rozdział 27.1

34 6 6
                                    

 Oczy Mu Boxiu był pełne strachu.

    -Ty...

 Fu Shen uśmiechnął się niejednoznacznie. 

    -W rzeczywistości wciąż żyjesz i masz się dobrze. Jeśli mi nie wierzysz, uszczypnij się w udo i zobacz, czy cię boli.

 Im dłużej odgrywał rolę fałszywie uprzejmego węża, kręcąc i kręcąc, nie docierając do sedna sprawy, tym bardziej Mu Boxiu czuł się zdołowany. Przez chwilę zapragnął po prostu umrzeć, bo byłoby to lepsze niż wpadnięcie w ręce Fu Shena i cierpienie z powodu jego bezlitosnych prześladowań. 

    -Dlaczego mam wrażenie, że bardzo się mnie boisz, generale Mu? - zapytał Fu Shen, pełen werwy. - Boisz się śmierci jeszcze bardziej, co?

 Naprawdę, Fu Shen nie należał do Gwardii Latającego Smoka, która sprawiała, że ludzie tracili całą odwagę słysząc tylko tą nazwę. Wciąż był czarującym i atrakcyjnym młodym mężczyzną, więc zwykli ludzie nie powinni drżeć widząc go zachowującego się w ten sposób.

 Mu Boxiu zacisnął mocno zęby, udając twardziela i krzyknął. 

    -Wielki markiz Jing Ning bezprawnie uwięził urzędnika dworu - nie obawiasz się, że Gwardia Latającego Smoka weźmie cię na celownik, generale Fu?

 Yu Qiaoting i Xiao Xun spojrzeli na siebie w zrozumieniu.

 Fu Shen roześmiał się, dając mu kilka oklasków. 

    -Pozwolę sobie przypomnieć, generale Mu. Nie wolno ci zapominać, że od jakiegoś czasu jesteś „martwy", a twoje zwłoki są umiejscowione w biurze Shuntian. A może wciąż wierzysz, że wyjdziesz stąd żywy? Jeśli chodzi o Straż Latającego Smoka, to ich głowa należy już do mnie. A jeśli namierzą nieprawidłowe działania tego skromnego? Ten markiz czeka na to z niecierpliwością.

 Yu Qiaoting zakaszlał, nakłaniając go, aby zwrócił uwagę na przyzwoitość i szybko zajął się swoimi sprawami, a nie tak okropnie się popisywał.

 Mu Boxiu w końcu zdał sobie sprawę, że Fu Shen tak naprawdę bawi się z nim, dokładnie tak jak kot z myszą, wycieńczając ją na śmierć.

    -Czego chcesz? - zapytał, nie mogąc już dłużej wytrzymać. 

    -Jesteś mądrą osobą. Ten markiz pojawił się przed tobą na wózku inwalidzkim; nadal nie jesteś w stanie zgadnąć, czego może chcieć?

 Mu Boxiu zacisnął zęby. 

    -Nie mam pojęcia. 

 Uśmiech Fu Shena szybko zelżał. 

    -Nie musisz dbać o swoją reputację - powiedział łagodnie. - Zapytam tylko raz. Będziesz mówić?

    -Nie wiem - powtórzył mężczyzna.

 Końcówka słowa „wiem" jeszcze nie wybrzmiała, gdy Fu Shen wkroczył do akcji, a po świśnięciu wiatru nastąpił nagły błysk światła - bełt z kuszy świsnął w powietrzu i wbił się w lewe ramię Mu Boxiu.

 Nagła rana przeszyła go ostrym bólem. Mu Boxiu został całkowicie zaskoczony i wydał z siebie stłumiony jęk.

 Fu Shen trzymał swoją kuszę. Kolejny bełt był wycelowany w jego prawe ramię. 

    -Nadal nie planujesz współpracować?

 Mu Boxiu oblał się zimnym potem z bólu, opierając się słabo o róg i  wciąż odmawiając odpowiedzi.

 Fu Shen nie dał mu ani chwili wytchnienia i bez wcześniejszego ostrzeżenia wypuścił strzałę.

 Ta strzała była wystrzelona z dużo większą siłą, a jej czubek przebił ramię Mu Boxiu i przygwoździł go mocno do ściany.

Golden Terrace |¦| Cang Wu Bin Bai [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz