Justin's POV
-Więc ostatnio Ty i Twoja żona ponieśliście wielkie straty- prowadząca skomentowała.
-Um. Yeah. Więc...- ociągałem się z odpowiedzią pocierając rękoma o spodnie. Naprawdę nie chcę na to pytanie odpowiadać.
Prowadząca chyba zrozumiała jak niekomfortowo czuję się w tej sytuacji.
-Oh.. jesteś roztrzęsiony. Przepraszam.
-Nie, nie. w porządku.- zrobiłem krótką przerwę spoglądając na podłoge starając się znaleźć odpowiedni dobór słów.
- Yeah. Możemy pominąć to pytanie?
-Tak, oczywiście. Więc kiedy pojawi się nowy album?
Gdy już byłem po trzech wywiadach nareszcie mogłem wrócić do domu.. to tak jakby życie odwróciło sie ode mnie. Straciłem moją córeczkę, to największa strata w życiu. Lecz nie jestem jedynym. Natalie zaledwie powiedziała kilka słów. Jest dokładnie taka jaka była przed pojawieniem się Candice- nieśmiała, niepewna i nietowarzyska.
~~~~
- Natalie jestem w domu!- powiedziałem na tyle głośno by mogła mnie usłyszeć, nie muszę się przejmować jak dzieci śpią, ten dom jest tak wielki że nie ma możliwości by mnie usłyszały na dole.
-Tu jestem- usłyszałem delikatny głos.
Podąrzyłem za nim do pralni.
- Cześć.- powiedziałem z westchnieniem. Odwróciła się do mnie i posłała mi słaby uśmiech.
-Cześć Justin.- odpowiedziała i powróciła do składania ubrań.
- Co robisz?- jestem głupi. Wiem. Ale po prostu nie wiem co powiedzieć.
Wzruszyła ramionami - Robię tylko pranie.
- Jak Mitchell?- jak to powiedziałem monitor który był koło Natalie, zaczał wydawać dziecięcy krzyk.
Westchnęła wznosząc oczy ku sufitowi. Złapałem ją za ramiona za nim byłaby już kompletnie po za moim zasiegiem.
- Zajmę się nim.
Potrząsneła głową. -Nie, nie trzeba. Pewnie jest głodny.- odpowiedziała i poszła na górę do Mitchell'a.
Po kilku minutach poszedłem na górę do pokoju dziecięcego, ujrzałem Natalie na bujanym krześle, karmiącą piersią. Podszedłem do niej i ukucnąłem przed nią. Mogłem z łatwizną stwierdzić że się nie wysypia patrząc na sińce pod jej oczami i wiem też, że winą nie jest tylko dziecko.
Odgarnąłem z jej twarzy zagubione kosmyki włosów, które wypadły z niechlujnego koka zrobionego z boku jej głowy.
- Może powinnaś troche odpocząć?- zapytałem gdy skończyła karmić i odkładała go spowrotem do łóżeczka.
-Nie, jest w porządku.- wyszeptała.
-Nie możesz tak po prostu cały czas nie spać.- podszedłem do niej.
-Nie mogę spać ani robić różnych rzeczy nie myśląc o niej-łzy zaczęły wypływać z jej oczu. Złapałem jej twarz w dłonie i kciukami je otarłem.
- Nie znosze gdy jesteś w taki stanie.- przyznałem.
- Nie znosze gdy jesteś w takim stanie... nienawidzisz mnie. Widzę to!- stałem i patrzyłem w jej oczy.
Spojrzała w dół, ściągneła moje ręce ze swojej twarzy i wyszła. Stałem tam i patrzyłem na mojego syna. Przeniosłem wzrok na leżące obok łóżeczko okryte różowy kocem.
*Flashback*
To się nie mogło zdażyć.
- Nie żyje.- Natalie powtórzyła.
Doktor powoli pokiwał głową.
- Jest mi bardzo przykro. To bardzo trudne dla nas wszystkich. Bardzo mi przykro, że przytrafiło to się Wam- Natalie wyłączyła się. - Idę po papiery, zaraz wrócę.- doktor odwrócił się i wyszedł.
-Gdybym ją chciała... Nie chciałam dwójki dzieci i teraz mam to co chciałam. O mój Boże!- położyła swoje dłonie na twarzy.
-Kochanie-
- Za bardzo się stresowałam, nie powinnam może gdybym była spokojniesza ona nie była by - -nie mogla dokończyć swoich słów. -Chcę dać jej wyjątkowe imię.
-Okej.- potarłem jej plecy.
-Wybierz imię które rozpoczyna sie na N.
Po chwili myślenia... -Noelle.
-Nevaeh Noelle Bieber.- Odwróciła się do mnie. -To raj (imię Nevaeh czytając od tyłu to heaven) od tyłu.
- Podoba mi się.- chwyciłem jej dłoń. -Naprawdę mi się podoba.
*End of Flashback*
~~~~
Obudził mnie szloch. To nie był dziecięcy szloch, to była Natalie leżąca na łóżku koło mnie. Włączyłem lampe i odwrócilem się w jej stronę.
-Hej. - chwyciłem jej drobne ciało i przysunąłem do siebie.
-Przepraszam obudziłam Cię.
-Dlaczego płaczesz?- otarłem jej łzy.
-Ona odeszła.- powiedziała. -Nosiłam przez 9 miesięcy dwójkę dzieci, a ze szpitala wyszłam z jednym. Nie mogę nic na to poradzić ale ciągle myślę czy przypominałaby bardziej mnie czy bardziej Ciebie, albo czy była by córeczką tatusia, albo czy chciałaby zajmować się sprawami biznesowymi albo i nie. Ja po prostu tęsknię za nią.- Spojrzałem na nią. -Też to czujesz Justin. Również ją trzymałeś. Wszystko się we mnie rozstrzaskało na kawałki kiedy trzymałam moją małą córeczkę przez 2 minuty a później musiałam pozwolić jej odejść. Musiałam wypełnić metrykę mojej córeczki, nigdy nie zobaczę jak dorasta.- Otarła łzy. - I to jest popierdolone.- Jeździła palcem wskazującym po moim tatuażu przedstawiającym koronę. -Czuję się tak jak wtedy gdy byłam nastolatką. Przed próbą popełnienia samobójstwa. Czuję depresję.
• ××××××××××××××××× •
Myślicie, że Natalie sobie poradzi?Strasznie wam dziękuję za ostatnie komentarze i gwiazdki to dużo dla mnie znaczy❤ jesteście najlepsi!
Miłego poniedziałku x
CZYTASZ
She don't wanna live this life // bieber (tłumaczenie) ✔
FanfictionWszyscy myślą, że tworzymy najlepszy związek w Hollywood, ale to nieprawda. Jest całkowicie odwrotnie. Myślałam, że kiedy weźmiemy ślub on się mną zaopiekuje i nigdy mnie nie zostawi. Nie sądzę, że jeszcze mnie kocha. Rzadko kiedy jest w domu, by by...