Epilog

518 22 10
                                    


Kilka miesięcy później

Hermiona

Po najcudowniejszym weekendzie mojego życia, który spędziłam w silnych ramionach Aleksandra powrót do normalnego życia był ciężki - najchętniej spędziłabym w ten sposób resztę życia, ale przecież nie na tym polega dorosłość, prawda?


Po kilku miesiącach wolontariatu w muzeum dostaję propozycję pracy na pół etatu. Nie płacą dużo, ale wystarczająco abym mogła zrezygnować z Żabki i mimo to swobodnie się utrzymać. Mam teraz więcej czasu dla siebie, Aleksandra, Kaśki i dla... taty.

Dzięki Joli, która pomogła mi się uporać z negatywnymi emocjami, które rzucały się cieniem na moimi relacjami z rodzicem jestem w stanie swobodnie się z nim widywać, a nawet czerpać przyjemność ze spędzania z nim czasu. On również się zmienił - bardziej interesuje się moim życiem, stara się w nim aktywnie uczestniczyć. Przypuszczam, że duży wpływ na jego zachowanie ma kobieta, którą poznał jakiś czas temu. Mój tato, który dotychczas żył tylko pracą nagle jeździ na wycieczki i chodzi do kina. Wygląda na o niebo szczęśliwszego niż kiedykolwiek wcześniej, a odkąd dowiedział się, że zostanie ponownie tatą uśmiech dosłownie nie opuszcza jego twarzy.

Mam nadzieję, że dla tego rosnącego powoli w łonie mamy maleństwa będzie lepszym rodzicem niż dla mnie.


Moja aplikacja na studia została pozytywnie rozpatrzona i od zbliżającego się powoli października będę studentką historii. Wiadomość ta zgrała się prawie całkowicie z naszą pierwszą rocznicą więc Aleksander postanowił, że powinniśmy pojechać razem do Kołobrzegu.

Mówi się, że szczęśliwi czasu nie liczą, i coś w tym musi być, bo nie wiem jak to możliwe że minął już rok. Rok, odkąd poznałam i zakochałam się w Aleksandrze.

Wydawałoby się, że najsilniejsze uczucie jest na początku znajomości, ale ja w to już nie wierzę. Choć już wtedy myślałam, że nie da się kochać kogoś mocniej niż ja jego, to z każdym dniem odkrywam, że kocham go coraz bardziej i nigdy nie uda mi się nim nasycić do końca, zawsze będę pragnąć go jeszcze mocniej. Wiem że to szalone, ale ja tak właśnie się czuję.


Dokładnie tak samo jak rok temu Kaśka pomaga mi się spakować. Opowiada mi w między czasie o cudownym facecie, którego niedawno poznała. Nie mogę się napatrzeć na swoją przyjaciółkę - jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam jej zakochanej. Jestem ogromnie ciekawa tego tajemniczego mężczyzny, który zdobył jej twarde serce. Gość musi być zajebiście dobry w łóżku, skoro aż tak bardzo zawrócił jej w głowie. Ewentualnie jest jakimś Mistrzem Eliksirów i poi ją codziennie Amortencją.

Tak czy inaczej, cieszę się jej szczęściem i mam nadzieję, że nie podzieli losu swojej mamy, która wciąż raz po raz szuka swojej jedynej, prawdziwej miłości.


Wchodzę na peron Dworca Centralnego na kilka minut przed odjazdem pociągu i rozglądam się dokoła, ale nigdzie nie widzę Aleksandra.

Gdzie on się podział? Może zapomniał kupić bilety? Ale nie, przecież wczoraj zrobił rezerwację online. Może się spóźni? W końcu ma jeszcze kilka minut a ja pewnie nie potrzebnie panikuję.

Staram się nie denerwować, ale i tak stoję w napięciu wpatrując się tarczę dużego zegara.

Gdy do odjazdu zostają jedynie trzy minuty jestem istnym kłębkiem nerwów. Wskazówka przesuwa się o kolejną minutę a sięgam do torebki, aby wyjąć telefon.

- Hermiono – ulga przepływa przez moje ciało na dźwięk głosu Aleksandra tuż za mną.

Odwracam się w jego stronę z zamiarem zbesztania go za takie opóźnienie, ale na widok jego poważnej twarzy nie umiem wymówić nawet jednego słowa.

Mój i tak zdenerwowany umysł zaczyna z prędkością światła wymyślać powody, przez które mój ukochany zamiast cieszyć się naszym wyjazdem wygląda, jakby miał mi wyznać coś strasznego.

- Równo rok temu, na dwie minuty przed odjazdem tego samego pociągu postanowiłaś mi zaufać i pojechać ze mną do Kołobrzegu. Dziś chcę cię prosić, abyś zaufała mi ponownie ale nie na cztery dni, ale na resztę naszego życia.

Wszystkie czarne myśli ulatują z mojej głowy, w której jest w tej chwili tylko Aleksander i wypowiadane przez niego słowa.

Moje serce wali jak szalone, gdy mój ukochany bierze mnie za rękę i przyklęka na jedno kolano a ja ledwo powstrzymuję wybuch płaczu, bo już wiem, co będzie dalej.

- Wyjdziesz za mnie? - wpatruje się we mnie pełnym miłości i nadziei głosem a ja na ten widok zaczynam się rozklejać. Gorące łzy jedna za drugą zalewają moje policzki, a gardło jest ściśnięte ze wzruszenia powodując, że wypowiedzenie odpowiedzi jest dla mnie bardzo trudne.

- Tak – udaje mi się powiedzieć cicho, ale gdy już zostaje wypowiedziane moje usta powtarzają je raz po raz, za każdym razem coraz głośniej i pewniej – Tak, tak, tak...

Aleksander wyjmuje z kieszeni czerwone, aksamitne pudełko i otwiera je ukazując mi najpiękniejszy pierścionek, jaki kiedykolwiek widziałam.

Noc Kairu oprawiona w żółte złoto z błyszczącymi dokoła diamentami.

Przyklękam naprzeciw Aleksandra i rycząc jak szalona obejmuje go mocno ramionami.

Nie wiem jak długo trwamy tak w swoich objęciach aż mojemu narzeczonemu udaje się mnie uspokoić na tyle, abym była w stanie podać mu dłoń.

- Kupiłem ten pierścionek na twoje dziewiętnaste urodziny - mówi mi - Miał być tylko prezentem, ale gdy zacząłem myśleć o pierścionku zaręczynowym to uznałem, że piękniejszego niż ten nie znajdę - tłumaczy się.

- Jest idealny - całuje go w usta - Dokładnie tak jak ty.

- Nie jestem idealny. Ale to, co jest pomiędzy nami jest.


Wsiadamy w pociąg, który za sprawą niezłej łapówki dla konduktora wciąż na nas czeka i ruszamy w podróż, która będzie trwała do końca naszego życia. 

Przyjaciel mojego tatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz