PROLOG

67 6 1
                                    

      Sypialnia Hermiony Granger była przytulnym pomieszczeniem. Dziewczyna szczególnie lubiła spędzać tam wieczory, gdy cały dom pogrążony był już we śnie. Wtedy, jak często żartowała, miała  czas tylko dla siebie - nikt nie przeszkadzał jej, nie wchodząc co chwila do pokoju czy nie wołając, aby coś przyniosła lub pomogła. Oczywiście bardzo kochała swoich rodziców i była im wdzięczna za wszystko, co dla niej robili, ale potrzebowała również czasu tylko dla siebie.

Teraz na przykład czytała książkę poświęconą Obronie przed Czarną Magią. Nadchodziły ponure czasy i chciała się na nie przygotować. W pomieszczeniu panował półmrok, przełamywany jedynie przez światło małej lampki stojącej na stoliku obok jej ulubionego fotela w kolorze lawendowym. Pomieszczenie urządzone było w przyjemny sposób, dzięki jasnym kolorom i ogromnej  biblioteczce, która już pękała w szwach od licznych książek. Widać było na pierwszy rzut oka, że pokój należał do zapalonego mola książkowego.

Miała wrażenie, że całe wakacje czekała na jutrzejszy dzień, a mimo to obawiała się tego, co przyniesie nowy rok. Ostatni rok nie należał do najlepszych, i mimo że czuła, iż ona, Harry oraz Ron zbliżyli się jeszcze bardziej, nastały czasy, na które nie byli gotowi. Dlatego przycotowowywała się całe wakacje. Miała także pojechać do Weasley'ów jednak zdecydowała się zostać w domu.

-Hermiona?

Zaskoczona podniosła spojrzenie znad książki i spojrzała na swoją rodzicielkę stojącą w drzwiach. Myślała, że rodzice już śpią i chyba tak było i pewnie kobieta musiała wstać do łazienki, albo napić się szklanki wody, gdyż miała na sobie pidżamę z czarno bordową koronką. Mimo tego, że kobieta była po czterdziestce była szczupłą i zadbaną osobą, którą Hermiona zawsze podziwiała i marzyła, że w wieku matki będzie równie piękna i elegancką.

Jean Granger miała dość podobną urodę do swojej córki - delikatne rysy twarzy. Kręcone, czekoladowe włosy, bardzo podobne do włosów  jej córki, które na początku wakacji postanowiła ściąć, teraz sięgały jej ramion. Kiedy podchodziła do łóżka córki w jej czekoladowych oczach Hermiona dostrzegała troskę i niepokój. Oczywiście nie powiedziała dokładnie rodzicom, co się dzieje w świecie czarodziejów, ale z tego co się dowiedzieli od córki niepokoili się o nią. Pare razy także w ciągu tych dwóch miesięcy proponowali jej aby została w domu i nie wracała do Hogwartu. Oczywiście odmówiła. Nie będzie uciekać. Hermiona nie należała do tchórzliwych ludzi, a świadomość, że miałaby opuścić swoich przyjaciół budziła w niej wstręt. Wiedziała, że razem wygrają.

-Idź już spać, kochanie.

Powiedziała Jean, łapiąc w palce pukiel włosów córki.

-Jutro czeka cię męczący dzień.

Wypowiadając te słowa, pogłaskała ją jeszcze po policzku i skierowała się ku drzwiom. Wychodząc z pokoju, odwróciła się jeszcze raz, by zobaczyć, jak jej dziecko zamyka książkę i zasłania się kołdrą do samego nosa.

-Dobranoc kochanie.

-Dobranoc mamo.

Matka zgasiła światło przy fotelu i opuściła pokój. Hermiona westchnęła głęboko i wtuliła twarz w poduszkę, delikatnie przymykając oczy. Nie była jeszcze na tyle zmęczona, by od razu zasnąć, i nie miała ochoty rozmyślać nad tym, co ją czeka. Jednak wiedziała, że mama ma rację i powinna się wyspać. Przecież nikt nie wie, co przyniesie nowy rok, ani ile hartu ducha będzie potrzebne, by stawić mu czoła.

Złudny dotykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz