Rozdział 33

285 16 4
                                    

Aleksander

Choć bardzo staram się nie zachłysnąć szczęściem, które daje mi los to nie umiem.

Po wspólnej kolacji z Kubą i Asią Hermiona zostaje na noc. Rano dzwonię do biura i mówię, że dziś nie dam rady przyjść i aby dali sobie radę sami. Zostaję z nią cały dzień w domu. Kochamy się, jemy i gramy w Monopol aby znów się kochać. Dotychczas współżycie raz na jakiś czas całkowicie mi wystarczało, ale moim aniołem nie umiem się nasycić. Ledwo wypuszczę ją z ramion znów chcę przyciągnąć ją do siebie. Mógłbym kochać się z nią całymi dniami, a i tak byłoby mi mało. Wprost uzależniłem się od jej smaku, jęków, tego jak w największym podnieceniu wymawia moje imię i prosi o więcej. Nigdy nie myślałem, że można kochać kogoś tak bardzo, jak ja kocham Hermionę.

Kocham ją do szaleństwa.

A zakochani czasu nie liczą, więc następne dni mijają mi niezauważalnie.

Wstaję rano, idę do pracy, wracam do domu, przychodzi Hermiona. Rzadko zostaje na noc, ale gdy już tak się dzieje myślę jedynie o tym, że pragnę budzić się koło jej słodkiego, miękkiego ciała przez całą wieczność. Przed poproszeniem ją o rękę powstrzymuje mnie jedynie jej wiek, bo gdyby tylko o mnie chodziło to już dawno nosiłaby moje nazwisko.


Któregoś dnia Hermiona oznajmia mi, że zbliżają się jej urodziny i pyta, czy moglibyśmy zrobić u mnie kolację w niewielkim gronie. Bylibyśmy tylko my, mój brat z dziewczyną oraz jej przyjaciółka z mamą. Oczywiście od razu się zgodziłem. Jestem bardziej niż chętny, aby poznać dwie najbliższe jej teraz kobiety.

Potrzebuję jednak prezentu. Prezentu idealnego. Gdy spytałem co chciałaby dostać odpowiedziała, że nic nie potrzebuje. Ona może i nie potrzebuje, ale ja owszem. Chcę dać jej wszystko co najlepsze, ponieważ ona jest najlepszym co mnie w życiu spotkało.

Kilka dni przed umówioną kolacją jadę do poleconego mi sklepu. O ładną, efektowną biżuterię w Warszawie nietrudno. Pandora, Yes, W.Kruk, Apart... Do wyboru do koloru. A jednak żaden z tych punktów nie miał tego, na czym mi zależało.

Parkuję przed niewielkim sklepem jubilerskim na obrzeżach miasta.

Przed wejściem do środka przeglądam wystawę i w pewnej chwili moją uwagę przyciąga to, czego od kilku dni szukałem.

Wchodzę do środka z uśmiechem na ustach.


Gdy mam już prezent biorę się za przygotowywanie całej reszty. Hermiona co prawda sama chciała ugotować kolację, ale pomyślałem, że zamiast stać w kuchni powinna wykorzystać wolny czas po pracy na odpoczynek i relaks. Organizuję więc niewielki catering z jednej z najlepszych Warszawskich restauracji. Dodatkowo zamawiam kilka butelek dobrego, czerwonego wina oraz szampana.

Po długich poszukiwaniach udaje mi się również znaleźć waniliowo-kokosowy tort z nutą migdałów przyozdobiony w czerwone róże z jej imieniem pośrodku. Wiem jak bardzo uwielbia Rafaello.

W dniu jej urodzin wychodzę wcześniej z pracy, aby zdążyć wszystko odebrać i przygotować na jej przyjście. Obiecała, że będzie po siedemnastej, a goście zaproszeni są na dziewiętnastą, ale chcę mieć pewność, że wszystko dziś będzie idealne.

Chcę, aby zapamiętała ten wieczór jako jeden z najpiękniejszych, jakie dotychczas miała.

Hermiona

Wychodzę do mieszkania zmęczona po zmianie w pracy, ale mimo to uśmiechnięta.

Dziś kończę dziewiętnaście lat.

Przyjaciel mojego tatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz