rozdział 15

71 11 9
                                    

 Nie minęło wiele czasu, gdy pokojówka przyniosła świeżo przygotowane lekarstwo. Yan Xiaohan wziął je i przyniósł Fu Shenowi, wypowiadając tylko jedno, niepodważalne polecenie. 

    -Pij.

 Fu Shen z przygnębieniem wpatrywał się w leczniczą zupę, z której powierzchni unosiła się para, po cichu przeklinając swoje szczęście.

 Yan Xiaohan nie wiedział jak zareagować na to spojrzenie. 

    -Gdybyś nie był kulawy, markizie, czy znajdowałbyś się teraz w tym pokoju? - nie mógł powstrzymać się od złośliwego wyśmiania go. 

    -Możesz wyjść?! - Fu Shen spojrzał na niego. - Przestań paplać i wynoś się stąd, jesteś starą matką kwoką? Po prostu odłóż to, a ja sam to wezmę!

 Yan Xiaohan nie sądził, że nakłonienie go do wzięcia lekarstwa będzie takim wyzwaniem. Fu Shen zawsze był w jego oczach człowiekiem o dużej samodyscyplinie i prawie nigdy nie był niesforny, absolutnie nie należał do osób, które tchórzą przed zrobieniem czegokolwiek. 

    -W tej misce nie ma zbyt wiele - zwolnił głos, próbując go przekonać. - Zamknij oczy, zepnij mięśnie, a zobaczysz dno po kilku łykach, przysięgam.

 Fu Shen boleśnie odchylił głowę. 

    -Nie pasuje ci ten gorzki smak? Jest zbyt gorzkie, żeby wypić? - Yan Xiaohan chwycił miskę i spróbował, marszcząc brwi.

 Pomyślał, że lekarstwo było gorzkie, ale nie do tego stopnia, by było nie do wypicia. Dlaczego Fu Shen był tak oporny wypiciu lekarstwa? 

    -Chyba nie o to chodzi.

 Zobaczył blade usta i twarz Fu Shena i zmarszczył brwi. Przypuszczając, że zapach lekarstwa przyprawia go o mdłości, odstawił miskę na bok, wyciągnął obie dłonie i delikatnie ugniatał jego punkty neiguan[1] znajdujące się na nadgarstkach. 

[1] 内关 - w przybliżeniu „wewnętrzny otwór". W TCM mówi się, że wywieranie nacisku na to miejsce łagodzi nudności.

    -Zwykli ludzie nie zareagowaliby tak mocno, a co dopiero ty. Czy masz jakiś ukryty uraz, o którym trudno ci mówić? Możesz mi o tym powiedzieć?

 Ręce Fu Shena chwyciły go delikatnie, niczym małe zwierzątko rozkładające swoje dwie łapki. Nie unikał tematu, a jedynie wyglądał na nieco smutnego, gdyż nie przepadał za wspominaniem swojej przeszłości. 

    -To nic, ja...  Zawsze byłem słabego zdrowia, więc gdy byłem dzieckiem i musiałem często zażywać lekarstwa. Moja matka zmarła wcześnie, a moja mamka nie dbała o mnie zbytnio, więc kiedy widziała, że nie chcę tego pić, zatykała mój nos i podawała mi to wbrew mojej własnej woli, a ja kaszlałem za każdym razem, gdy zostało mi to na siłę wlane do gardła. Później stopniowo przerodziło się to w wypluwanie każdego zażytego lekarstwa.

 Światło w oczach Yan Xiaohan stało się lodowate po usłyszeniu tego. 

    -Czy... Nikt w twoim domu się o tym nie dowiedział? - zapytał cicho.

 Fu Shen zmarszczył lekko brwi. 

    -Mój ojciec był wtedy na granicy i nie wracał do domu przez lata, więc nikogo to nie obchodziło. Później mój drugi wujek wyczuł, że coś jest nie tak i wysłał kogoś, by potajemnie obserwował tę mamkę i dopiero wtedy zostałem uratowany z jej rąk. Nie chodzi o to, że nie jestem w stanie tego wypić - wyznał, wypuszczając haust powietrza. - Po prostu mi to przeszkadza i nie chcę tego robić.

 Ciepłe uczucie przeniknęło jego nadgarstki. Yan Xiaohan ćwiczył sztuki walki, a jego palce nie były miękkie, ale umiarkowana siła, z jaką masował jego skórę, może zapewnić komfort. Z tym ciepłem, Fu Shen był teraz gotowy, mentalnie mówiąc sobie, że ukrywanie się nie jest właściwą drogą i pochylił się, by sięgnąć po miskę.

Golden Terrace |¦| Cang Wu Bin Bai [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz