Rozdział 5

467 26 1
                                    


Hermiona

Gdy wyszliśmy z baru od razu skierowaliśmy się w stronę plaży, na której zrobiło się już o niebo luźniej niż gdy przyszliśmy na nią za pierwszym razem. Szybko udało nam się znaleźć dobre miejsce i usiedliśmy na piasku. Miałam co prawda w planach na dziś kąpiel słoneczną, ale słońce i tak chyliło się już ku zachodowi, więc nie ma sensu rozkładać się już z ręcznikiem.

Siedzimy wpatrzeni w różowiący się horyzont, ciemne, bezkresne morze i latające nad nami mewy. Panuje między nami cisza, podczas gdy każde z nas na swój sposób cieszy się tym miejscem. Zamykam oczy i wsłuchuję się w szum wody rozciągającej się przed nami.

Po raz pierwszy od bardzo dawna czuję całkowity spokój wypełniający moje serce i umysł. Udało mi się zapomnieć o wszystkim, co otacza nas dokoła i po prostu cieszyć się tymi godzinami, które w mojej pamięci zapiszą się jako krótka, ulotna niczym motyl chwila czystej radości wśród szarości codzienności.

Jestem tylko ja, Aleksander i ten cudowny widok rozciągający się przed naszymi oczami. Nie myślałam, że jeszcze kiedykolwiek będę brała udział w czymś tak pięknym, jak ten wieczór.

Nawet nie poczułam łzy, która spłynęła po moim policzku i dopiero delikatny dotyk Aleksandra dłoni na moim policzku mi ją uświadomił.

- Czemu płaczesz? - pyta zatroskany uważnie mnie obserwując.

- Ze szczęścia - przyznaję - Ten wieczór jest najpiękniejszym, jaki miałam od lat. Dziękuję ci. 

- Za co? Nic nie zrobiłem.

- Za to, że jesteś tu ze mną, że namówiłeś mnie na ten wyjazd. Ktoś inny na twoim miejscu na pewno nie miałby ochoty opiekować się córką przyjaciela podczas pierwszego od lat urlopu. Jestem ci naprawdę wdzięczna.

Uśmiechnęłam się do niego delikatnie nie przerywając kontaktu wzrokowego który nawiązaliśmy.

Pod wpływem jego jasnych, piwnych oczu czuję, jakby coś się zmieniło. Nie wiem co ani jak, nie umiem nawet określić skąd ta zmiana się wzięła, po prostu ją czuję.

Moje serce zaczyna bić szybciej, oddech również przyśpiesza pod wpływem jego intensywnego spojrzenia. Przez chwilę mam wrażenie, że jesteśmy jedynymi ludźmi na tej plaży, a ten wieczór jest tylko nasz.

Zwilżam językiem suche usta i przenoszę swoje spojrzenie na różowe, pełne usta Aleksandra. Zastanawiam się, jakie są w dotyku - miękkie, czy może szorstkie? Jak smakują?

Nagły krzyk mewy tuż koło nas wyrywa mnie z transu w jakim się znajdowałam i natychmiast oblewam się rumieńcem. Siedziałam tak wpatrzona w niego maślanym wzrokiem Bóg wie ile czasu – co on sobie musiał o mnie pomyśleć?

Nie mam wiele czasu na roztrząsanie tego, co się między nami prawie stało, ponieważ okropna mewa znów krzyczy, tym razem jeszcze bliżej nas.

Nagle podlatuje w naszą stronę i szybkim niczym mrugnięcie oka ruchem porywa coś z mojej torebki.

W ciągu sekundy oboje jesteśmy na nogach i zawzięcie gonimy przez plażę ptaka, ale gdy wlatuje nad wodę nie mamy innego wyjścia jak tylko się poddać.

Wracamy do torebki, której na całe szczęście nikt w tym czasie nie ukradł i sprawdzam co zginęło.

Po dwóch minutach, podczas których Aleksander spięty obserwował moje przeszukiwania wybucham śmiechem.

- Zabrała paczkę chusteczek higienicznych – udaje mi się powiedzieć pomiędzy spazmami śmiechu, który całkowicie mną zawładnęły. Klęczę przed torebką i dosłownie zwijam się z tego niekończącego się chichotu.

Przyjaciel mojego tatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz