rozdział 13

60 11 5
                                    

 Po odprowadzeniu Xiao Xuna, oboje wrócili do sypialni.

-Co dokładnie miałeś na myśli? Wyjaśnij mi to - powiedział Fu Shen.

-Zaryzykowałeś wypuszczenie Xiao Xuna bez pełnego zrozumienia - Yan Xiaohan zmrużył oczy. - Nie obawiasz się, że rzeczywiście nałożę na ciebie areszt domowy?

Fu Shen naprawdę chciał go kopnąć.

-Bądź poważny.

-Zostaniesz tutaj ze mną przez najbliższy czas, a ja pomogę ci walczyć o szansę powrotu do prefektury Yan. Wydaję mi się, że wyraziłem to już wystarczająco jasno.

-Nie o to proszę, Yan Xiaohan - odparł Fu Shen, robiąc krótką przerwę między kolejnymi słowami. - Pytam cię o to: po której stronie ostatecznie stoisz?

Byłeś najbardziej faworyzowanym poddanym cesarza, jego najbardziej odznaczonym powiernikiem i tylko jeden krok dzielił cię od wstąpienia na najwyższy jakościowo poziom życia - dlaczego miałbyś chcieć pomóc komuś, kto z natury jest temu przeciwny?

Oczy Yan Xiaohana wciąż były zmrużone, ale nie widać już w nich tej czułej drwiny, która przed chwilą w nich była. Zupełnie jakby w jednej chwili nałożył na siebie warstwę nieprzeniknionego pancerza.

-Tak jak istnieją lojalni poddani na tym świecie, tak i niektórzy są z natury nielojalni - powiedział beznamiętnie.

-Nie musisz oceniać się tak nisko...

-Nie bądź naiwny, markizie - powiedział z uśmiechem. - Od dawna wiesz, jaką jestem osobą, a mimo to zadajesz sobie trud, by to dla mnie ukryć? Chociaż ty i ja należymy i służymy tej samej dynastii, ty odpowiadasz za utrzymanie pokoju w kraju, podczas gdy ja służę jedynie jako urzędnik. Nie dla sławy, tylko dla korzyści. Nie dla ziemi i jej mieszkańców, tylko dla siebie. Pogoń za zyskiem, wybieranie drzewa, na którym chce się usiąść; to sposób działania każdego urzędnika. I dlatego - wyjaśnił - nie stoję po twojej stronie, stoję po stronie, która jest dla mnie najkorzystniejsza.

Był pionkiem w tej grze Xiangqi, zarówno jak i trzecim graczem.

Może zostać wykorzystany przez jedną ze stron, aby przedrzeć się przez linie wroga, a także może przewrócić planszę bez jednego słowa.

Ponieważ cesarz Yuantai nie przepadał za tym, by broń, którą dzierżył, miała zbyt wiele własnych pomysłów, równie dobrze mógł być nieuzbrojonym, bezbronnym człowiekiem odciętym od innych.

Ponieważ ten pionek nie był zadowolony.

-Dobra, w porządku. Trudno zmusić cię do otwartego przyznania, że nie jesteś byle kim - Fu Shen uśmiechnął się z najwyższą drwiną. - Więc po co mnie sprowadziłeś? Dlaczego po prostu nie pozwoliłeś mi zamoczyć się na śmierć przy bramie pałacu?

-Dlatego, że śliniłem się na twój widok, jaki inny powód mógłbym mieć? - odpowiedział obojętnie Yan Xiaohan.

Fu Shen nie był w stanie na to odpowiedzieć.

Wysoki rangą żołnierz o bezwzględnym sposobie podejmowania decyzji, taki jak on, najbardziej nienawidzi powszechnej praktyki fałszywej uprzejmości i niebezpośredniej gadatliwości w stołecznej biurokracji. Yan Xiaohan, znając jego temperament, uśmiechnął się beztrosko i poszedł go uspokoić, zanim tamten zdążył wybuchnąć.

-Nie próbuj ponownie znaleźć usprawiedliwienia dla moich czynów, Fu Shen.

Kiedy przestał nazywać go "markizem" i zmienił ten tytuł na jego imię, warstwa zbroi wokół niego odpadła, odsłaniając odległą, ale znajomą postać Yan Xiaohana, którą Fu Shen poznał po raz pierwszy.

Golden Terrace |¦| Cang Wu Bin Bai [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz