Mimo że Hermiona nie odzywała się do chłopców, szli razem na śniadanie. Nadal wahała się, propozycja była dobrym pomysłem. Było tyle minusów tego planu, ale także kilka istotnych plusów, o których miała pełną świadomość.
- Jak długo jeszcze będziemy milczeć?
Zapytał Harry, schodząc po schodach prowadzących do holu, z którego można było się wydostać z zamku lub dostać do Wielkiej Sali. Już teraz słyszeli hałasy dochodzące z Wielkiej Sali, gdzie tłum uczniów raczył się śniadaniem przygotowanym przez dzielnie pracujące skrzaty.
- Tyle, ile będzie potrzeba.
Stwierdziła chłodno Hermiona, ruszając do Wielkiej Sali. Taka decyzja nie mogla zostać podjęta w sekundę. Musiała to zrobić świadomie, po dokładnym przemyśleniu wszystkich za i przeciw. Cała sytuacja pochłonęłaby sporo czasu i wymagała zdrady Malfoy'a. Choć nie był on dobrym człowiekiem, Hermiona czuła do tego pewną niechęć. Czy ktokolwiek zasługuje na to, by być wykorzystanym i rozkochanym w sobie tylko dla zdobycia informacji?
Weszła do środka i skierowała się na swoje miejsce. Nie zwracała uwagi na otoczenie, dopóki nie zajęła miejsca i jej spojrzenie nie powędrowało w stronę stołu Ślizgonów, gdzie napotkała pewnego blondyna. Draco był zajęty rozmową z Blaise'em Zabinim. Naprzeciwko nich, jak udało się jej dostrzec, siedział Magnus. Chłopcy nawet na niego nie patrzyli, co sugerowało, że nie usiedli razem celowo, przynajmniej Draco i Blaise.
- To nie będzie takie trudne, jak myślisz, Hermiono. On jest teraz słaby i podatny na kogoś, kto go wysłucha i wesprze.
Powiedział Harry. Hermiona szybko rozejrzała się wokół, obawiając się, że ktoś mógł usłyszeć słowa Harry'ego, ale na szczęście wszyscy byli zajęci sobą i swoimi znajomymi. Tylko tego brakowało, by wszyscy dowiedzieli się, że może podjąć się takiej misji.
- Nadal się waham. Wam to się wydaje proste, bo nic nie musicie robić.
Powiedziała, czekając na ich odpowiedź, ale wtedy zauważyła, jak w jej stronę leci brązowa sowa. Zdziwiło ją to, bo listy od rodzin zwykle przychodziły później, kiedy wszyscy zdążyli już zjawić się na śniadaniu.
- Sowa leci.
Zauważył Ron, wskazując widelcem, na który była nadziana kiełbaska, na zbliżającego się ptaka. Zwierze po chwili wylądowało przed Hermioną, mając do nóżki przytwierdzony mały pergamin. Szybko go odwiązała i, gdy sowa odlatywała, rozwinęła liścik.
Szanowna Pani Granger.
Jako że do ostatniego szlabanu nie doszło, zapraszam w sobotę (jutro) na godzinę 20:00 do mojego gabinetu.
Liścik nie był podpisany, ale Hermiona nie musiała się zastanawiać, od kogo pochodził.
- Widzicie to?
Warknęła, pokazując przyjaciołom świstek. Spojrzeli na niego w tym samym momencie, ale ich reakcje były zupełnie różne. Harry posłał jej współczujące spojrzenie, podczas gdy Ron zaśmiał się cicho, wkładając sobie do ust kolejny kawałek kiełbaski.
- Przynajmniej masz już plany na sobotni wieczór.
Stwierdził radośnie Ron, mówiąc z jedzeniem w buzi.
- Uważaj, bo się kiełbaską udławisz, Ronaldzie.
Skomentowała, kładąc pergamin obok talerza. Znów spojrzała w stronę stołu Ślizgonów. Draco również trzymał pergamin w dłoni i, prawdopodobnie czując, że jest obserwowany, podniósł na nią wzrok. Jej brązowe tęczówki zderzyły się z jego szarymi oczami, które patrzyły na nią tak wrogo, że Hermiona poczuła nagłą, niemądra chęć schowania się pod kocyk, by uciec od tego ostrego spojrzenia. Przełknęła głośno ślinę, ale nie spuściła wzroku. Nie da mu tej satysfakcji. Nagle Zabini o coś zapytał blondyna, a Draco odwrócił wzrok, skupiając się z powrotem na swoim ciemnoskórym przyjacielu.
- Zrobię to.
Stwierdziła, już nie czując żadnego poczucia winy w stosunku do Draco Malfoy'a. Nie zasłużył na jej dobroć.
CZYTASZ
Złudny dotyk
FanfictionNa szóstym roku w Hogwarcie Hermiona stanęła przed zadaniem, które wydawało się zupełnie niemożliwe od pierwszego dnia. Choć była oddana swoim przyjaciołom, postanowiła podjąć wyzwanie, które wcześniej wydawało się poza jej zasięgiem. Jednak dopiero...