2. Karolina

545 114 71
                                    

 Kochani!

Nasz mały maraton trwa. Czas na kolejny rozdział, tym razem z perspektywy Karoli 😈

✨✨✨

Czy to normalne, że można dwukrotnie znajdować się na miejscu zbrodni? Czy tylko ja miałam takiego pecha?

Fala wspomnień sprzed pięciu lat powróciła, choć już od dawna nie miałam z nią problemu. W dodatku Julka... śliczna, młoda blondynka. Takie lubił Wiktor Suprun, seryjny morderca, który pięć lat temu terroryzował moją okolicę w Warszawie i, jak się później okazało, miał obsesję na moim punkcie. Zadrżałam na myśl, jak niewiele brakowało, bym znalazła się na liście jego ofiar. Poczułam chłód na karku, ale starałam się ze wszystkich sił odgonić natrętne retrospekcje.

Nie mogłam użalać się nad sobą. Nie teraz. Stałam otoczona przerażonymi studentkami, które straciły koleżankę. Nie ja się liczyłam, a one. Nic mi nie groziło. Wiktor został dawno złapany i osadzony w szpitalu psychiatrycznym, gdzie prawdopodobnie spędzi resztę swoich dni.

– Szefowo...! – załkała żałośnie Zuzka.

W geście pocieszenia poklepałam ją nieco niezdarnie po ramieniu. Co innego miałam zrobić? Co mogłam powiedzieć, by uspokoić hostessy? Jedna z nich nie żyła i z pewnością nie był to nieszczęśliwy wypadek. Zbyt wiele krwi i zaniepokojonych osób wskazywało na to, że ta sprawa była zbrodnią.

Próbowałam zrozumieć, jak to się stało. Dzień targowy zakończył się wiele godzin temu. Stoiska zostały pozamykane, a uczestnicy przenieśli się na teren restauracji, by w ramach imprezy integrować się i dobrze bawić. Oczywiście nie wszyscy. Zawsze znajdował się ktoś, kto nie chciał uczestniczyć w branżowym życiu poza godzinami pracy i wolał wrócić do hotelu. Była jeszcze jedna kategoria – pracoholicy. Oni z kolei prowadzili biznes całą dobę, a do ich grona zaliczali się głównie szefowie. Ze względu na nich zarezerwowałam pokoje VIP, gdzie mogli negocjować umowy i rozmawiać o pracy, nie psując humoru pozostałym.

Tylko dlaczego Julka znajdowała się w hali C, a nie w restauracji?

Spojrzałam w górę na balkon, zastanawiając się, czemu dziewczyna kręciła się tutaj, a nie była z koleżankami. Myśl, że była sam na sam z mordercą w pustej hali, gdzie odbijał się echem każdy dźwięk... Pokręciłam ze smutkiem głową. Jej koniec musiał być straszny. Biedaczka.

– Dobry wieczór, paniom.

Usłyszałam za sobą głos, który przywołał kolejne wspomnienia. Nie, to nie było możliwe. Ta lekka, seksowna chrypka pomieszana z zawadiackim tonem.

– Komisarz...

– Daniel Niezgoda – warknęłam, obracając się energicznie.

Tak! To był on! Z tą swoją blond czupryną i cwaniackim uśmieszkiem, od którego nawet teraz, po pięciu latach, miękły mi kolana.

W jednej chwili przypomniałam sobie o naszych wspólnych nocach, wspaniałym, szalonym seksie i cudownych orgazmach. Niestety to, co dobre zostało zastąpione przez rozżalenie i poczucie wstydu, gdy pewnego dnia zadzwoniłam na służbowy telefon Daniela, a zamiast niego odebrał ktoś inny, kto raczył mi powiedzieć, że pieprzony Niezgoda wyprowadził się do Gdańska!

– Tęskniłaś?

Moja dłoń uniosła się w górę i poszybowała w kierunku policzka mężczyzny z dużą prędkością. Dopiero pieczenie skóry i głośny plask uświadomiły mi, że właśnie przywaliłam policjantowi na służbie i zrobiłam to przy świadkach.

Pal licho ze mną, ale żeby tylko się nie dowiedział...

Poczułam na nadgarstku żelazny uścisk i zostałam pociągnięta do toalety. Odetchnęłam dopiero, gdy drzwi za nami zatrzasnęły się z hukiem.

PokręceniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz