Rozdział 14

25 2 0
                                    

-Przecież źle to robisz, Granger. Robisz to gorzej niż moja babcia, kiedy nie ma na nosie okularów. Ten korzeń imbiru ma być pokrojony na cieniutkie plasterki, a nie takie łupy.

Powiedział Draco z pogardą. Miała ochotę rzucić w niego nożem, ale powstrzymała się. Nie chciała więcej problemów, ale czuła, że jeśli on nie przestanie, trudno jej będzie zachować stoicki spokój.

- To zaproś tu swoją babcię.

Syknęła. Szczerze mówiąc, nigdy nie zastanawiała się, czy chłopak miał jakąś rodzinę poza wrednym ojcem i matką, która wyglądała, jakby zjadła cytrynę. No i nie zapominajmy o jego szalonej ciotce, Bellatrix Lestrange. A tu proszę, okazało się, że Malfoy ma babcię.

- Nie uważasz, że jest trochę za wiekowa na Hogwart?

Spojrzała zaskoczona na Malfoy'a - kto by pomyślał, że jeszcze zażartuje w jej obecności. W sali było dość głośno, bo większość uczniów nadal nie mogła pogodzić się z nowością - siedzeniem przy wspólnym stoliku z kimś z innego domu. Hermiona sądziła, że będzie gorzej, jeśli chodzi o nią i Draco, ale póki co dało się znieść jego towarzystwo.

- Lepiej skup się na swoich jagodach.

Powiedziała w odpowiedzi na jego słowa. Miała ochotę cicho zachichotać, kiedy zobaczyła zaskoczenie na jego bladej i dość zmęczonej twarzy.

- Nie śmiej się już tak, Granger, bo jeszcze ten dziwny grymas zostanie ci na stałe. Wtedy nawet kolejne powiększenie zębów ci nie pomoże.

Odparł Draco z pogardą. Zaczerwieniła się na wspomnienie tamtego wydarzenia i, aby ukryć rumieniec zażenowania, zakryła twarz włosami.

- To zaskakujące, prawda? Nikt nie zwrócił uwagi, że twoje naturalne zęby zmniejszyły się do wielkości takiej normalnej dla każdego człowieka. Chyba że wam, szlamom, zawsze rosną takie łopaty.

W tym momencie Draco przegiął. Hermiona zacisnęła dłoń na nożyku tak mocno, że aż skóra jej pobielała.

- Zamknij się, Malfoy!

Krzyknęła i walnęła nożykiem o stolik tak mocno, że odbił się i upadł na ziemię. Nagle wszyscy zamilkli.

- I szlamcia wybuchła.

Usłyszała cichy głos Zabiniego za sobą, ale jedynie zacisnęła mocno wargi, nie odpowiadając mu. Nie potrzebowała kolejnych problemów, bo właśnie zgotowała sobie nowe. Od biurka wstał Slughorn, który chwilę temu czytał jakieś grube tomisko, i ruszył w ich stronę.

- Czy panienka...

Zaczął mówić Slughorn. Na chwilę jednak umilkł, stając przed nią i Malfoy'em.

- Granger.

Mruknęła, ponieważ dopiero teraz dotarło do niej, że Malfoy'owi rzeczywiście udało się ją sprowokować. Było jej źle z myślą, że tak głupio dała się podpuścić. A niby była jedną z najmądrzejszych uczennic w Hogwarcie.

- Czy panienka Granger ma jakiś problem?

Zapytał Slughorn. Popatrzyła na niego i miała  poczucie, że wszyscy się na nią patrzą. Znów. Nigdy nie lubiła być w centrum uwagi, ale będąc przyjaciółką Harry'ego, musiała się do tego przyzwyczaić. Teraz jednak było inaczej, a nauczyciel patrzył na nią karcącym spojrzeniem.

- Nie, panie profesorze.

Odpowiedziała potulenie, mając nadzieje, że taka odpowiedź załatwi problem. Bardzo się myliła.

- Czy panience Granger przeszkadza jej nowe towarzystwo?

- No właśnie, czy przeszkadza?

Dodał z tyłu głos Zabiniego. Hermiona zacisnęła dłonie w pięści, aby się trochę uspokoić.

- Jest dobre.

Odpowiedziała Hermiona. Zobaczyła, jak profesor kręci zniesmaczony głową i zaczyna wracać na swoje miejsce, kiedy...

- Mogłoby być lepsze.

Mruknął cicho Malfoy. To wystarczyło, aby Hermiona w końcu nie wytrzymała. Może i starała się być spokojna, ale ile można być spokojnym, ile można być kwiatem lotosu?!

- Wiesz co?! Ja też nigdy nie marzyłam o tym, żeby  musieć z tobą siedzieć w jednej ławce.

Wybuchnęła Hermiona. Podniosła się z miejsca, nie zwracając uwagi na ciche krzyki innych uczniów i zdenerwowany głos profesora. Prędko powiesiła torbę na ramieniu, ciesząc się, że nic nie musiała wcześniej z niej wyciągać, i w akompaniamencie podniesionych krzyków wybiegła z pomieszczenia.

Złudny dotykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz