Hermiona
Gdy tylko udało mi się podjąć decyzję zaczęłam pakować najważniejsze rzeczy. Nie mogę na razie wsiąść wszystkiego, ponieważ nie mam przecież własnego mieszkania, ale bez niczego też nie mogę się wyprowadzić.
Pakuję bieliznę, ubrania, trochę biżuterii, kosmetyki i perfumy. Do walizki wkładam też ładowarkę, a po dłuższym namyśle również laptopa. Na pewno będzie mi potrzebny podczas poszukiwania jakieś pracy.
Zgarnięcie wszystkiego zajmuje mi zaledwie kilka minut. Gdy już jestem przy drzwiach przypominam sobie o szczoteczce do zębów i cofam się na dwie sekundy do łazienki.
W końcu gdy jestem już pewna, że mam wszystko czego mi potrzeba na najbliższe dni wychodzę z mieszkania i kieruję się do wyjścia z bloku.
Przez myśl przechodzi mi, że przed wyjazdem do Kołobrzegu potrzebowałam całego dnia aby się spakować, a teraz wszystko nie trwało nawet godziny. Dziwne, jak bardzo okoliczności mogą zmienić coś trywialnego jak pakowanie się.
Gdy wychodzę na świeże powietrze wdycham je głęboko napawając się czymś, czego dotąd nie znałam - wolnością.
Jestem wolna od mojej toksycznej relacji z ojcem.
Wolna od wiary w to, że kiedykolwiek mnie pokocha.
Wolna od bólu, który gnieździł się w moim sercu przez ostatnie tygodnie.
I ta wolność jedną z najlepszych rzeczy, które kiedykolwiek mnie spotkały.
Gdy docieram do mieszkania Kaśki otwiera mi jej mama. Wita mnie przyjaźnie jak zawsze i zaprasza do środka. Dopiero na widok mojej torby zdziwiona przystaje i uważnie mi się przygląda.
- Wyjeżdżasz gdzieś? - dopytuje, bo to oczywiście pierwsza myśl jaka przyszła jej do głowy. Wcale się nie dziwię, nieco dzień widzi się dziewiętnastoletnią dziewczynę bez wykształcenia i pracy z walizką na progu swojego domu.
- W sumie to nie... - zaczynam przygryzając policzek. Kaśka to był mój pierwszy i teoretycznie najmądrzejszy wybór jeśli chodzi o przewaletowanie się dopóki czegoś nie znajdę. Nie mam nikogo na tyle bliskiego, aby wcisnąć mu się na chatę, a Aleksander... Kocham go i nie wyobrażam sobie życia bez niego, ale wspólne mieszkanie? Na to zdecydowanie nie jestem jeszcze gotowa.
- Ok, to zrobimy tak - mówi zapewne domyślając się z mojego zachowania o co może chodzić - Usiądź sobie w salonie, ja przyniosę nam coś do picia a później powiesz mi co się stało, dobrze?
Pomimo licznych wad (a w sumie to jednej, która w jej przypadku nazywa się "faceci") lubię mamę mojej przyjaciółki. Jest typem, który zawsze chętnie cię wysłucha i jeśli tylko ma możliwość to ci pomoże. Nie ważne czy chodzi o pracę domową lub spóźniającą się z jakiegoś powodu miesiączkę - czy jak teraz widzę problem z mieszkaniem – ta kobieta zawsze stara się najlepiej.
Siadam na sofie i przyjmuję szklankę zimnej, orzeźwiającej coli. Sączymy przez chwilę napój w ciszy. Widzę ciekawość wymalowaną na twarzy siedzącej przede mną kobiety, ale daje mi czas abym mogła na spokojne poukładać sobie w głowie to, co chcę jej powiedzieć. Jestem jej za to bardzo wdzięczna.
- Jak pani wie, mieszkam z tatą - zaczynam, choć jest to oczywiste.
- Tak, od pięciu lat – przytakuje pani Marysia.
- Dotychczas nie mieliśmy problemów, ale... - brakuje mi słów, i nagle to wszystko wydaje mi się kompletnie dziecinne. Co ja mam właściwie powiedzieć? Że tato zabronił mi rozmawiać z chłopakiem więc postanowiłam się wyprowadzić i zwalić jej na głowę na nie wiadomo jak długo?
CZYTASZ
Przyjaciel mojego taty
RomanceTo miał być dla Hermiony upragniony, długo wyczekiwany wyjazd na którym miała nadzieję zbliżyć się ze swoim tatą, u którego mieszkała od czasu śmierci matki. W ostatniej chwili, będąc już na peronie dostaje telefon od taty, że ten jednak nie da rady...