Rozdział 30

27 1 0
                                    

     Stała przed budynkiem, czując, jak na języku rozpuszcza się lodowy płatek śniegu. W duchu dziękowała sobie, że kupiła dwa opakowania, bo w drodze do tego miejsca ona i Magnus zdążyli już prawie całe jedno zjeść. A przecież chciała mieć coś do jedzenia podczas nauki w dormitorium.

- Podoba ci się?

Zapytał chłopak, a ona jeszcze raz przyjrzała się miejscu, które na pierwszy rzut oka wydawało się bardzo sympatyczne.

- Tak, to miejsce wydaje się sympatyczne. Nazwa też raczej brzmi pozytywnie.

Nie była zbyt wymyślna, bo brzmiała po prostu „U Esme". Jednak Hermiona uważała, że to właśnie takie, a nie jakieś wyszukane nazwy są najbardziej przytulne.

- To chodźmy.

Powiedział Magnus i, przekładając torbę ze słodyczami do drugiej ręki, otworzył drzwi dla Gryfonki. Dziewczyna weszła do środka, posyłając chłopakowi lekki uśmiech w podzięce. Kiedy oboje byli już w środku, rozejrzała się po pomieszczeniu.

Było tu ciepło, a w powietrzu unosił się zapach cynamonu i kawy. Pomieszczenie było urządzone w ciepłych barwach beżu, szarości i bieli, a uroku dodawały świeczki na stoliczkach oraz obrusy w kolorze brudnego różu. Hermiona stwierdziła, że przydałby się tu jeszcze jeden kolor, który wyróżniałby się na tle innych, ale mimo to uznała,  że pomieszczenie jest urządzone ze smakiem. W pomieszczeniu znajdował się również bar, za którym stała kobieta w wieku około trzydziestu lat. Miała gęste, rude, kręcone włosy, które przytrzymywała opaską, żeby nie wpadały jej do oczu.

- Wybierzcie stolik. Zaraz do was podejdę.

Powiedziała radośnie, machając ręką w stronę pustych stolików. Rozglądając się po innych stolikach, Hermiona dostrzegła znajome twarze, ale żadna z nich nie należała do jej grona znajomych.

- Chodź, Hermiono.

Mówiąc to, Magnus ruszył w stronę wolnego stolika, a Hermiona poszła za nim. To niesamowite, jak pięknie pachniało w tym pomieszczeniu. Miała przeczucie, że Pod Trzema Miotłami straci wielu klientów przez „U Esme". Zdjęła kurtkę, położyła torbę ze słodyczami na wolnym krześle i usiadła. Chłopak zrobił to samo. On miał widok na wejście, a Hermiona pomalowaną ścianę. Malowidło przedstawiało pelargonie w odcieniach różu i fioletu.

- Część, nazywam się Esme.

Przedstawiła się właścicielka, jak Hermiona łatwo się domyślała, podchodząc do ich stolika. Kobieta podała im menu i poczekała, aż wybiorą, na co mają ochotę.

- Poproszę herbatę z poziomkami i jaśminem.

- Poproszę kawę. Czarną.

Mówiąc to, Magnus posłał kobiecie uśmiech, a ta oddaliła się, by przygotować ich zamówienie.

- To co kupiłeś ze słodyczy?

Zapytała Hermiona. Kiedy zobaczyła go przy kasie, nie mogla uwierzyć, że dostrzegał cokolwiek zza góry słodyczy, które trzymał w ramionach. Magnus Langley musiał uwielbiać  słodycze, choć zupełnie nie było tego po nim widać.

Złudny dotykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz