Czas na rozdział, na który chyba wszyscy czekali 😁
✨✨✨
Jestem kryminalnym i to oczywiste, że nie dostałem urlopu od razu! Dlaczego? Bo nie! To była odpowiedź z argumentacją pani naczelnik wydziału, Anny Dziuby! Kiedy chciałem coś dodać, to zapytała bezczelnie:
– Masz coś do powiedzenia, czy wolisz przemilczeć, komisarzu?
Jej prowokacyjny uśmiech nie wyprowadził mnie z równowagi, nie dałem się podejść. Wyprostowałem się niczym struna, w myślach wystawiając jej fucka.
– Jutro około czternastej możesz wyjechać i! – Uniosła palec. – To mają być naprawdę tylko dwa dni.
– Tak będzie – odparłem beznamiętnie i wyszedłem z biura przełożonej, kiedy mi na to pozwoliła, wykonując gest dłonią.
Nie wiem, jak przetrwałem. Linda dostał wszystko w dyspozycjach, czego wymagało nasze śledztwo, patolog miał pięć dni na sporządzenie raportu, dochodzeniówki obu komisariatów przesłuchiwały uczestników eventu. Byłem zbyteczny, a mimo to uziemiony.
Przez całą dobę! Kurwa!
Linda zajął się przesłuchaniem Pixela i Lexpo, ale tak jak uzgodniliśmy, delikatnie, bez zadawania niewygodnych pytań. Mężczyźni byli chętni do współpracy, z czego Pixel potwierdził, że dziewczyna organizująca seks za kasę to na pewno hostessa, ale już sam nie był pewny, czy Karina, a może Karolina.
W końcu otrzymałem raport od technika, jak zwykle, suchy, bez opisów. Kolejny raz wspomniałem sobie w duchu o Piotrku Bali, techniku z warszawskiej komendy. Raz był tak nakręcony miejscem zbrodni, że zrobił nam filmik z manekinem, pokazując w jakich okolicznościach doszło do zabójstwa. A tu? Ach, szkoda gadać.
– Co się dzieje? – zagaił spokojnie Linda, kiedy kolejny raz westchnąłem nad raportem.
– Muszę jechać – warknąłem, co było niezbyt miłe. – Sorry, po prostu jest to najlepszy moment, abym pojechał, a ta cała... Dziuba – wymówiłem z największą wściekłością – kazała mi jeszcze jutro przyjść i siedzieć do czternastej! – syknąłem.
– To jedź – zabrzmiał, jakby wydał komendę. Spojrzałem na niego z pobłażaniem. – Jedź, co się patrzysz? Jedź!
– A co jej jutro powiem? – Popukałem się w głowę.
Kumpel rozsiadł się na swoim fotelu i wsadził długopis do buzi, po czym puścił mi oczko. Lubiłem jego luźny styl, ale teraz był mało odprężający.
– O siódmej trzydzieści zrobi odprawę i pojedziemy w teren – zaproponował. – Udasz się do szefowej hostess w sprawie tajemniczego imienia „Karina".
– Miałeś to sprawdzić w systemie – syknąłem, ale kumpel zaśmiał się serdecznie, co nieco zbiło mnie z tropu.
– Ja to na pewno sprawdzę w systemie, ale ty po jutrzejszej odprawie możesz pojechać do niej osobiście. – Puścił mi oczko, sugerując, że mam sobie znaleźć alibi.
– Będziesz mnie krył? – zdziwiłem się. Owszem, służyliśmy razem pięć lat, ale nie przyjaźniliśmy się. Wciąż Rafał Miksa z Warszawy był mi bliższy od obecnego partnera.
– Będę chciał porozmawiać z dziewczynami, które przespały się z Pixelem i Lexpo... no i... – zamyślił się – wtedy ty niby możesz porozmawiać z ich szefową.
– A raport? – drążyłem.
– Nagram go sobie, a ty go spiszesz do swojego notatnika. – Wzruszył ramionami. – Kurwa, Daniel, jedź! – nakazał. – Załatw, co masz do załatwienia i wracaj do sprawy z czystą głową, bo obecnie miotasz się niczym tygrys w klatce.
CZYTASZ
Pokręceni
RomanceDaniel Niezgoda, komisarz wydziału kryminalnego gdańskiej policji, dostaje sprawę zabójstwa podczas targów IT. W tłumie rozpoznaje kobietę, o której nie może zapomnieć od pięciu lat, choć ich romans był przelotny. Karolina Szyk wcale nie cieszy się...