałem, że to nawet całkiem spoko abyśmy pojechali razem.

Teraz sam nie wiedziałem, dlaczego nigdy nie dopytałem dokładnie o jej wiek. Ile ona może mieć lat? Na oko to maksymalnie dwadzieścia. Z jednej strony za duża, abym mógł zignorować tą śliczną twarzyczkę z jasnymi jak gwiazdy oczami i ładnie zaokrągloną figurą, a drugiej za młoda abym mógł sobie pozwolić na... Na cokolwiek.

Ona również wydała mi się być zdziwiona na mój widok. Pewnie spodziewała się kogoś dużo starszego.

W sumie to lepiej, że to ja jestem tu z nią teraz. Na samą myśl, że jakiś starszy facet miałby się napawać widokiem jasnych ud, które widać przez to, że sukienka lekko podwinęła jej się do góry zalewa mnie krew.

Z drugiej strony, to może by było i lepiej, jeśli byłby na moim miejscu ktoś bardziej dojrzały? Pewnie łatwiej by mu było oderwać oczy od śpiącej naprzeciw mnie dziewczyny.

Najciszej jak tylko daje radę zdejmuję walizkę z półki i wyciągam sweter, który wziąłem ze sobą w razie chłodu. Nakrywam nim Hermionę od pasa w dół, aby nie zmarzła, a ja nie miał pokusy dalej wpatrywać się w jej zgrabne nogi.

Wzdycham biorąc do ręki telefon i otwierając pierwszy lepszy portal społecznościowy.

Najbliższe dni będą ostrym testem mojej samokontroli.

Przyjaciel mojego tatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz