10. Karolina

588 123 53
                                    

Kochani!

Wattpad znowu ma problem z powiadomieniami, więc przypominamy, że w sobotę wpadł bonusowy rozdział. Wpadnijcie do niego koniecznie, by poznać lepiej Lusię i poznać jej pierwszą reakcję na spotkanie Daniela 😄

Oczywiście nieśmiało przypominamy o gwiazdkach i komentarzach. Lubimy dawać Wam bonusy 😅

✨✨✨

Przełknęłam ślinę i milczałam. Daniel miał rację, ale jakoś nie potrafiłam mu od razu przytaknąć. Dla niego wszystko było proste – miałam spakować siebie i Lusię, a później odjechać z nim w stronę zachodzącego słońca. Ale byłam matką, na pierwszym miejscu stawiałam dobro dziecka i jego stabilizację.

– Porozmawiajmy o tym na spokojnie – mruknęłam wymijająco. – Wiem, że jesteś na mnie wściekły i to rozumiem.

– Jestem – odparł, ale w jego głosie nie było gniewu. Tęsknie wpatrywał się w dom, w którym przed chwilą zniknęły Lusia i Emilka.

– Masz prawo i wiem, że zasłużyłam, ale pamiętaj o naszej córce. Twoja złość nie może mieć na nią wpływu – uzupełniłam stanowczo wypowiedź.

– Za kogo mnie masz? – syknął, spoglądając na mnie z żalem. – Sądzisz, że mógłbym wystraszyć Lusię?

– Nie to miałam na myśli. Chciałam ci tylko przypomnieć, że to mała istotka rozumiejąca więcej niż nam się wydaje. Nie chcę, by wystraszyła się naszymi kłótniami – wyjaśniłam dla załagodzenia sytuacji. – Masz rację, powinnyśmy z tobą pojechać. Masz prawo poznać nasze dziecko, spędzać z nim czas, ale – uniosłam ostrzegawczo palec, gdy otworzył usta, aby się odezwać – trzeba to przemyśleć. Pracujesz, masz sprawę morderstwa Julki. Ja też mam pracę. Owszem, przez większość czasu pracuję zdalnie, ale podczas eventów zdarza mi się zasuwać po osiemnaście godzin dziennie. Tutaj Lusia ma wspaniałą opiekę. Emilka i rodzice robią wszystko, by uchylić jej nieba. Nie odstępują jej na krok, zapewniają rozrywki. Wiedzą, co lubi jeść, jak spędzać czas, dbają o każdy aspekt.

– Nie martw się. W Gdańsku nie zostanie bez opieki – zapewnił mnie z pewnością w głosie. – Mam matkę i siostry, ucieszą się na wieść, że w rodzinie pojawiła się kolejna dziewczyna. Jeśli zajdzie potrzeba, poproszę je o pomoc.

Westchnęłam pokonana. Miał argument nie do przebicia. Jego krewne też miały prawo poznać Lusię. Kiwnęłam powoli głową.

– Chodźmy na kolację. Pewnie umierasz z głodu po tej podróży, a nasza córka nie lubi jadać sama. Podzieli się naleśnikami – zaproponowałam, bo dopiero teraz dotarło do mnie, że Daniel spędził cały dzień w podróży, a ostatnie godziny na seksie i rozmowie ze mną oraz spędzaniu czasu z dzieckiem.

Weszliśmy do domu. Już w progu dotarło do nas radosne trajkotanie dziewczynki.

– Ciociu! Muszę spakować moje maskotki. A myślisz, że w Gdańsku mają kolorowe skarpetki? Bo w Zimbabwe nie mają...

Parsknęłam cicho.

– O tym całym wujku Mariuszu też musimy pogadać – mruknął Daniel, a następnie wyminął mnie i wszedł do kuchni, gdzie przywitał go pisk Lusi.

Otarłam łzę, która nie wiadomo skąd wzięła się w moim oku. Córeczka potrzebowała ojca. A ten wreszcie się pojawił i najwyraźniej od razu złapali doskonały kontakt. Szczerze mówiąc, byłam pod wrażeniem tego, jak łatwo Daniel zdobył serce malutkiej. Tak, Lusia była bardzo rezolutną dziewczynką, która nie wstydziła się obcych, ale jeśli ktoś jej nie podpasował od razu, nie kłopotała się nawiązywaniem znajomości.

PokręceniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz