rozdział 9

59 9 4
                                    

    -Fu Shen!

 Do jego uszu dotarło mętne wołanie. Wciąż był przytomny, ale jego ciało straciło czucie, a dźwięk deszczu podążał za nim jak cień. Ktoś pochylił się, by go objąć, a w jego dotyku dało się wyczuć coś w rodzaju niewyraźnej znajomości.

 To uczucie było jak tamte ciepłe ramiona, w które został wzięty po upadku kilka dni wcześniej, i jak delikatne dłonie na jego plecach sprzed bardzo długiego czasu.

 Kto to był?

 Został przeniesiony do wąskiego, zimnego powozu, a następnie zmuszony do opuszczenia tych ciepłych rąk i uścisku, który był zarówno miękki jak i mocny. Nie mając wystarczająco dużo czasu, aby się tym delektować, jego temperament nagle się pogorszył i gwałtownie sięgnął, aby złapać za kołnierz drugiej osoby, gwałtownie ciągnąc go do przodu-

 Trzask.

 Pan Yan, który nie był jeszcze w stanie wyprostować pleców, wpadł do powozu, a jego ciało naciskało teraz na markiza Jing Ning w pozycji, która była całkowicie sprzeczna z przyzwoitością publiczną. Fu Shen spełnił oczekiwania, odzyskując zmysły po uderzeniu.

 Czworo oczu znalazło się naprzeciwko siebie. Yan Xiaohan nie przewidział, że ten chory, zemdlony diabeł wykona nagły ruch, jak trup powracający do życia, ale tak się złożyło, że spotkał się ze spojrzeniem Fu Shena właśnie wtedy, gdy chciał się o to wściec.

 Na jego rzęsach wciąż wisiały krople deszczu, a rozproszone światło w jego oczach wyglądało, jakby płakał. Nawet jeśli dobrze wiedział, że to nie była rzeczywistość, ogień pana Yana i tak zgasł, a on sam podniósł się i usiadł z powrotem. 

    -Najpierw pójdziemy do mojej posiadłości, a potem Shen Yi'ce obejrzy twoje obrażenia, dobrze?

 Był trochę zaniepokojony stanem Fu Shena; kazanie niepełnosprawnej osobie klęczeć na kamiennej cegle przez cały shichen nie było, prawdę mówiąc, powodem do śmiechu. Być może Fu Shen zrobił to nieświadomie, gdyż niewyraźnie odpowiedział "mhm".

 Miał na wpół przymknięte, ospałe oczy, wydawało się, że nie ma siły mówić, i opierał się bezwładnie o drewnianą ścianę powozu. Stołeczne drogi, po których poruszał się powóz w drodze do posiadłości Yan, były w miarę równe, ale mimo to powóz kołysał się z lewa na prawo. Yan Xiaohan obserwował go z niesłabnącą uwagą przez bardzo długi czas, aż w końcu spróbował wyciągnąć do niego rękę. Zgodnie z oczekiwaniami, nie był nawet blisko, gdy osoba, która była obecnie w stanie drzemki, zareagowała z prędkością błyskawicy, łapiąc jego rękę za nadgarstek. 

    -Co robisz?

    -Nie czujesz nigdzie dyskomfortu? - zapytał Yan Xiaohan.

 Na twarzy Fu Shena pojawił się ślad zakłopotania. 

    -Wszędzie czuję się niekomfortowo. Dlaczego pytasz?

 Jego palce były zimne jak lód, podczas gdy dłonie wydzielały nienormalne ciepło. Yan Xiaohan westchnął, odwracając nadgarstek i wykonując manewr, aby wyrwać się z jego uścisku, a następnie podnosząc rękę i kładąc ją na czole drugiego mężczyzny, aby zmierzyć jego temperaturę. 

    -Jesteś rozpalony.

 Był wystarczająco gorący, by kogoś poparzyć.

 Wręcz przeciwnie, Fu Shen nic nie poczuł. Podniósł rękę, by samemu poczuć temperaturę. 

    -Ale moje czoło nie jest gorące? 

    -Dotknij mojej dłoni - powiedział Yan Xiaohan.

 Używając tyłu głowy jako podpory, Fu Shen obrócił swoje ciało tak, że jego bok był skierowany w przeciwną stronę. 

Golden Terrace |¦| Cang Wu Bin Bai [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz