Czas na wielkie starcie Karoliny i Daniela 😈
W ostatnim rozdziale zaszaleliście z gwiazdkami 🤩Chcemy tego więcej 😈😈😈Jeśli ten rozdział będzie miał 70 gwiazdeczek, kolejny dostaniecie bonusowo w sobotę 😘😘😘
✨✨✨
Nie odepchnęłam go, nie krzyczałam. Nie mogłam. Lusia była tuż obok, a w mojej głowie kołatała się tylko jedna myśl – musiałam chronić swoje dziecko za wszelką cenę. Nasze dziecko...
Daniel wiedział. Jego wściekłość, ból, żal w głosie i oczach powiedziały mi wszystko. Poczułam wstyd. Zmusiłam się do tego, by nie spuścić głowy. Utrzymałam spojrzenie mężczyzny, a następnie powoli się odsunęłam i obróciłam w stronę zaniepokojonych rodziców.
– Mamo, tato – odezwałam się cicho. – Nie wiem, czy pamiętacie. To komisarz...
– Daniel Niezgoda – wtrącił, wyciągając dłoń w kierunku mojego ojca. – Tata Lucynki – dodał dziwnym głosem.
Mama aż sapnęła z wrażenia, a tato zmarszczył brwi i ostrożnie odwzajemnił gest, ściskając rękę Niezgody. Rodzice wyglądali na mocno zagubionych. Nie powiedziałam im nigdy, co łączyło mnie z Danielem.
– Lusi – poprawiłam go. – Nie lubi być nazywana Lucynką – wyjaśniłam, gdy napotkałam brak zrozumienia na jego twarzy. Po moich słowach sprawiał wrażenie zasmuconego.
– Karolinko, może zostaniemy w domu? Ciocia jakoś przeżyje brak naszej obecności na imieninach – zaproponowała zaniepokojona mama.
– Nie, powinniście jechać. My... my musimy porozmawiać, a Emilka zajmie się Lusią – szybko zaprzeczyłam, bo chciałam mieć jak najmniej świadków awantury.
Nie spodziewałam się spokojnej rozmowy. Daniel starał się panować nad sobą przy mojej rodzinie, ale widziałam, jak bardzo ma napięte mięśnie i zaciśniętą szczękę.
– Mamo, bawcie się dobrze. My mamy wiele do omówienia – wyszeptałam z trudem. – Lepiej, żebyśmy mieli trochę spokoju i prywatności.
– Taaak – przeciągnęła słowo, przyglądając się uważnie Danielowi – rzeczywiście musicie porozmawiać. Miło było pana ponownie spotkać – dodała i uśmiechnęła się ostrożnie do niespodziewanego gościa. – Pamiętam, że to pan przywiózł naszą Karolinkę, gdy w Warszawie mordował ten wariat.
– A ja pamiętam pani doskonały sernik – odparł z najbardziej uroczym uśmiechem, na jaki zapewne było go stać w tej sytuacji. Cholerny lizus!
– Może wkrótce znowu pan go spróbuje. – Mama roześmiała się i pociągnęła ojca w stronę samochodu, choć ten nie wyglądał na zachwyconego.
Posłał Niezgodzie groźne, ostrzegawcze spojrzenie, ale posłusznie ruszył za moją rodzicielką, a wkrótce we dwoje odjechali. Zostaliśmy sami i przez chwilę w milczeniu wpatrywaliśmy się w siebie z napięciem.
Zza domu dobiegał do nas śmiech córeczki. Poczułam nieprzyjemny dreszcz na myśl, że zaraz wypadnie zza rogu i spotka swojego ojca.
– Wejdźmy do domu – wymamrotałam, modląc się o to, by Lusia nie postanowiła przybiec na drugą stronę ogrodu.
Wolałam opóźnić tę konfrontację przynajmniej do czasu, aż rozmówię się z Danielem.
– Prowadź – warknął, a w jego oczach widziałam żądzę mordu.
Uniosłam wyżej głowę. Nie chciałam wyglądać na zastraszoną. Otworzyłam drzwi i weszłam pierwsza, ale czułam na plecach gorący oddech mężczyzny, który podążał tuż za mną. Poprowadziłam go na górę, do pokoju mojego i Lusi.
CZYTASZ
Pokręceni
RomansaDaniel Niezgoda, komisarz wydziału kryminalnego gdańskiej policji, dostaje sprawę zabójstwa podczas targów IT. W tłumie rozpoznaje kobietę, o której nie może zapomnieć od pięciu lat, choć ich romans był przelotny. Karolina Szyk wcale nie cieszy się...