rozdział 7

63 7 3
                                    

Serce Fu Shena podskakuje jak oszalałe, a w jego uszach rozbrzmiewa chaotyczny dźwięk. Strzała zdaje się przenosić go z powrotem na tamto koszmarne, pełne desperacji pole bitwy [1], a skały zaczynają spadać w jego kierunku. Jego okaleczone nogi zachowują się tak, jakby same miały wspomnienia, przypominając mu ten ostry ból łamania kości, który wcześniej doprowadził go aż do omdlenia. 

 [1] 修罗场 - dosłownie "pole Asurów", opisujące zaciekłe pole bitwy, ponieważ Asurowie są zazwyczaj złowrogimi istotami. 

 Pochylił się, mocno wyginając plecy, w podświadomym akcie samoobrony. Wielkie krople potu spływały mu po skroniach, wzdłuż szczupłych policzków i po szyi. Jego ścięgna napięły się pod bladą skórą, jakby miały zaraz pęknąć.

 Z trzaskiem, solidne drewniane pudełko nie było w stanie wytrzymać nacisku jego dłoni i pękło. Z pęknięcia pudełka wypadła drzazga, wbijając się w jego dłoń.

 Jednak ten delikatny i ostry ból był jak igła do akupunktury, natychmiast przenikając jego umysł i wnikając głęboko w jego kości. Przebijał się przez kolejne warstwy utrudniając lokalizację drzazgi trzymającej jego rozpadającą się duszę. Jego zdezorientowany umysł został zmuszony do pozbierania się i oderwania się od wstrząsającego ziemią koszmaru z prędkością światła.

 Podniósł głowę, którą oblał zimny pot. Nie płakał, ale jego oczy były skąpane w czerwieni i gęsto wypełnione cienkimi, czerwonymi żyłkami. Jego gęste rzęsy opadały jak pióra, a ponure spojrzenie, które przez nie przechodziło, przypominało spojrzenie zakrwawionej, osaczonej bestii.

 Skierował wzrok na zniszczone pudełko i odkrył, że z pęknięcia wystaje niewielka krawędź papieru - w rzeczywistości pudełko miało ukrytą przegródkę.

 Ostrożnie wyciągnął złożony arkusz papieru ze środka.

 Nieco mniej niż pół shichena (t/n: około godziny, pełen shichen to 2h) później, Xiao Xun, który stał na straży przed drzwiami, usłyszał jak Fu Shen woła go z wnętrza pokoju. Pchnął drzwi i wszedł do środka, marszcząc brwi, gdy poczuł zapach czegoś, co wydawało się być spalonym papierem. 

    -Markizie.

 Fu Shen siedział przed swoim biurkiem, wyglądając spokojnie bez cienia afektacji, choć nieco chłodniej niż zwykle. Wielokrotnie bawił się długim drewnianym pudełkiem w dłoniach, które było poplamione krwią, ale on zdawał się nie odczuwać żadnego bólu. 

    -Kto w posiadłości wszedł do mojego gabinetu w ciągu ostatnich trzech dni? - zapytał, zachowując się jak zwykle. - Zawołaj ich wszystkich tutaj.

 Xiao Xun chciał najpierw zabandażować jego rękę, ale Fu Shen nawet nie podniósł wzroku. Nie mając odwagi mu się sprzeciwić, szybko pochylił głowę i zgodził się. Gdy już chciał odejść, Fu Shen nagle zawołał do niego. 

    -Zaczekaj.

    -Proszę, poinstruuj mnie - odpowiedział Xiao Xun. 

    -Przyprowadź moich ochroniarzy.

 Po katastrofie w Przełęczy Błękitnego Piasku, pierwszą rzeczą, którą zarządził Fu Shen, było odnalezienie strzały, która została wbita w skalną ścianę, spodziewając się, że poszukiwania okażą się bezowocne. Przypuszczał, że została ona zakopana pod spadającymi kamieniami, ale ku jego zaskoczeniu, ktoś po prostu był o krok przed nim. Zamach na jego osobę był bardzo tajemniczy: gdyby nie to co wydarzyło się dzisiaj, jego ludzie nadal próbowaliby wytropić strzałę jak banda bezgłowych much.

 Ale kto właściwie jest w stanie utrzymać tę sprawę w tajemnicy, a jednocześnie zaprezentować ten kluczowy przedmiot tuż pod jego nosem? 

 Warstwa prawdy została już ujawniona, ale jakie były ich prawdziwe intencje?

Golden Terrace |¦| Cang Wu Bin Bai [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz