Kochani!
Życzymy Wam udanego tygodnia 😘
✨✨✨
Mój stres miał stresa, a słowa mamy brzmiały w mojej głowie niczym echo.
– Danielku, proszę, powiedz coś – jęknęła rodzicielka. – Dziecko, ja naprawdę, ja bardzo przepraszam – plątała się. – Gdyby nie ten ból...
– Wszystko rozumiem, mamo – sapnąłem. – O której masz wizytę u dentysty?
– Tego nie wiem – pisnęła. – Pielęgniarka wpisała mnie jako nadprogramowego pacjenta, lekarz przychodzi o ósmej.
Zacisnąłem szczęki. Była szósta trzydzieści, Karola wyszła dziesięć minut temu, a mamę bolał dopiero co zaleczony ząb. Od lat chodziła do dentysty w Pruszczu Gdańskim, rozumiałem, że z bolącym chciała jechać do tego samego lekarza, który schrzanił robotę.
– Dziewczynki mają egzamin – załkała matka. – Danielku, ja...
– Mamo, daj mi Daniela na głośnomówiący – odezwała się Wiki. Miała odrobinę ciemniejszy głos od siostry. – Siema blondas.
– Siema – mruknąłem. – Się ma, albo się nie ma. Ja mam ostro przejebane i nie mam niańki.
– Dawaj małą, pojadę z nią na egzamin, powiem, że nie miałam co z nią zrobić – zaśmiała się perliście, co mnie odrobinę rozbawiło.
– O której kończycie egzamin? – spytałem z nadzieją.
– Mamy od dziewiątej do jedenastej, więc o dwunastej mogłybyśmy zająć się Luśką.
No tak, ale co do dwunastej? Myśl, Daniel! Kurde, co za pech!
– Weź ją do roboty, a my odbierzemy naszą laleczkę z komendy – zaproponowała wesoło. Wiki była zawsze pozytywna i nieco szalona. Sylwia zaś rozsądna i pragmatyczna.
– Ja może jednak dam radę – załkała w oddali mama.
– Nawet nie żartuj – uniosła głos Sylwia. – Mamo, ty masz gorączkę, jeszcze ci to szycie puści, kiedy podniesiesz Lusię, tam jest stan zapalny, trzeba szybko antybiotyk!
– Uważam, że Sylwia ma rację – skwitowałem poważnie.
– Ale co z Lusią? – spytała żałośnie mama.
– Jedzie ze mną na komendę. – Wzruszyłem ramionami. – Moje dziecko, moja odpowiedzialność.
Uzgodniłem z bliźniaczkami, że odbiorą Luśkę po egzaminie, ale do tego momentu musiałem improwizować. Już nie raz się zdarzało, że któryś z chłopaków przyszedł z dzieciakiem do roboty, ale to był mój pierwszy samotny raz z córką, a od razu z takim tąpnięciem.
Wpadłem do sypialni, gdzie Lusia kończyła ubieranie się. Na ten widok westchnąłem uradowany, że moja córka była nie tylko odchowana, ale do tego samodzielna.
– Mam dla ciebie niespodziankę – zagaiłem i porwałem ją na ręce. – Ładnie zjadasz śniadanko, spakuję twoje misie, weźmiemy książeczkę, kilka kredek i zabieram cię do pracy.
Lusia zrobiła ogromne oczy, zaś usta ułożyła w literę „O".
– Do pracy? – Klasnęła w dłonie. – A gdzie śnieg?
– Jaki śnieg? – dopytałem, niosąc córkę do kuchni.
– Bo powiedziałeś, że kiedy spadnie śnieg, to zabierzesz mnie do pracy, a śniegu nie ma. Jest ciepło. Weźmiemy śnieg z lodówki? – Wskazała na urządzenie.
CZYTASZ
Pokręceni
RomanceDaniel Niezgoda, komisarz wydziału kryminalnego gdańskiej policji, dostaje sprawę zabójstwa podczas targów IT. W tłumie rozpoznaje kobietę, o której nie może zapomnieć od pięciu lat, choć ich romans był przelotny. Karolina Szyk wcale nie cieszy się...