5

407 21 166
                                    

Kończyłam właśnie czwarty kieliszek, kiedy usłyszałam Walls. Odebrałam telefon.

— Halo? — spytałam.

— Hope? — Thomas. Nawet mój zamglony umysł rozpoznał, że mężczyzna nie przybył pokojowo. — Rozmawiałaś dziś z Hannah?

Pytanie było oczywistą formalnością. Widział, jak wyskakuję zza rogu jak poparzona, płacząc jak dzieciak.

— Tak. Coś nie tak?

— Powiedziałaś jej co się stało w kopalni? — spytał. Wręcz widziałam, jak ściska z frustracją skórę między brwiami.

— Prosiła mnie o to. — Nie potwierdziłam wprost. Upiłam ostatni łyk z kieliszka.

— Hope, ona ma stres pourazowy, może nawet traumę! Do tego proces na głowie. Nie możesz jej mówić takich rzeczy!

— A ty nie masz prawa ich ukrywać! — Alkohol dodał mi odwagi, ale też głupoty. — Jeśli ona chce wiedzieć, to się dowie.

— Teraz tak jej bronisz? Teraz tak bardzo ją znasz? — wypomniał mi. — Hope, poznałaś ją za tym rogiem. Nigdy wcześniej jej nie widziałaś.

— Chyba jednak musiałam, skoro wysłała ci mój numer — odbiłam piłeczkę, wstając z kanapy. Skierowałam się do kuchni, lekko się zataczając. Nie miałam słabej głowy, choć wytrwałą imprezowiczką zdecydowanie nie byłam.

— Hope, to był przypadek. — Stanęłam na środku przedpokoju. — Numer Richy'ego jest praktycznie taki sam jak twój. Różni się tylko dwoma cyframi. Hannah na pewno chciała wysłać jego numer i nakierować nas na trop! To, że tu jesteś jest tylko przypadkiem! Cholernym zbiegiem okoliczności!

— Najwyraźniej dobrym, skoro udało się ją znaleźć — zauważyłam i ruszyłam do przodu. Czułam, że już przesadziłam z alkoholem, ale nowe informacje sprawiły, że zachciałam więcej.

— Albo złym, skoro nagadałaś jej takich rzeczy, że ze mną zerwała!

— Zerwała?

— Tak, Hope. Weszła do domu, bełkocząc coś o kimś, kto nadal ją kocha i tak dalej... podobno ją uratował. — w jego głosie usłyszałam ból. — O kim ona mówi, Hope?

Mój zmulony mózg zrozumiał po pięciu sekundach.

O nie.

— Hannah jest przekonana, że Jake nadal ją kocha.

— A kocha? — spytał.

— Nie. Na pewno nie — zaprzeczyłam. Jest jego siostrą!

Ale ona o tym nie wie.

— Hope, twoja decyzja była bardzo nieodpowiedzialna! — powtórzył Thomas. — Hannah mogła być przekonana, że to jej wina.

— Przecież to jest jej wina. Kto normalny chowa zwłoki w lesie? Nie podejmuje resuscytacji? — W normalnej sytuacji ugryzłabym się w język. Ale teraz nawet nie zorientowałam się, że powiedziałam za dużo, dopóki Thomas nie odpowiedział z bólem w głosie:

— Pamiętaj, że zawdzięczasz jej to, że go znasz. Gdyby nie ta cholerna wiadomość, nigdy byś go nie poznała!

Rozłączył się, a ja stałam bez ruchu dłuższą chwilę. Miał rację. Gdyby nie błąd w numerze wysłanym przez Hannah, Jake nie stał by się częścią mojego życia, a ja bym nie cierpiała. Czy żałowałabym straty? Pewnie nie, w końcu nie wiedziałabym o niej.

***

Rozchyliłam powieki i natychmiast zacisnęłam je z powrotem. Światło, choć pochodziło z drugiego końca pokoju i tak powodowało ból głowy. Nie otwierając oczu, wstałam i po omacku wykolebałam się z pokoju.

Duskwood. When game turns real // Jake x MCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz