Epilog

625 111 70
                                    

Kochani!

Kończymy przygodę z "Pokręconymi"! Czekamy na Wasze opinie 😁

Tymczasem ogłaszamy wakacyjną przerwę. Wkrótce ogłosimy premierę następnej wspólnej historii 😉


I teraz mamy do Was prośbę. Pomóżcie nam wybrać kolejny tytuł, który pojawi się na tym koncie. A oto wybór:

"Komedia romantyczna" - lekka, przyjemna historia o parze aktorów z motywem hate-love i dużą dawką śmiechu.

"Silvestre" - mroczny romans z motywem porwania z obsesji. W tle zagadka i psychologiczna gra pomiędzy porywaczem a ofiarą.

"Kocham Cię na zabój" - szalona czarna komedia, gdzie idealna rodzina w idealnym miasteczku wplątuje się w serię mniej idealnych morderstw.


Na naszych prywatnych kontach wciąż będą pojawiać się rozdziały aktualnie publikowanych tytułów.

✨✨✨

Karolina

– O nie! – jęknęłam, kompletnie ignorując Łakotka, który wpadł w jakiś szał i próbował niczym Alicja przejść na drugą stronę lustra. – Ale jak? – pytałam sama siebie.

Wpatrywałam się w test ciążowy z dwiema kreskami, wskazującymi na to, że marzenie Lusi o rodzeństwie się spełni.

Mieszkaliśmy w Warszawie od roku. Był to czas wzlotów i upadków. Ja i Daniel pozostaliśmy nadal sobą. Żyliśmy w miarę zgodnie, ale nasze nieliczne kłótnie były ostre, a pieprzenie na zgodę jeszcze bardziej pikantne.

Lusia zdobyła nowe koleżanki.

Właśnie! Lusia!

Miała zaraz wrócić z przedszkola. Dzisiaj odbierał ją Daniel.

Daniel! I co ja mam mu powiedzieć? Że brałam pigułki, ale jego plemniki pokonały barierę z hormonów?

Zgrzyt zamka uświadomił mi, że nie mam czasu na dywagacje. Spanikowana schowałam test ciążowy do kieszeni szortów.

– Mamusiu! Mamusiu! – Lusia biegła w moją stronę z szeroko rozpostartymi ramionami. – Łakotek! – Nagle zmieniła kierunek, ominęła stęsknioną za dzieckiem matkę i rzuciła się na biednego kota.

Sierściuch nie dał rady umknąć i wkrótce znalazł się w uścisku pełnym dziecięcej miłości. Kilka razy syknął, ale po chwili zamruczał z zadowoleniem i zmrużył oczy. Biały pers był z nami od niedawna. Po przeprowadzce do Warszawy doszliśmy do wniosku, że Lusia powinna mieć zwierzaka. Tym bardziej po opowieściach Daniela na temat tego, jak córcia z pasją opiekowała się kotem sąsiadki w Gdańsku. Kociak wyglądał na rasowego, wypieszczonego, ale wzięliśmy go ze schroniska.

Daniel podszedł i pocałował mnie szybko.

– Przynajmniej ty wciąż wolisz mnie od kota – mruknęłam z udawana pretensją.

PokręceniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz