16. Karolina

528 116 22
                                    

Kochani!

Udanego długiego weekendu. Korzystajcie z pogody i wypoczywajcie 😘😘😘

Siedziałam nad papierami i po raz kolejny sprawdzałam plan konferencji, upewniając się, że wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Powitanie gości, wystąpienia konferencyjne, przerwa lunchowa, kolejne wystąpienia, a dla tych, którzy nie mieli ochoty słuchać nudnych wykładów, zajęcia warsztatowe i koła dyskusyjne. Miałam na głowie zadowolenie bandy lekarzy i przedstawicieli jednego z największych koncernów farmaceutycznych. Musiałam dopilnować, by wszystko poszło zgodnie z planem. I cieszyłam się, że na tę imprezę nie zatrudniłam hostess.

– Cześć, ciociu! – zapiszczała uroczo Lusia, gdy dorwała się do mojego telefonu, zanim ja zdążyłam to zrobić.

– Cześć, Lusiu. Kochanie, daj mi do telefonu mamusię – poprosiła podekscytowana Dominika Wasilewska.

Luśka nie miała zamiaru oddawać mi sprzętu. Zamiast tego wdrapała się na kanapę i usiadła obok mnie, tak byśmy obie mogły rozmawiać z Domi i zmieścić się w oku kamerki.

– Lusiu, jak ci się podoba u tatusia? – zapytała przyjaciółka i już wiedziałam, że mam przechlapane.

Nie musiałam być detektywem, by wiedzieć, co się wydarzyło i jaką ścieżką wiadomość o ojcu Lusi dotarła do Dominiki. Daniel pochwalił się Rafałowie, a Rafał od razu poleciał do swojej ukochanej, by jej wszystko wyśpiewać. Westchnęłam z rozbawieniem i pokręciłam lekko głową.

– Fajnie jest, ale Daniel nie zna się na domach – poinformowała Luśka poważnym tonem. – Brzydko tu. Obiecał, że kupimy ładne rzeczy do domku.

Uniosłam ze zdziwieniem brwi, bo nie zarejestrowałam tej informacji wcześniej. Najwyraźniej już mieli swoje sekrety. Córeczka skradła serce ojca, więc podejrzewałam, że mężczyzna da sobie wyczyścić konto w banku podczas wizyty w Ikei. Liczyłam tylko na to, że pohamuje wnętrzarskie zapędy, kiedy Luśka znowu wspomni o wielkim jednorożcu na ścianie salonu.

Domi uśmiechnęła się promiennie do mojej córki, ale chwilę później spojrzała na mnie z wielkim żalem. No tak, miałam się z czego tłumaczyć...

– Lusiu, może pójdziesz do drugiego pokoju i narysujesz coś cioci i tacie? – zaproponowałam dziecku, aby mieć chwilę na szczerą rozmowę z przyjaciółką.

– Ale ciocia jest w Warszawie – mała przechyliła zabawnie główkę – to daleko.

– Pokażemy cioci obrazek przez kamerkę i wyślemy pocztą.

Udało mi się wybrnąć, bo córcia zeskoczyła z kanapy i w podskokach pohasała do sypialni, gdzie miała blok rysunkowy i kredki.

– Gadaj! – zażądała Domi autorytarnym tonem.

Prawie się skuliłam i zarumieniłam. Prawie. Byłyśmy przyjaciółkami, ale miałam prawo zachować pewne rzeczy dla siebie tak długo, jak sobie życzyłam. Zwłaszcza, że nie chciałam wykorzystywać Dominiki i Rafała do informowania Daniela o ojcostwie. Z perspektywy czasu wiedziałam, że to był błąd. Ale te niecałe pięć lat temu, gdy dowiedziałam się o ciąży, kierowała mną bezsensowna duma i uczucie zranienia.

Westchnęłam.

– A co mam ci powiedzieć? – zapytałam zaczepnie, ale nie gniewnie. – Daniel Niezgoda to ojciec Lusi.

– Karola – jęknęła Domi. – Wiedziałam, że coś między wami było jeszcze w trakcie sprawy z mordercą na Chłodnej, ale... – zawiesiła głos – jak sobie tego nie liczę, to i tak wychodzi mi, że albo wasz romans trwał dłużej, albo przenosiłaś Luśkę o kilka tygodni.

PokręceniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz