Hermiona
Wychodzę w pracy na obolałych nogach trzymając drżącymi z wysiłku rękami torebkę pod pachą.
Boli mnie dosłownie wszystko: począwszy od kręgosłupa aż po najmniejszy mięsień jaki można znaleźć w ludzkim ciele.
Pojęcia nie mam jak Kaśka daje rade tak dzień w dzień. Ja już po jednym najchętniej bym nigdy więcej tu nie wróciła. I pomyśleć że jeszcze nie tak dawno narzekałam na pracę w restauracji. Byłam szalona.
Dotychczas zawsze myślałam, że praca w sklepie jest nudna. Ot siedzisz sobie na taborecie wpatrując się w kasę fiskalną, obsługując klientów i zerkając co chwilę na zegar odliczając powoli mijające minuty pozostałe do końca zmiany.
A tak jak zapowiedziała Kaśka, nie miałam nawet minuty na zrobienie siusiu, a co dopiero nudę.
Jedyny plus tej pracy jest taki, że na myślenie o tym jak bardzo jebie mi się życie również nie miałam czasu.
Rozkładanie towaru, obsługiwanie klientów, robienie hot-dogów, znów towar na półki, dostawa, sprawdzanie terminów ważności, metkowanie przecenionych produktów...
A na samą myśl o tym, że jutro znów mam na ósmą rano chce mi się płakać.
Wyjmuję z torebki wibrujący mi telefon i patrzę na wyświetlacz - Kaśka.
- Hej - mówi dziarskim tonem. Pojęcia nie mam jak to możliwe, skoro również pracowała osiem godzin.
- Cześć.
- Uuuu, domyślam się, że pierwszy dzień cię wykończył? - mówi śmiejąc się.
- Tak, bardzo śmieszne.
- Przyzwyczaisz się - jakoś nie chce mi się w to wierzyć - Co powiesz na kebaba i zimne piwko?
- Wolałabym łóżko i garść paracetamolu – odpowiadam poważnie.
- Usiądź gdzieś na ławce i odpocznij, będę za piętnaście minut. Niedaleko ciebie jest fajna budka przy której można usiąść i zjeść.
Zdaje się, że nie mam wyjścia.
- Ok, niech będzie.
- Pa.
Żegnam się i rozłączam.
W sumie może to jedzenie nie jest takim złym pomysłem, bo nie mam pojęcia skąd miałabym teraz wziąć siły na powrót do domu.
Sadzam tyłek na najbliższej ławce i aż cicho pojękuję z przyjemności jakie daje mi ten prosty gest.
Przez cały dzień nie siedziałam nawet minuty.
Kto normalny pracuje w takim miejscu z własnej woli? I to za takie pieniądze? Powinni płacić co najmniej podwójnie.
Przy następnej wizycie w sklepie muszę pamiętać aby już nigdy więcej się nie skrzywić, jeśli ekspedientka nie będzie w najlepszym humorze, bo ja sama w chwili obecnej jestem gotowa gryźć i kopać każdego kto mi się nawinie.
Zamykam oczy i po prostu istnieję.
Kilka minut później znów wibruje mi telefon. Zmuszam swoje obolałe ciało do ruchu i wyjęcia aparatu z torebki.
Aleksander.
Wpatruję się w ekran i mam pustkę w głowie.
Przez cały dzień nie miałam nawet okazji aby zastanowić się nad tym, jak powinnam się zachować gdy się do mnie odezwie.
CZYTASZ
Przyjaciel mojego taty
RomanceTo miał być dla Hermiony upragniony, długo wyczekiwany wyjazd na którym miała nadzieję zbliżyć się ze swoim tatą, u którego mieszkała od czasu śmierci matki. W ostatniej chwili, będąc już na peronie dostaje telefon od taty, że ten jednak nie da rady...