32 Karolina

421 112 21
                                    

Kochani!

Jutro Dramomaniaczka ma urodziny, więc dostaniecie bonusowy rozdział z tej okazji. A jeśli zarówno pod dzisiejszym jak i jutrzejszym pojawi się dużo gwiazdek i komentarzy, urządzimy Wam weekendowy maraton zamykający "Pokręconych"

✨✨✨

Daniel wszedł do mieszkania, a jego mina mówiła więcej niż tysiąc słów. Coś było nie tak. Zwykle uśmiechnięty, wyglądał teraz, jakby umarł ktoś bliski.

Luśka wyczuła od razu nastrój taty. Nie tylko, jak zwykle, rzuciła mu się w ramiona, ale też bardzo mocno przytuliła i wycałowała jego policzki.

– Buziaczki i przytulasie są najlepsze na smutek – wyjaśniła, choć to nie było potrzebne.

Daniel czerpał z pozytywnej energii naszej córeczki i pozwalał jej na wylewne okazywanie czułości. Podeszłam do nich i dołączyłam. Objęłam Lusię i partnera, patrząc mu pytająco w oczy.

– Później – wyszeptał niemal bezgłośnie.

Pokiwałam ze zrozumieniem głową. Najwyraźniej ta rozmowa nie była dla uszu dziecka. Przeszliśmy do salonu. Daniel usiadł z Lusią na dywanie, a mała zaczęła rysować mu obrazek na pocieszenie. Ja skupiłam się na przygotowaniu kolacji, badawczo zerkając na pobladłego i spiętego partnera.

Mogliśmy porozmawiać dopiero wtedy, gdy córeczka zasnęła wtulona w jedną z maskotek.

Wraz z Danielem opuściliśmy sypialnię na paluszkach. Mężczyzna wyjął z kuchennej szafki butelkę wina i dwa kieliszki.

– Aż tak? – zapytałam zmartwiona.

– Musimy pogadać – przyznał ponuro.

Usiedliśmy na kanapie. Niezgoda od razu przygarnął mnie do siebie, więc oparłam głowę na jego ramieniu i objęłam go w pasie.

– Będę miał kłopoty z przeniesieniem do Warszawy – wyznał cicho, lecz w jego głosie wyraźnie słyszałam nutę gniewu. – Dziuba, moja szefowa, od dawna próbowała coś na mnie znaleźć i wreszcie, kurwa, znalazła.

Uniosłam głowę, by spojrzeć mężczyźnie w oczy. Ucałowałam kącik jego ust.

– Co by to nie było, z pewnością nie jest tak źle – pocieszałam, bo byłam pewna, że to jakiś rozdmuchany drobiazg.

Znałam Daniela. Wiedziałam, że nie zrobił nic złego.

– Pamiętasz, jak przyszedłem na twoje spotkanie z Mariuszem? – zapytał ponuro. – Wiedziałem, gdzie jesteście, bo kazałem naszemu informatykowi namierzyć twój numer. A żeby to zrobić, musiałem dopisać go do sprawy Julki. Dziuba znalazła te informacje i się dopierdoliła. Dostanę naganę, a z nią stracę roczną premię i szansę na przeniesienie do Warszawy. Wyląduję chuj wie gdzie. Pewnie w jakiejś wiosce i będę ścigał złodziei kur oraz rozwiązywał konflikty sąsiedzkie. Luśka będzie musiała dojeżdżać z piętnaście kilometrów do przedszkola, a ty będziesz miała daleko na dworzec kolejowy, więc wcale nie ułatwię ci podróży służbowych – wyliczał przez zaciśnięte zęby.

Nie byłam zła. To była dawna sprawa.

– Poradzimy sobie. – Wtuliłam się mocniej w ciało mężczyzny. – Może nie będzie tak źle. No wiesz, dużo natury, jakiś las blisko, domek. Luśka będzie miała całe podwórko do zabawy...

– Karola, obydwoje wiemy, że tak nie będzie – przerwał mi chrapliwie. – To nas wykończy. Będziemy marnować czas na dojazdy. Będę sfrustrowany chujową pracą, a Lusia brakiem stymulacji. Ona potrzebuje tych placów zabaw, bibliotek, zajęć dla maluchów. To mały geniusz i nie pozwolę, by moja wpadka zmarnowała jej potencjał.

PokręceniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz