Rozdział 11

417 19 0
                                    


Hermiona

Pod wieczór kierujemy się w stronę plaży. Im bliżej morza jesteśmy, tym robi się chłodniej, co po całodniowym upale jest cudowną odmianą.

Wdychamy świeże powietrze, napawam się chłodną bryzą na swojej skórze i nie mogę oderwać wzroku od towarzyszącego mi mężczyzny.

Plaża jest już prawie pusta, jedynie kilka osób wciąż cieszy się słońcem, które z każdą minutą coraz bardziej zbliża się do horyzontu.

Moczymy stopy w przyjemnie ciepłej wodzie aż przychodzi mi do głowy, aby troszkę zmoczyć Aleksandra - ani razu nie wszedł do wody dalej niż po kostki. Ochlapuje jego spodnie, kawałkiem również koszulę i rzucam się biegiem przed siebie, gdy zbiera się do mokrego rewanżu. Udaje mi się uciec jedynie kawałek, gdy czuję jak obejmuje mnie ramionami i odwraca w swoją stronę. Nim jestem w stanie spróbować kolejnej ucieczki bierze mnie na ręce i wynosi kawałek głębiej w morze.

- Gotowa na kąpiel? - pyta z uśmiechem, który mówi mi, że bardzo dobrze się bawi, podczas gdy ja jestem zdana całkowicie na jego łaskę. Trzeba było trochę pomyśleć, zanim go ochlapałam, było do przewidzenia, że będzie chciał się odwdzięczyć tym samym, i to z nawiązką.

- Nie – odpowiadam obejmując go za szyję aby mieć pewność, że jeśli mnie puści to chociaż nie runę do morza całkowicie, albo przynajmniej pociągnę go za sobą.

- Przed chwilą zdawałaś się bardzo chętna - zauważa.

Czuję gorąco jego ciała, bijące mocno serce i przyśpieszony oddech. Trzymanie mnie na rękach musi być dla niego sporym wysiłkiem.

- Proszę wyjdź z wody i postaw mnie na ziemi, jestem ciężka.

- Nie jesteś.

- Czuję jak mocno bije ci serce - mówię - ważę ponad sześćdziesiąt kilo, to spory wysiłek.

- Nie dlatego moje serce bije mocniej - mówi patrząc mi głęboko w oczy, ale odwraca się w stronę brzegu i rusza przed siebie.

W mojej głowie panuje istne tornado spowodowane milionem myśli na temat tego, co powiedział kilka sekund temu. Policzki mam czerwone, moje serce również biegnie w galopie.

Czy on miał na myśli to, co myślę?

To nie zmęczenie kilogramami, które trzyma w ramionach, a pragnienie spowodowane tym, że jesteśmy tak blisko?

Po wczorajszym wieczorze obawiałam się, że dziś będzie dziwnie, ale na szczęście było zupełnie normalnie. Jednak ta chwila...

Siadamy na piasku niedaleko brzegu i wpatrujemy się w różowo-pomarańczowy odcień nieba i chmur. Choć od jego wyznania panuje między nami cisza, to nie jest ona niezręczna. Odsuwam od siebie wszystkie swoje pytania, wątpliwości i nadzieje skupiając się na chwili obecnej.

Cieszymy się widokiem i sobą nawzajem.

Im niżej jest słońce, tym większy chłód mnie ogarnia. W pewnym momencie nie jestem już w stanie powstrzymać drżenia jakie zimno obejmuje moje gołe ramiona.

- Zimno ci? - pyta z troską w głosie.

- Trochę.

Bierze mnie za rękę i delikatnie ciągnie w swoją stronę. Kierowana jego gestami siadam pomiędzy jego nogami i opieram się o twardą klatę, a on obejmuje mnie ramionami. Ciepło oraz siła bijące od jego ciała sprawia, że i ja zaczynam odczuwać rozchodzące się po moim ciele płomienie.

Przyjaciel mojego tatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz