- Jak mogłaś!
Zaskoczona odwróciła się, a jej wzrok powędrował do Ginny, która stała kilka kroków od ich stolika, patrząc na nią z nienawiścią wymalowaną w oczach. Hermiona nie mogła zrozumieć, jak to się stało, że nie zauważyła jej obecności, ale usprawiedliwiła to faktem, że siedziała tyłem do drzwi.
- Ginny, spokojnie.
Przewróciła oczami, rzucając krótkie spojrzenie Magnusowi. On patrzył na rudą dziewczynę z lekko uchylonymi ustami. Jednak szybko wrócił do swojej ślizgońskiej maski obojętności.
- Może się dosiądziesz, Ginny?
Hermiona zapytała, choć zupełnie nie miała ochoty na towarzystwo Ginny w tym momencie. Naprawdę dobrze rozmawiało jej się z Magnusem, i nie sądziła, że wydarzy się coś tak nieprzyjemnego. Czy nie mogła mieć choć chwili spokoju? Zawsze musiało się coś wydarzyć, co krzyżowało jej plany?
- Do tego ślizgońskiego narcyza? Chyba coś ci się pomieszało...
Ginny krzyczała tak głośno, że Hermiona nawet bez rozglądania się wiedziała, że wszystkie spojrzenia są skierowane na nich. Nie wiedziała, co zrobić.
- Ginny, uspokój się, bo ludzie patrzą.
Dopiero po wypowiedzeniu tych słów zrozumiała, że popełniła poważny błąd. Ginny pod względem charakteru bardzo przypominała Rona. Oboje mieli tę cechę, że kiedy byli zdenerwowani, a ktoś próbował ich uspokoić, tylko bardziej się burzyli. Tak było i teraz, gdy ruda dziewczyna wydarła się na pół knajpy.
Hermiona nie miała zamiaru dłużej przebywać w takiej atmosferze, więc podniosła się i zaczęła zakładać kurtkę.
- Chodź, Magnus.
Powiedziała podczas tej czynności i po jej wykonaniu złapała torbę ze słodyczami. Ruszyła do drzwi, ale najpierw podeszła do baru, by uregulować rachunek. Ślizgon zwróci jej pieniądze później. Ginny i Magnus szli za nią. Magnus milczał, a Ginny nadal krzyczała obelgi wobec Ślizgonów oraz krytykowała według niej głupie zachowanie Hermiony. W końcu dotarła do wyjścia i pchnęła drzwi, by wyjść na zewnątrz.
- Jak mogłaś, Hermiono! Wybrałaś jego towarzystwo zamiast mojego.
- Mówił ci ktoś, że kiedy się wkurzasz, twoja twarz nabiera koloru twoich włosów?
Kiedy Hermiona usłyszała słowa Magnusa skierowane do Ginny, miała ochotę się zaśmiać, ale widok przed nią ją powstrzymał. Czy to była jakaś plaga węży? Podczas gdy Ginny po raz kolejny wydzierała się na nich, a głównie na Hermionę, na ulicy pojawił się Draco Malfoy.
- Weasley, musisz się wydzierać na całą ulicę? Nawet w księgarni cię słyszałem.
Malfoy i księgarnia? Może by się nad tym dłużej zastanowiła, ale nie było na to czasu, bo Ginny już prawie rzucała się na dwóch Ślizgonów, którzy z nią i Hermioną utworzyli kółko. Oczywiście, kto musiał być pośrodku? Oczywiście, Hermiona Granger.
- Malfoy, nie mieszaj się w nieswoje sprawy.
Warknęła Ginny, a Hermiona, nadal stojąc na swoim miejscu, miała idealny widok na zezłoszczoną rudą dziewczynę. Co dziwne, jej włosy wyglądały, jakby się lekko naelektryzowały.
- Czy możecie przestać krzyczeć?
Chciała dodać, że ludzie się patrzą, ale o dziwo ulica była pusta. Była sama z zezłoszczoną Gryfonką, jednym milczącym Ślizgonem i drugim, który jak zwykle był wredny. Hermiona czuła, że zaraz ją coś trafi. Złość wzbierała się w niej, podobnie jak ból głowy od tych krzyków.
- Niech oni sobie stąd pójdą, Hermiono. To miał być nasz dzień.
- Co masz na myśli, mówiąc „wasz dzień"?
W końcu odezwał się Magnus, a Hermiona miała coraz bardziej dość zachowania siostry Rona. Pewnie po tym wszystkim jeszcze pójdzie naskarżyć Ronowi i Harry'emu, że ich najlepsza przyjaciółka brata się z wrogiem.
- Nie słuchaj jej, Magnus. Ginny wymyśla, bo nie chciałam spędzić z nią dnia po tym, jak pokłóciła się z Deanem.
- Ja się z nim wcale nie pokłóciłam!
Powoli zaczynała ją boleć nie tylko głowa, ale i uszy. Ginny, tak jak jej matka, potrafiła być bardzo głośna i miała piskliwy głos.
- Tak?! To gdzie on jest? I właściwie, czy mnie śledziłaś?
Ginny zrobiła oburzoną minę, a Hermiona zrozumiała, że uderzyła w czuły punkt. Hermiona nie mogła zrozumieć, co musiało się pojawić w głowie jej, jak widać, nie do końca przyjaciółki, żeby postanowiła ją śledzić. To było dla niej paskudne zachowanie. Musiała chyba zaglądać w każde okna, aby znaleźć brunetkę.
Właśnie. Hermiona zaczęła się obawiać, że nie będzie miała więcej wstępu do tej kawiarenki po tym, co Ginny odwaliła. A tak jej się tam spodobało, było tak przytulnie i pięknie pachniało.
- Nie śledziłam cię, po prostu przechodziłam.
- Zniżyłaś się do takiego poziomu, Weasley, że zaczęłaś śledzić Granger?
- Nie śledziłam jej, Malfoy! Właściwie co ty tu robisz, fretko? Nie masz swojego towarzystwa?
- Mógłbym to samo powiedzieć o tobie.
Mruknął Malfoy, a Hermiona, w
podejmując decyzję co dalej, przecisnęła się między nimi. Ruszając w stronę Hogwartu, słyszała dalej ich krzyki za sobą. Czyżby nawet nie zauważyli, że odeszła? Była wściekła z powodu zachowania Malfoy'a i Ginny. Mimo wszystko, bardziej złościła się na rudą dziewczynę niż na blondyna. Jak Ginny mogła się tak zachować? Śledzić Hermionę, a potem urządzić jej awanturę w kawiarence i na ulicy.- A oni nadal się kłócą.
Usłyszała nagle za sobą, a chwilę później Magnus szedł już obok niej.
- Nie chciałeś jeszcze pooglądać tego teatrzyku? Ja naprawdę nie wiem, jak czasami wytrzymuję z Ginny...
Westchnęła Hermiona, z ulgą oddalając się od miejsca awantury.
- Sam zacząłem się nad tym zastanawiać. To co, wracamy do Hogwartu?
Zapytał Magnus, podając jej ramię wolnej reki, w której nie trzymał zakopów. Hermiona, zaskoczona, nie wiedziała, jak zareagować. Przez moment stała w miejscu, czując się nieco niezręcznie. Ostatecznie jednak oparła się lekko na jego ramieniu, czując ulgę. Dobrze było mieć kogoś, kto wspiera cię po takich chwilach, jak te, które właśnie miały miejsce. Nawet jeśli był to Magnus - Ślizgon, o którym nigdy by nie pomyślała, że może okazać się taki sympatyczny.
- Hogwart.
Odpowiedziała, a pogrążeni w ciszy, ale tej przyjemnej, ruszyli w stronę zamku.
CZYTASZ
Złudny dotyk
أدب الهواةNa szóstym roku w Hogwarcie Hermiona stanęła przed zadaniem, które wydawało się zupełnie niemożliwe od pierwszego dnia. Choć była oddana swoim przyjaciołom, postanowiła podjąć wyzwanie, które wcześniej wydawało się poza jej zasięgiem. Jednak dopiero...