8."D-do you love m-me?"

1.4K 63 1
                                    

Justin's POV

Bliźniaki. Mam bliźniaki. Będziemy mieć teraz trójkę dzieci. Byłem szczęśliwy, to oczywiste, ale też zszokowany. Popatrzyłem się na nią, ale miała spuszczony wzrok. Zaczęła pocierać swój brzuch i zauważyłem łzę spadającą po jej policzku. Zmarszczyłem brwi i położyłem palec na jej brodzie, chcąc, żeby na mnie popatrzyła.

- Co się stało? -zapytałem. Pokręciła głową i spojrzała mi w oczy.

- Ja po prostu cię kocham. -powiedziała, a łzy dalej płynęły.

- Więc dlaczego płaczesz?

- Cz-czy ty kochasz m-mnie? -moje serce się zatrzymało, bo nie wiedziałem jak mam odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiedziałem, czy dalej jestem w niej zakochany. Zwlekałem z odpowiedzią, kiedy ona się odezwała. - Ty-ty mnie nie kochasz.

- Natalie- -zacząłem mówić, ale mi przerwała.

- Nie. -spojrzała w bok, wycierając łzy. -Um.. -próbowała znaleźć słowa, ale w końcu odeszła.

Natalie's POV

Pospiesznie opuściłam dom i udałam się do auta. Nigdzie nie odjechałam, siedziałam po prostu na miejscu kierowcy, pozwalając by to wszystko mnie opuściło.

- Dlaczego ja? Dlaczego?! -powiedziałam do siebie. - Co ja takiego zrobiłam?! -spojrzałam w górę. - Nie byłam złą uczennicą, miałam prawie same piątki. Nie puszczałam się. Straciłam dziewictwo z moim mężem. Więc dlaczego to wszystko przytrafia się mnie?! -wykrzyczałam na cały samochód. Pozwoliłam polecieć łzom, nie przejmując się tym, że będę miała później opuchnięte oczy. Cała złość i frustracja wzrosła we mnie i krzyknęłam tak głośno, że ciężko było mi oddychać i prawdopodobnie nadwyrężyłam gardło.

Po dwóch godzinach ciągłego płaczu, krzyku i zadawaniu sobie pytań, w końcu zadzwoniłam do Ryana.

- Hej! -odebrał wesoło.

- Cz-cześć. -pociągnęłam nosem.

- Allie, co się stało?

- Ja, um.. Mogę przyjechać? Proszę? -zapytałam, nie chcąc rozmawiać o tym przez telefon.

- Tak, jasne! -powiedział.

- Ok. Pa.

- Pa. -powiedział i rozłączył się. Położyłam komórkę na siedzeniu pasażera i zaczęłam jechać do Ryana.

Kiedy już tam dotarłam, zapukałam do drzwi, które w ciągu sekundy otworzył. Kiedy mnie zobaczył, od razu mnie przytulił. Byłam zaskoczona, ale po chwili odwzajemniłam uścisk.

- Wejdź. -powiedział i weszliśmy do środka. Kiedy usiedliśmy na kanapie, zapytał. - Ok, więc co się stało?

- Sama nie wiem. -pokręciłam głową.

- Co masz na myśli?

- Nie wiem co zrobiłam ź-źle. Mieliśmy b-być idealni. -zdołałam powiedzieć, kiedy łzy zaczęły rozmazywać mi obraz i spuściłam wzrok. - O-on przyznał, że już mnie nie kocha.

- To nie prawda. -zaprzeczył.

- Powiedziałam, że go kocham, a on nie powiedział. Zapytałam się go, czy mnie kocha i nie odpowiedział. Milczenie mówi samo za siebie.

- On cię kocha Allie. Wiem to.

- Więc dlaczego to się dzieje?! -warknęłam. - Dlaczego spotyka się ze swoją byłą. Dlaczego nigdy nie ma go w domu?! To nie przez to, że jest zajęty. To dlatego, że nie chce tam być. -poczułam jak moje serce się łamie, kiedy wypowiedziałam to na głos. Ryan nic nie powiedział, tylko znowu mnie przytulił. - Nie mam pojęcia co zrobiłam źle. -wymamrotałam w jego ramię. -Chcę mojego szczęśliwego męża z powrotem. -zapłakałam.

- Odzyskamy go. Obiecuję. -powiedział.

- Już go straciłam. -oświadczyłam.

Obudziłam się następnego dnia na łóżku w pokoju gościnnym Ryana. Nie pamiętam, kiedy zasnęłam. Prawdopodobnie dlatego, że zapłakałam się, aż do snu. Patrzyłam przez chwilę w sufit, zanim zebrałam wszystkie myśli i wstałam z łóżka. Powinnam wracać już do domu. Nie chciałam widzieć Justina, ale musiałam wracać dla Candice. Ogarnęłam się i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i napisałam kartkę dla Ryana, informując go, że wychodzę i dziękuję za przenocowanie.

Kiedy zaparkowałam pod domem, wypuściłam głośne westchnięcie i wysiadłam z auta. Wchodząc do domu, usłyszałam Dorę, więc Candice już nie spała. Weszłam do kuchni (która była połączona z salonem) i zobaczyłam ją, jedzącą kaszkę i oglądającą bajkę. Nawet nie zwracała uwagi na jedzenie, tylko wpatrywała się w ekran. Obok niej siedział Justin. Jego łokcie były na blacie, podczas gdy przeczesywał dłońmi włosy i miał na sobie te same ubrania co wczoraj. Wyglądał na sfrustrowanego i wyczerpanego. Położyłam swoją torebkę na ladzie, sprawiając, że pokręcił głową.

- Natalie. -wypuścił głośne westchnięcie ulgi. - Gdzie byłaś?

- U Ryana. -odpowiedziałam chłodno.

- Daj spokój. Możemy porozmawiać?

- Nie.

- Dlaczego nie? -nalegał.

- Bo. Ja. Tego. Nie. Chcę. -powiedziałam powoli.

Rzucił okiem na Candice, która ciągle miała oczy wlepione w ekran. Chwycił mnie za nadgarstek i poprowadził do naszego pokoju.

- Porozmawiaj ze mną. -brzmiał smutno.

- Nie. -odpowiedziałam.

- Dlaczego?!
- Bo nie! -krzyknęłam.

- Przestań krzyczeć. -ostrzegł. - Po prostu powiedz mi, co jest nie tak, żebyśmy mogli to jakoś naprawić, i żebym mógł iść do pracy.

- Do pracy, czy może na kolejną randkę z Lilly? -zaśmiałam się. - I naprawić co? Rozwiążemy ten problem dziś, a on i tak wróci jutro. Jeszcze nie wiesz jak to działa?! -spuścił wzrok. Spojrzałam w bok, zapobiegając wydostaniu się łzom. - Możesz powiedzieć mi prawdę? -popatrzyłam na niego.

- Tak. -powiedział cicho.

- Chcesz rozwodu?

××××××××××××××××
Co odpowie Justin?

Mam do was pytanie. Moglibyście polecić te fanfiction znajomym albo na twitterze? Byłabym wam wdzięczna :)

Następny rozdział w czwartek.

She don't wanna live this life // bieber (tłumaczenie) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz