Ostrożnie odwinęłam bandaż z jego dłoni. Skóra we wnętrzu dłoni była czerwona, poniżej wskazującego palca utworzył się bąbel.
— No. Nie jest źle. — Uśmiechnęłam się. — Bąbel nie jest duży, nie będę go przekłuwać. — Odchyliłam się do tyłu i jedną ręką wymacałam czysty bandaż w apteczce. Przełożyłam go do drugiej ręki i wyjęłam jeszcze maść na oparzenia, którą kupiłam w zeszłym roku, gdy oblałam się herbatą. Ostrożnie posmarowałam ranę i owinęłam dłoń bandażem. Ani razu nie spojrzałam mu w oczy. — Lepiej?
— Tak, dziękuję. — Przyjrzał się opatrunkowi.
— Chcesz coś na ból zanim wyjdziemy? — Tutaj miałam na myśli bardziej ranę postrzałową niż oparzenie.
— Myślę, że tak. — Pokiwał głową. Podniosłam wzrok. Ból już niedługo mógł w niego uderzyć, jeśli jeszcze tego nie zrobił.
Na nasze nieszczęście miałam tylko paracetamol.
***
— W porządku? — Zeszłam ze skutera, ściągając kask, i spojrzałam na Jake'a.
— Co dokładnie ci się w tym podoba? — spytał, schodząc na pewny grunt. Ściągnął swój kask, który dla niego wygrzebałam z otchłani szafy.
Przez chwilę myślałam. Rozłożyłam nóżkę i oparłam na niej skuter.
— Wolność, tak myślę — odparłam. — Żadnych ścian, żadnych ograniczeń, tylko ty i wiatr.
Oparłam się o czerwoną Vespę i spojrzałam na niego.
— A co tobie się w tym nie podoba?
Przez chwilę milczał, zawstydzony.
— Ryzyko śmierci?
— Wydaje mi się, że w aucie jest równie duże — stwierdziłam, przekrzywiając głowę. Jake oparł się o skuter obok mnie.
— Ale tak tego nie czuć.
— Może masz trochę racji — stwierdziłam. — W aucie otaczają się ściany i tworzą poczucie bezpieczeństwa — Nie zawsze prawdziwe pomyślałam i podniosłam się. — Gotowy?
— Nie — przyznał otwarcie. — Ale nie sądzę, że będzie lepiej.
Uśmiechnęłam się do niego i włożyłam kluczyki do kieszeni.
— Wiesz, myślę, że mogą być równie przestraszeni co ty — powiedziałam, ruszając w stronę baru.
— Niby czego? — Podążył za mną.
— Nie wiem, mają poznać hakera, który może w każdej chwili włamać się do ich komputera i zrobić dosłownie wszystko z ich danymi? Naprawdę, nie wiem, co może ich stresować.
— Przerażam ich? — Przestałam słyszeć trzask śniegu za sobą, więc stanęłam. — Przerażam ciebie?
Odwróciłam się i dostrzegłam smutek w jego oczach.
— Nigdy mnie nie przerażałeś. — Podeszłam do niego. — Może trochę na początku. — Zaśmiał się nerwowo. — Ale nie boję się ciebie. Ufam ci.
Wytrzymałam jego spojrzenie i nie odwróciłam wzroku.
— Dziękuję.
Jedno proste słowo, a znaczy tak wiele. Chwyciłam jego zdrową dłoń, ignorując całe moje jestestwo każące mi uciekać i weszliśmy do Aurory ramię w ramię.
Od razu spojrzałam w stronę stolika w rogu. Dostrzegłam tam tylko Lilly, Hannah i Thomasa. Odwiesiliśmy swoje kurtki i podeszliśmy do stolika. Gdy byliśmy blisko, ścisnęłam jego dłoń i wyszeptałam:
![](https://img.wattpad.com/cover/360923449-288-k736944.jpg)
CZYTASZ
Duskwood. When game turns real // Jake x MC
ФанфикWolałabyś przeżyć miłość i ją stracić, czy nawet nie wiedzieć, że istniał naprawdę? Ona nie miała tego wyboru. Hope jest 23-letnią marzycielką pragnącą prawdziwej miłości. Pewnego dnia do jej drzwi puka dwóch policjantów, wypytujących o zaginięcie H...