11. Daniel

490 119 43
                                    

Kochani!

Ważna sprawa - gdy przeniosłyśmy "Wmiksowanych" na nowe konto, straciłyśmy gwiazdki, wyświetlenia i komentarze. Mamy do Was gorąca prośbę o zajrzenie do Miksera i Domi oraz zostawienie gwiazdek. 

I żeby nie było - w podziękowaniu dostaniecie bonusy. Jeden już jest (dziękujemy osobom, które odpowiedziały na nasz apel zamieszczony na tablicy). Jeśli "Wmiksowani" będą mieć 2000 gwiazdek, dołożymy jeszcze jeden bonusowy rozdział "Pokręconych", a przy 3000 kolejny 😃 Rozdziały pojawią się w sobotę.

✨✨✨

Miałem dziwny sen. Słyszałem w nim głos dziecka. Zamlaskałem, otworzyłem oczy i mało co, nie przywaliłem w czółko Lusi, która nachylała się nade mną, prawie stykając się nosami.

– Obudził się – szepnęła konspiracyjnie. Dopiero wtedy zauważyłem, że powiedziała to, trzymając w ręku mój telefon. – A chcesz z nim porozmawiać? – spytała tajemniczo. – To cześć, partnerze.

Córeczka oddała mi telefon. Przetarłem zaspane oczy i dostrzegłszy Lindę na wyświetlaczu, przystawiłem ucho do aparatu.

– Co tam? – mówiąc, ziewnąłem.

– To była ta ważna sprawa? – zakpił. – Cześć, jestem Lucyna Szyk, a ty? – sparodiował głos mojej małej, czym mnie rozsierdził. – Pojechałeś do tej organizatorki eventu? – prychnął.

– Uważaj Boguś na to co teraz powiesz – ostrzegłem go spokojnym głosem, zezując na Lusię, która z wielką nabożnością układała swoje misie na łóżku. – Pojechałem do swojej byłej, żeby poznać córkę – wycedziłem cicho przez zęby, przysłaniając dłonią usta.

– Ja, ja, ja...

– Przestań mi tu dukać po niemiecku, mów co chcesz i kończymy – przerwałem mu nieco wzburzony i spojrzałem na małą. Lusia uśmiechnęła się do mnie i dalej ściągała pluszaki z półki.

– Dowiedziałem się, że w agencji hostess nie ma żadnej Kariny – skwitował.

– To niemożliwe – szepnąłem. – Musi być. No... chyba że Karolina tam jest. Sprawdzisz jeszcze raz? – spytałem z nadzieją.

– Sprawdzę – sapnął. – Wysłałem ci na whats app'ie nagranie z szefową tej agencji. Przesłuchaj i zrób sobie notatkę.

– Dziękuję – skwitowałem z wdzięcznością. – Dzisiaj wracam już do Gdańska.

– Szefowa się ucieszy – zakpił, bo nie za bardzo lubiliśmy się z Dziubą. – Później się odezwę, jeśli będę coś miał.

Partner rozłączył się szybko. Położyłem telefon przy poduszce, przymknąłem oczy i westchnąłem. Doszedł mnie cichy szmer, a gdy uchyliłem powieki, moja córka stała nade mną i wpatrywała się jak poprzednio.

– Kiedy jedziemy? – zapiszczała uradowana.

– Już za chwilkę – odparłem z uśmiechem. – Cieszysz się?

– Bardzo – sprostowała rezolutnie. – A Grześ też może z nami pojechać? – spytała smutno.

Yyy... jaki znowu Grześ? Jakiś kolejny fagas Karoliny?!

Kiedy malutka wskazała na ogromnego pluszaka, który był większy od niej, to szczerze odjęło mi mowę.

– Może? – drążyła i pogłaskała Grzesia po ramieniu.

– A gdzie wtedy zmieścisz wszystkie inne pluszaki? – spytałem cwaniacko. – Grześ musi pilnować Emilki – próbowałem ją podejść.

– No, tak – sapnęła. – To kiedy jedziemy? Ile to chwilka?

PokręceniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz