- Chciałeś tu usiąść, kolego?
Zapytał Magnus, widząc zdziwienie na twarzy Neville'a. Potem spojrzał w dół na jego szaty, a jego oczy zrobiły się jeszcze większe. No tak, kto by się spodziewał, że obok Hermiony usiądzie jakiś Ślizgon.
- Tak, chciał tu usiąść.
Powiedziała Hermiona, mając dość bycia na celowniku i tego, że nadal wiele Ślizgonów się na nich patrzyło.
- No ale...
Zaczął Magnus.
- Nie ma żadnego ale.
Hermiona odpowiedziała Magnusowi i spojrzała na niego, mając teraz możliwość przyjrzeć się jego profilowi. Trzeba było przyznać, że był naprawdę przystojny. Miał szlachetne rysy.
- Aż tak potrzebujesz tego widowiska? Chcę usiąść z przyjacielem.
Powiedziała i spojrzała na Nevilla, który posłał jej lekki uśmiech i ruszył w stronę miejsca, z którego Magnus właśnie zabierał swoje rzeczy.
- No rusz się, chłopcze. Usiądź w końcu, bo nie mogę przekazać wam ważnej nowiny.
Powiedział Slughorn, stojąc na początku klasy z ekscytacją wymalowaną na swojej pomarszczonej twarzy. Dopiero teraz Hermiona zobaczyła, że tylko Neville jeszcze stoi, podczas gdy wszyscy inni już zajęli miejsca.
- No już siadam, siadam.
Mruknął Gryfon i zajął miejsce zwolnione przez Magnusa, który usiadł obok jakiejś dziewczyny dwa miejsca przed nimi. Magnus odwrócił się jeszcze i spojrzał na Hermionę. Uniosła jedną brew, nie potrafiąc zrozumieć, o co mu chodzi i dlaczego miesza się w jej sprawy z innymi Ślizgonami. Nie potrzebowała obstawy z domu węża, ani w ogóle żadnej obstawy, bo doskonale radziła sobie sama.
Jednak drugą sprawą, którą chciała omówić, była sprawa Nevilla. Co właściwie tutaj robił? Nigdy nie był najlepszy z eliksirów, szczerze mówiąc, był z nich okropny, a Hermiona uważała, że tylko dzięki niej i Harry'emu nie dostawał najniższych ocen. Każdy ma swoje mocne i słabe strony. Neville zdecydowanie błyszczał w zielarstwie i Hermiona uważała, że powinien się na tym skupić, a nie brać za coś, z czym ma aż takie problemy.
Jednak nie chciała z nim o tym rozmawiać tutaj w klasie. Kto wie, jakby ludzie się zachowali i gdyby ktoś usłyszał, o czym rozmawiają, mogli by później z niego drwić. Była pewna, że Ślizgoni by tak zrobili. Czasami miała wrażenie, że Neville ma gorzej niż ona, Harry i Ron, jeśli chodzi o relacje z uczniami ze Slytherinu. Oni byli w takich sytuacjach pewniejsi siebie. Neville, mimo że był całkiem odważny i oddany przyjaciołom, przy osobach, które się z niego naśmiewały, jakby kurczył się w środku. Czasami miała ochotę powiedzieć mu, że musi się postawić i bronić siebie, jednak miała wrażenie, że to i tak by nic nie dało. A może tylko zdenerwowałoby chłopaka i byłoby jeszcze gorzej. Dlatego nie robiła tego i cieszyła się, że Neville ma tylu znajomych, że zwykle nie musi się z tym wszystkim borykać sam.
Jej wzrok znów powędrował do profesora, który nadal stał w tym samym miejscu, zacierając dłonie. Wyglądał w tym momencie jak małe dziecko, które właśnie dostało upragnionego lizaka. Ciekawiło ją, jaką nowinę miał im do przekazania.
- Już siedzicie wszyscy? Super. A więc posłuchajcie.
Zaczął profesor Slughorn. Hermiona miała ochotę go pospieszyć, bo miała wrażenie, że nauczyciel lubuje się w słuchaniu własnego głosu. Nie przepadała za ludźmi, którzy nie potrafili po prostu powiedzieć, o co chodzi, tylko dodawali do tego całą otoczkę. Uważała, że to marnowanie czasu, który mogłaby wykorzystać na coś pożyteczniejszego. Na przykład teraz mogłaby uczyć się przyrządzać jakiś eliksir. Nigdy nie wiadomo, czy w przyszłości ta wiedza nie przyda jej się w jakimś ważnym momencie życia.
- Jak wiecie, Slytherin i Gryffindor od lat się nienawidzą. Było tak już za moich czasów i widzę, że za waszych jest tak samo. Wszyscy nauczyciele, razem z profesorem Dumbledore'em postanowiliśmy to zmienić.
Powiedział profesor Slughorn. Po sali rozniosły się głośne jęki Gryfonów i przekleństwa Ślizgonów. Hermiona jednak nie wydała z siebie żadnego dźwięku, uznając, że nie wypada tak robić, kiedy nauczyciel przemawia. Później będzie się irytować i poskarży się chłopcom.
- Cisza, cisza. Nasz kochany Dumbledore postanowił, że na wszystkich wspólnych lekcjach będziecie siedzieć - Ślizgon i Gryfon razem w jednej ławce.
Oznajmił profesor Slughorn.
- To jakiejś żarty. Ten stary skrzat zupełnie na głowę upadł. Nie będę siedział z żadnym niedorozwiniętym albo szlamowatym kimś.
Hermiona usłyszała bardzo cichy głos Zabiniego za sobą, więc domyśliła się, że musiał usiąść za nią i Neville'em. Może planował obserwować ją i Magnusa, ale pokrzyżowała mu plany. Uśmiechnęła się lekko pod nosem, czując mimo sytuacji satysfakcję.
- Tutaj mam listę.
Starszy mężczyzna powiedział i zaczął grzebać w kieszeniach swojej szaty. Widocznie miał problem, aby znaleźć to, czego potrzebował. Po chwili przeszukiwania wyciągnął dłoń z kawałkiem pergaminu.
- Tutaj się schowała. No dobrze... To zaczynamy.
No i się zaczęło. Hermiona nie słuchała zbyt dokładnie, czekając tylko, aby wyłapać swoje nazwisko. Po sali narastał harmider z powodu krzyków, niezadowolenia i przesiadywania się uczniów. Spojrzała w bok, kiedy poczuła, jak Neville się porusza, i posłała mu pokrzepiający uśmiech. Chłopak spojrzał na nią lekko przerażonym wzrokiem, ale mimo to podniósł się z miejsca i z torbą na ramieniu ruszył w stronę odpowiedniego stolika.
Miejsce obok niego zajmowała dziewczyna z tak poważną miną, że wyglądała jak figura woskowa. Przypomniała sobie, jak kiedyś rodzice zabrali ją do muzeum figur woskowych, gdy była mała. Podobała jej się ta przygoda - mogła zrobić sobie zdjęcia ze swoimi ulubionymi celebrytami. Wiedziała, że nie były to prawdziwe osoby, ale mimo to czuła się bardzo podekscytowana i nawet nakleiła niektóre z tych zdjęć na szafie w swoim mugolskim pokoju. Neville zajął nowe miejsce i powiedział coś do dziewczyny o ciemnorudych włosach, jednak ta, jak Hermiona zauważyła, nie odpowiedziała mu. No tak, Ślizgoni i ich świetne wychowanie.
- Hermiona Granger.
Wywołał ją Slughorn. Wzięła głęboki oddech, błagając w myślach o jakiegoś znośnego towarzysza. Nie potrzebowała problemów na zajęciach, bo miała już ich wystarczająco w swoim życiu. Tak bardzo chciała, aby nie trafiło jej się najgorzej...
- Draco Malfoy.
Hermiona przełknęła głośno ślinę, przeklinając w myślach Dumbledore'a. Rozumiała, że to dla ich dobra, ale musiał ją tak pokarać? Za co?
- Hermiona Granger i Draco Malfoy. No proszę, chłopcze, dosiadaj się do koleżanki.
Nawet nie patrzyła w stronę blondyna, wlepiając spojrzenie w nauczyciela i mając nadzieję, że to naprawdę jakiś głupi żart. Jednak to, co usłyszała, potwierdził Zabini, który ostatnio stał się nawet bardziej aktywny wobec niej niż Malfoy.
- No to zaczynamy przygodę.
Powiedział Zabini z ironią. W końcu odważyła się spojrzeć na blondyna, rozglądając się po sali. Ten rok zapowiadał się coraz gorzej, a przecież to dopiero początek. Zaczęła się martwić, co jeszcze przyniosą następne dni w Hogwarcie.
CZYTASZ
Złudny dotyk
FanfictionNa szóstym roku w Hogwarcie Hermiona stanęła przed zadaniem, które wydawało się zupełnie niemożliwe od pierwszego dnia. Choć była oddana swoim przyjaciołom, postanowiła podjąć wyzwanie, które wcześniej wydawało się poza jej zasięgiem. Jednak dopiero...