rozdział 17

77 13 6
                                    

 Przybysze pojawili się przed nimi w mgnieniu oka. Fu Shen i reszta kolejno wstrzymywali oddech, jednocześnie doceniając swoje szczęście. Kobieta na szczęście odeszła wcześniej w inne miejsce, w przeciwnym razie obie strony po prostu wpadłyby na siebie, a wtedy na pewno nie mieliby dokąd uciec.

 Wąska górska droga zmusiła Gwardię Latającego Smoka do zatrzymania się. Fu Shen postanowił zatrzymać ich na chwilę, jako iż ich grupa nie rozeszła się, aby zrobić im miejsce.

    -Kto tu jedzie? - zapytał ktoś.

 Biały koń wyłonił się z tłumu, a jego jeździec skinął uprzejmie głową. 

    -Gwardia Latającego Smoka otrzymała cesarski rozkaz aresztowania przestępcy z dworu. Czy mogę was zapytać, czy widzieliście jakieś podejrzane osoby podczas pobytu na tej górze?

 Złe nawyki bogatych dzieciaków ukazały się w tym momencie, gdy bezwstydnie wpatrywały się w przbysza, nawet nie mrugając okiem.

    -Hej, co za akcja - szydził jeden z nich. - Zastanawiam się jaki przestępca sprawił, że Latające Smoki zmobilizowały się, by go dopaść.

 Mężczyzna nie rozgniewał się, a w jego łagodnej odpowiedzi dało się wyczuć stanowczość. 

    -Twoje pochwały są błędne i nie ośmielę się ich przyjąć, młody mistrzu. Ten niski urzędnik jedynie wykonuje swoje rozkazy.

 Pytający młodzieniec zakrztusił się, a na jego twarzy pojawił się nieprzyjemny wyraz. Fu Shen obawiał się, że obie strony wdadzą się w kłótnię, więc wtrącił się do rozmowy. 

    -Tak się składa, że bawiliśmy się tu do tej pory i nigdy nie widzieliśmy żadnego przestępcy, o którego pan pytał.

 Mężczyzna spojrzał na niego, a początkowo zimny i obojętny wyraz jego twarzy zmienił się w coś na kształt uśmiechu. 

    -A więc to ty, młody mistrzu Fu. Minęło trochę czasu odkąd ostatnio się widzieliśmy - powiedział wesoło.

 Gdy tylko to powiedział... Ten gość przecież wyglądał znajomo! Fu Shen wpatrywał się w niego intensywnie, aż w końcu sobie przypomniał - czy to nie ten Cesarski Strażnik, który rzucił w niego podwójnym lotosem na ulicy tamtego dnia?

 Yi Siming nie mylił się. On rzeczywiście był Strażnikiem Latającego Smoka. 

    -Panie... Yan - nastrój Fu Shena był skomplikowany. - To zaszczyt widzieć cię ponownie.

 Grupa bogatych młodych mistrzów wpatrywała się w tę dwójkę, nie rozumiejąc w jaki sposób i kiedy Yan Xiaohan i Fu Shen się poznali.

 Yan Xiaohan powoli omiótł wzrokiem całą gromadkę, a jego przelotne spojrzenie wywarło wpływ na winnych młodych mistrzów i sprawiło, że po ich plecach spłynął zimny pot. Potem nagle się uśmiechnął. 

    -Uciekinier jest zamieszany w poważny spisek. Na każdej drodze w stolicy i poza nią znajdują się punkty kontrolne straży, a za jego aresztowanie oferowane są nagrody. Ci, którzy ośmielą się udzielić jej schronienia, zostaną uznani za współspiskowców. Straż Latającego Smoka ścigała ją aż do hrabstwa Huanren, ale udało jej się uciec. To miejsce jest górzyste i zalesione, co sprawia, że szukanie kogoś jest niewygodne. Pod warunkiem, że wszyscy będziecie w stanie pomóc w schwytaniu tego wielkiego zbrodniarza, kiedy ten o imieniu Yan złoży swój raport przed sądem, poproszę o zasługi w waszym imieniu.

 To był pierwszy raz, gdy Fu Shen dokonał coś takiego, jak ukrywanie zbiegłego przestępcy. Miał wrażenie, że słowa Yan Xiaohana miały złośliwe implikacje. Nie mógł się powstrzymać od zastanowienia się czy drugi przypadkiem już czegoś nie zauważył?

Golden Terrace |¦| Cang Wu Bin Bai [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz