30. Karolina

486 106 31
                                    

Kochani!

Jak ten czas leci... zostały już tylko cztery rozdziały i epilog.

✨✨✨

– Zaatakował nas – usprawiedliwiałam się przed policjantem, który przesłuchiwał mnie na komisariacie po akcji w kawiarni.

Nie czułam się winna. Powiedziałabym nawet, że byłam z siebie dumna. Czym innym jest trening w kontrolowanych warunkach z profesjonalistą, a czym innym prawdziwe życie. Nie tylko dałam radę załatwić tego całego Nataniela, ale jeszcze uratowałam przez nim Zuzkę.

Pozostało mi tylko jedno zmartwienie – czy moje zachowanie nie zostanie uznane za przekroczenie obrony koniecznej? W końcu wyszłam z tego starcia bez szwanku, a zbir ledwo dychał plus prawdopodobnie pozbawiłam go perspektywy na zostanie w przyszłości tatusiem.

Nie sądziłam, że byłby na tyle głupi, aby złożyć na mnie skargę. To nie był ten typ. Raczej za nic nie przyznałby się do tego, że dostał łomot od kobiety. Ale kto wie? Może był tylko mocny, gdy myślał, że to on kontroluje sytuację?

– Wiem, pani Karolino – odparł rozbawiony policjant. – Widzieliśmy już nagranie z kamery w kawiarni. Proponuję puścić je w internecie. Stanie się pani viralową gwiazdą i już nikt nigdy nie pomyśli, by podnieść na panią rękę.

– Uczę się samoobrony – mruknęłam zawstydzona komplementem i podziwem w oczach faceta. – Czy mogę już iść? Muszę odebrać córkę...

– Jeszcze tylko kilka pytań. I kolega z wydziału do spraw przestępczości zorganizowanej chciałby zamienić z panią słówko – zapewnił policjant z przepraszającą miną. – Może poinformuje pani kogoś, że trochę nam się przedłuży? Nie chcemy, by pani dziecko zostało bez opieki.

Ostatnie o czym marzyłam, to rozmowa z Danielem o tym, że wdałam się w bójkę.

– Proszę zadzwonić do mojego partnera – poprosiłam zrezygnowana. – Lepiej, żeby to pan z nim pogadał, a nie ja. Daniel Niezgoda, wydział kryminalny, Szósty Komisariat.

Na twarzy policjanta odmalowało się początkowo zdziwienie, a później szeroki uśmiech pełen uznania.

– No to już wiadomo, czemu pani taka zaradna.

Zignorowałam ten bezsensowny przytyk. Nie tłumaczyłam, że to nie Daniel mnie nauczył walki, a trener, bo z partnerem byłam od niedawna, choć mieliśmy czteroletnie dziecko. To nie była sprawa mojego rozmówcy.

– Proszę zaczekać, zaraz do niego zadzwonię. Przynieść pani coś do picia? – zapytał, wstając od biurka.

– Może wodę. Za kawę dziękuję, mam już wystarczająco wysokie ciśnienie.

Policjant wyszedł, a ja rozparłam się wygodnie na krześle i przymknęłam oczy. Byłam zmęczona. Adrenalina już opadła i potrzebowałam odpoczynku. Najchętniej zaszyłabym się w domu z Lusią i Danielem. Na kanapie, z czymś dobrym do jedzenia i jakimś prostym, durnowatym filmem. Zamierzałam zaproponować rodzinie taki plan na wieczór. Oczywiście, gdybym do wieczora miała wyjść z komisariatu i wrócić do mieszkania. A wątpiłam, by się na to zapowiadało, bo mój wyczyn wzbudził jakieś niezdrowe zainteresowanie wśród obecnych w budynku policjantów.

– Pani Karolino, kolega przybył – zaanonsował tego z przestępczości zorganizowanej pierwszy policjant i podał mi wodę. – A tak się jeszcze zapytam – mruknął nieśmiało, nieco nieufnie. – Pani jakaś spokojna jak na tę sytuację.

Miałam ochotę głośno się zaśmiać, ale uznałam, że to byłoby niegrzeczne. Wolałam zaszokować.

– Wie pan – wzruszyłam ramionami – mam wprawę. Jakby na pana polował seryjny morderca, to też nie ruszyłaby pana akcja z jakimś tam gangusem.

PokręceniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz