Hermiona
Pomimo moich sprzeciwów Aleksander upiera się, aby podwieźć mnie do domu. Przez całą drogę praktycznie trzęsę z nerwów, pomimo że mężczyzna siedzący koło mnie ciągle mnie uspokaja.
Bo przecież wiadomo było, że kiedyś w końcu trafie na tate. Warszawa może i jest duża, ale raczej nie aż tak byśmy mogli dożywotnio się omijać. Poza tym powiedział, że powinnam z nim na spokojne porozmawiać. Powiedzieć, co leży mi na sercu i boli mnie najbardziej. Bla bla bla...
- A co powinnam powiedzieć, jeśli spyta czy się widujemy? Czy jesteśmy razem? - pytam z wyrzutem. Przez całą drogę daje mi rady o czym powinnam z nim porozmawiać i jak do tej rozmowy podejść, ale o tej jednej a jednocześnie bardzo istotnej sprawie jeszcze się nawet nie zająknął.
- Myślałem, że to oczywiste – odpowiada bez minuty namysłu - Powiedź mu prawdę.
Opada mi szczęka.
Po dzisiejszym dniu pełnym szczerości i poważnych rozmów mam dość na najbliższy czas, a tu zwala mi się na głowę jeszcze bomba w postaci "umierającego z nerwów" tatusia, a Aleksander oznajmia, że w razie pytań mam mu powiedzieć prawdę.
Nie jestem na to gotowa. Ani na rozmowę z ojcem, ani na mówienie mu o moim związku, ani w ogóle na nic nie jestem gotowa. Cała ta sytuacja, dzisiejszy dzień i milion zmartwień, które mam w tej chwili w swojej głowie zaczynają mnie przerastać. Czuję się przez to wszystko przytłoczona, przygnieciona tymi nagle spadającymi na mnie raz za razem kamieniami. Chciałabym jedynie wrócić do mieszkania ukochanego, w jego ciepłe, sile i bezpieczne ramiona i zapomnieć o wszystkich troskach. Udawać, że istniejemy tylko my, a cała reszta jest jedynie złudzeniem. Zaszyć się w nim w sypialni na najbliższe dwa tygodnie. Albo na wieczność.
Jak ja mam sobie dać teraz ze wszystkim radę?
Odpowiedź jest prosta – nie dam.
Aleksander parkuje pod blokiem mojej przyjaciółki i obraca się w moją stronę patrząc na mnie wzrokiem pełnym zatroskania oraz obawy.
- Może pójdę tam z tobą? - pyta.
- Nie, lepiej nie. To sprawa pomiędzy mną a nim.
Bardzo chciałabym, aby poszedł tam na górę ze mną, ale to nie byłoby rozsądne. Jeśli dotychczas tato miał jakieś podejrzenia, co do mojego chłopaka to po zobaczeniu nas razem o tej porze zyskałby pewność. To natomiast oznaczałoby, że w najlepszej opcji się zdenerwuje, a w najgorszej mogłoby dojść do rękoczynów. Tato nigdy nie był agresywny, a bynajmniej ja go nigdy takiego nie widziałam, ale w chwili obecnej nie jestem pewna czego mogłabym się po nim tak naprawdę spodziewać. Nie wyobrażam sobie sprowadzać takiej awantury na czyjś dom, a już na pewno nie na dom przyjaciółki. Jej mama przyjęła mnie pod swój dach z dnia na dzień bez słowa sprzeciwu, nie mogę jej się w tej sposób odwdzięczyć.
Nie, tą bitwę, dzisiejszą bitwę muszę stoczyć sama.
Nie pukam przed wejściem do mieszkania, bo przecież tu mieszkam. Wchodzę po prostu i cichym trzaśnięciem drzwiami oznajmiam wszystkim swoje przybycie.
Pierwsza w przedpokoju pojawia się blada jak biała kreda twarz Kaśki, a następnie jej mama, w podobnym jak córka stanie. Młodsza dziewczyna ściska mnie za dłoń dodając mi tym otuchy, a starsza uśmiecha się nerwowo próbując przekazać mi, że wszystko będzie dobrze.
Gdybym nie była tak zastygła przerażeniem to pewnie bym je uściskała za to, że są ze mną i mnie wspierają. Zamiast tego stoję jedynie bojąc się zrobić najmniejszy choć ruch.
CZYTASZ
Przyjaciel mojego taty
RomanceTo miał być dla Hermiony upragniony, długo wyczekiwany wyjazd na którym miała nadzieję zbliżyć się ze swoim tatą, u którego mieszkała od czasu śmierci matki. W ostatniej chwili, będąc już na peronie dostaje telefon od taty, że ten jednak nie da rady...